Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*9*

Razem z Pawłem pojechałam do sklepu, chłopak trochę się ogarnął i zgodził się na zakupy.
Przez cały czas trzymał mnie za rękę, wiem, że czekał na to bardzo długo.

-Kupimy cytryny?

-Możemy, są smaczne.

-One są dla Flarka, żeby nie marudził, nie dla ciebie.

-Nie możesz mi zabronić jedzenia cytryn

-No racja...co jeszcze?

-Banany, jabłka, kiwi, mandarynki, gruszki i może arbuza

-Za dużo tych owoców

-Kiedy ty miałeś tylko i wyłącznie jabłka, banany i cytryny...daj spokój Paweł, musisz coś jeść. A jutro...

-Nie...boje się co powiesz

-Pójdziemy na siłkę

-Jesteś złaaaaa-zaczął marudzić wsadzając arbuza do koszyczka

**

Usiadłam na jego łóżku i zaczęłam grzebać w telefonie. Sluchawki w uszach sprawiły iż nie usłyszałam kiedy Bladii wszedł do pomieszczenia.
Usiadł na krześle i chyba coś do mnie mówił, jednak głośna muzyka i Wattpad bardziej mnie interesował.
Dopiero kiedy zaczął machać mi ręką przed oczami uśmiechnęłam się i wyłączyłam piosenkę.

-Tak?

-Będę nagrywał z chłopakami. Trochę cię będzie widać

-Będę atrakcją -zachichotałam zostawiając rzeczy i podeszłam bliżej niego całując w usta. Chłopak odwzajemnił gest i ujął moje policzki w swoje dłonie.

-Muszę wejść na teamspeak'a kochanie.

-Pozdrów chłopaków

-Sama to zrobisz - puścił mi oczko

**

-Był to zwykły dzień w Koniowicach...
Bladeusz razem z Kubsonem postanowili ukryć się w tym bardzo dobrze ukrytym miejscu, a szukający...czekaj, kto szuka?
A no tak...a czekający Admiros musi nas odszukać!!
Eem elo elo!!! Dzisiaj gramy sobie w TTT a ze mną Diabeuu, Admiros, Ignacy, Kubson i Dezy!!

Słysząc słowo 'Diabeuu' od razu zainteresowałam się odcinkiem. Włączyłam snapa i wysłałam zdjęcie Bladiego do Bartka.
Ten natychmiastowo mi odpisał pisząc iż mnie kocha i gorąco pozdrawia.
Wyszczerzyłam się sama do siebie i zaczęłam z nim korespendytować poprzez snapa.

-Diabeuu, czemu się nie ruszasz, czyżbyś kupował coś w sklepie dla Terrorystów!?!? -Bladii zaczął się wydzierać a ja odłożyłam telefon.
Podeszłam do niego i zaczęłam mu robić delikatny masaż starając się nie ujawniać swojej tożsamości na kamerce
-Jezu, Wiktoria...ale mnie przestraszyłaś-chłopak podskoczył i złapał się za serce ściągając słuchawki

-Musisz się odprężyć, spinasz się jak tak krzyczysz

-No dobra... -na nowo założył słuchawki
-Możemy grać dalej (pisząc to mam w głowie głos Pawła jak to wymawia)

**

-Kolejny nudny dzień i kolejna nudna noc- wymruczał podnosząc Filkę na ręce i sadzając sobie na kolanach

-Nudny? Ja się dobrze bawiłam patrząc jak grasz.

-Przepraszam...

-Za co? -zmarszczyłam brwi jedząc popcorn w dużej misce

-Czuje ten twój sarkazm kochanie. Nie ukryszej tego przede mną. Mam radar na takie rzeczy.

-Radar powiadasz? -usiadłam koło niego i zaczęłam głaskać małego kociaka

-No tak, zawsze to wykryję. Ludzie mówią wtedy specyficznym głosem.

-Ah tak...przypuśćmy, że ci wierzę-uśmiechnęłam się i skradłam mu buziaka

-To było urocze

-Co? To? -powtórzyłam ruch, jednak tym razem on chwycił mnie powodując, że popcorn i kot wylądowali ma podłodze.

-To może poczekać - posłał mi uśmiech i znowu wpił się w moje usta. Siedziałam na nim okrakiem i delektowałam się smakiem jego ust.
Chłopak łapczywie łapał powietrze.
Bardzo go kochałam i chciałam w końcu mieć z nim ten pierwszy raz.
Dzięki Bartkowi poczułam się pewniej, przecież nic nic może pójść źle.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro