Shinazugawa....
-Aż tak?
Powiedział Tengen zdziwionym głosem
-Tak byłam u pani Tamayo i mi powiedziała jak można go uratować... muszę znać osobę która jako ostatnia go zraniła...
-To byłem ja podczas naszej misji-Powiedział Shinazugawa- i nie mam zamiaru go ratować za żadne skarby.
Każdy na niego popatrzał ze zdziwieniem.
-Shinazugawa.... jeżeli mu nie pomożesz stracimy filara...
-Popieram zdanie Kochou!
Krzyknął Rengoku
-Shinazugawa-san jeżeli mu nie pomożesz to on zginie i będzie mniej filarów...
-A co związku z tym...?
-A co jeżeli z nie znacka będzie tak że Muzan nas zaatakuje? Będzie mniej filarów do pomocy a... on tez nie ma następcy...
Każdy popatrzał na dół i zamilczał nikt nie miał ochoty przerwać tej ciszy aż w końcu przypomniało mi się że Tomioka został bez opieki bo dziewczynki poszły wraz z Kanao i Aoi zbierać różne zioła na bardzo oddalonej łące. Bez zastanowienia się zaczęłąm biec do rezydencji a każdy za mną. Gdy otworzyłąm drzwi zaczęłam szukać pokoju gdzie leżał Giyuu każda sekunda się liczy. Otworzyłam drzwi gdzie leżał Tomioka.
-Cholera- krzyknełam. Była mnóstwo krwi. Sprawdziłam jego tętno i nic. żadnego pulsu. Rozpłakałam się- on nie żyje...
Każdy stał jak słup. Nie mogliśmy w to uwierzyć. Spóźniliśmy się...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro