*7*
Uwaga jest to mój najdłuższy rozdział.
+18
Dzisiaj są moje urodziny. Bardzo się boję, bo jak na razie przyjechał tylko Łukasz. Nie wiem, jak to wyjdzie, ale osiemnaste urodziny są bardzo ważne. Mimo wszystko mam nadzieję, że bedzie dobrze.
Wstałam dosyć wcześnie. Do imprezy pozostało jeszcze całe 10 godzin. Siedzę w kuchni i obserwuję jak Fila bawi się na domku dla kotów. Mały kociak biega w tą i z powrotem czasami zaczepiając pazurkami o drzwi od sypialni Pawła. Popijając herbatę obmyślałam plan nad urodzini. Jestem bardzo tym przejęta, to jedyna rzecz nad którą dzisiaj myślę.
Wypisując kolejne rzeczy na kartce poczułam jak ktoś przytula mnie od tyłu. Podkoczyłam na krześle i chwyciłam jego rękę oplatającą moją talię.
-Jezu Paweł, chcesz żebym w swoje urodziny padła na zawał?
-Przepraszam skarbie-pocałował mnie w szyję
-Dzisiaj będziesz pełnoletnia. Jak sie z tym czujesz?
-Normalnie, czuję się jakbym nadal miała 15 lat.
-No tak, nadal na legalu możesz sie seksić
-Jesteś głupi - odsunęłam go od siebie
-Nie chcę gadać o tych rzeczach
-A co? Już to zrobiłaś? -zmarszczył brwi
-W zeszłym roku. Z moim chłopakiem, myślałam, że bedzie na całe życie, ale się pomyliłam...
-I co? Zostawił cie?
-Tak, dzień po. Czekał na to całe dwa lata. A później po prostu mnie zostawił. Zmienił szkołę, a potem miałam złe zdanie o chłopakach.
-A o mnie? -znowu mnie przytulił powodując, że przeszły mnie ciarki
-Jesteś ode mnie starszy o całe 4 lata. Masz inny charakter i wiele przeszedłeś w życiu. Po zatym jakbyś mnie skrzywdził zniszczyła bym ci życie w internecie.
-Moje życie to internet.
-No właśnie.
**
Otworzyłam drzwi a w nich ujrzałam całą paczke. Na przodzie stał Admiros z Ignacym. Za nimi ustawili się niczym gęsiego, Dezy, Alien z Wiktorią(czyt.dziewczyna Charitiss), Mattyniu, Gimper i Kubson również z dziewczyna (czyt. Natalią MrsWinch).
Przytuliłam ich wszystkich i odebrałam prezenty.
Tak zapakowana torbami i pudłami wróciłam do salonu, gdzie pomógł mi Łukasz. Podziękowałam mu i zaczęłam rozmawiać z Mattyniu. Chłopak nieźle mnie zagadał. Obserwowałam jego ruchy, blondyn jest naprawdę wspaniałym towarzyszem. Słysząc pukanie do drzwi poszłam je otworzyć.
W progu ujrzałam Bartka. Trzymał w rękach wielki bukiet róż. Moje oczy się rozszerzyły. Podarował mi je i wszedł do środka. Zza drzwi oddzielających nas od salonu było słychać głośna już muzykę. Położyłam kwiaty na stolik, spojrzałam na Bartka i coś mi mówiło, że muszę to zrobić.
-Wszystkiego Najlepszego Roszpunko-szepnął, a ja w tym samym czasie podeszłam nieco bliżej i pocałowałam go. Nie mogłam się od niego oderwać. Czułam niezwykłą przyjemność z tej małej rzeczy.
-A mówiłaś, że kogoś masz-chłopak na chwilę przerwał łapiąc powietrze i szepcząc mi do ucha.
Kiwnęłam jedynie głową na jego słowa i spojrzałam mu głęboko w oczy. Nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale czułam do niego już coś więcej.
**
-Czyli mówisz, że chcesz zrobić kolejną akcje charytatywną? - usiadłam koło Tomka i zaczęłam z nim rozmowę
-Tak, mam w głowie kilka nowych planów, ale sam dokładnie nie wiem, jak z tym będzie.
-Powiesz mi o nich?
-Jasne, czemu nie. Pierwszy to jest yyyyy....coś podobnego jak zrobił Remigiusz, czyli po prostu przez jakieś dwa, trzy dni zbieranie pieniędzy z kupionych rzeczy na moim sklepie
-Taak, to naprawdę dobry pomysł, on odniósł na tym spory sukces. Ile tam było? Trzysta tysiecy?
-No gdzieś tak około. Wiem, że mi na pewno uzbiera się o wiele mniej, ale zawsze coś. Drugim moim pomysłem jest zrobienie spotkań z widzami. Jeździłbym po kilku mm miastach i spotykał z nimi, a koszt to marne dziesięć złotych, żeby coś po prostu uzyskać.
-Jeju to jest genialne.
-Tak myślisz?
-Oczywiście, że ta...
-Sto lat! Sto lat- moją wypowiedź przerwał Bladii wchodząc do salonu z pięknym, białym tortem. Pokryty był lukrową fotografią mnie z chłopakami. Mimo iż nie było na niej Mandzia czy też Mattyniu, wzruszyłam się.
Usiadłam ze zdumienia i czekałam aż skończą śpiewać już trzecią piosenkę.
Zdmuchnęłam dwie świeczki i obserwowałam tort. Aż żal mi było go zjeść. Sięgnęłam po telefon i zrobiłam mu zdjęcie.
-Chciałbym wam coś powiedzieć. -Paweł wstał z miejsca i podszedł do mnie.
-Z racji iż Wiktoria, ma już hot osiemnastkę, powiem wam prawdę. Od około czterech miesięcy jesteśmy razem - spojrzał mi w oczy a ja się uśmiechnęłam. Czuję się lepiej, kiedy każdy już wie, nawet Bartek.
Ekipa z poczatku stała osłupiała. Aż w końcu Dezy nie zaczął klaskać.
Szatyn objął mnie w pasie i pocałował w czoło.
**
Kiedy już wszyscy byli kompletnie pijani, prócz mnie, pozamawiałam im taksówki do hoteli.
Razem z Wiktorią, dziewczyną Aliena, która nie była tak bardzo zalana w cztery dupy jak reszta pomogłyśmy Pawłowi trafić do pokoju, gdzie w spokoju pójdzie spać.
Kiedy już się nam to udało, poszła się ubrać i wyszła z resztą ekipy.
Kiedy salon był całkowicie pusty zorientowałam sie, że ktoś jeszcze został. Bartek siedział na kanapie i pusto patrzał w alkohol.
-Co jest? -zapytałam siadając koło niego
-Kiedy mi mówiłaś, że masz kogoś, spodziewałem się kogoś innego. Paweł to mój dobry kumpel...
-Wiem, Bartek, wiem... -przytuliłam go
-Przepraszam, że wcześniej nie powiedziałam, ale...
-Powiedz mi szczerze...czujesz coś do mnie?
Spojrzałam na niego marszcząc brwi. Bałam się tego pytania od kąd coś do nie go poczułam. Jasne, że czuję, ale czy, mogę mu to tak w prost powiedzieć?
-T-tak. Czuję, chociaż do Pawła również. Jesteście dla mnie bardzo ważni.
-Wypij to za mnie, nie tknąłem tego od samego początku-podał mi mały kieliszek
-Nic nie piłeś?
-Nic a nic. Specjalnie dla ciebie. Chciałem coś udowodnić, że nie jestem zwykłym chłopakiem, co upija sie na imprezach..
-Nie musisz mi nic udowadniać. Nie jesteś taki jak inni...
-Spędzisz ze mną te noc?
-Bartek, ja...
-Proszę-chwycił mnie za dłonie i pocałował powodując, że nie mogłam zaprzeczyć
**
Przyjechaliśmy do jego domu. Ładnie urządzone wnętrze powodowało, że czułam się nieswojo. Ściągnęłam kurtke i buty i poszłam za Diabeuu w głąb mieszkania.
Usiadłam na kanapie i zaczęłam sie rozglądać. Chłopak zaczął robić gorąca czekoladę na co miałam wielką ochote.
-Proszę -podał mi biały kubek i usiadł koło mnie.
Pijąc tak czekoladę poczułam jak się na mnie patrzy. Zmarszczyła brwi, na co od odłożył kubek. Poczułam, jak kilka kropelek brązowego płynu spływa mi po brodzie. Chłopak schylił sie do mnie, zabrał mi kubek, odstawił i pocałował. Pocałował także brodę powodując, że odchyliłam głowę do tyłu. Wykorzystał to i zaczął składać małe pocałunki na mojej szyji. Nawet nie wiem w którym momencie, on znalazł się nade mną.
Nasze pocałunki były długie i namiętne. Czułam ogromną przyjemność.
W końcu poczułam na szyji, że coś mnie szczypie. Kiedy chłopak spojrzał mi w oczy domyśliłam się, że zrobił mi malinke.
-Malinke?-złapałam się za szyję
-Jak ja to zakryje?
-Wmówisz mu, że on ci ją zrobił
-Jesteś zły
-Diabeł z natury jest zawsze zły - w tym samym czasie podniósł mnie i zaniósł do swojej sypialni.
**
Stałam przy jego łóżku i obserwowałam co robi. Zamknął drzwi na klucz i podszedł do mnie dotykając mojej twarzy. Jego delikatne kciuki przesuwały się po moich policzkach. Czułam jak cała się trzęsę. Jego usta zaczęły dotykać moich, zjeżdżając coraz niżej. Kiedy całował moją szyję odchyliłam głowę do tyłu chcąc dać mu więcej dostępu.
Jego ręce błądziły po moim ciele. Dotykał mnie różne miejsca. Moje ręce zaczęły bawić się jego kucykiem. Kiedy ścisnął moje pośladki otworzyłam usta. Jego język zaczął współgrać z moim tworząc harmonię.
Upadłam na łóżko a on tuż za mną. Teraz on dominował. Byłam uległa i chciałam aby to zrobił. Pomogłam mu ściągnąć moją sukienkę. Już chyba wiem, dlaczego ją wybrał, szybko się jej pozbył. Kiedy leżałam przed nim w samej bieliźnie przyszły mi do głowy moje wspomnienia. Szybko wstałam i usiadłam na łóżku patrząc w jego oczy.
-Co jest? -zmarszczył brwi i oblizał usta
-Mam z tym złe wspomnienia.
-Będę delikatny. Poinstuujesz mnie
-Na pewno?
-To ja powinienem zadać do pytanie- na jego słowa schyliłam się i musnęła jego usta.
Wróciliśmy do gry.
Chłopak ściągnął swoją koszulę i ukazał klatkę piersiową, po której zaczęłam jeździć palcami w tą i z powrotem, aż natrafiłam na pasek od spodni. Spojrzeliśmy sobie w oczy.
Powoli zaczęłam odpinać pasek i dostałam sie do zamka od spodni.
Chłopak zabrał moje reke i zrobił to za mnie kiedy zauważył, że mam małe kłopoty. Byliśmy już tylko w bieliźnie. Bartek zaczął językiem robić kółka na moim brzuchu. Przyjemne uczucie zaczęło się zbierać gdzieś tam w środku mnie.
Zaczął składać pocałunki na wewnętrznej stronie ud. Wygięłam się w łuk na co on szybko odpiął mi stanik.
Ściągnął go i rzucił gdzieś w kąt pokoju. Zamknęłam oczy kiedy delikatnie dotykał moich piersi.
Potem zaczął składać na nich pocałunki.
-N-nie dręcz sie ze mną proszę.
-Dobrze-szepnął mi do ucha i jednym ruchem ściągnął moje koronkowe majtki, które dostałam w zeszłym tygodniu od Pawła...
Słyszałam już tylko jego ciężki oddech i szum rzucanych bokserek gdzieś w głąb pokoju. Całkiem już nagi Bartek wisiał nad całkiem już nagą mną.
Pocałowała mnie szybko i zbliżył się niebezpiecznie blisko mnie.
Uchwyciłam jego twarz w dłonie chcąc wyszukać z oczu coś więcej niż tylko puste porządanie.
Chłopak lekko się uśmiechnął i musnął mnie między piersiami.
Potem zajął się moimi ustami i w tym samym momencie po prostu we mnie wszedł. Poczułam nieprzyjemne uczucie, na które się skrzywiłam.
-Przepraszam -jego głos mnie uspokoił, miał takie spokojne oczy, które sprawiały, że czuję się bezpiecznie w jego ramionach. Zaczęłam rysować po jego plecach chcąc skupić się jedynie na nim. Na jego niebiańskich tęczówkach i nierównym oddechu.
Chciałam odpłynąć, nic nie czuć.
Ból stopniowo malał, a ja czułam coraz większą przyjemność z jego ruchów. Słyszałam jedynie jego sapanie i dźwięk obijających się ud.
Moje powieki stały się ciężkie. Chciałam zasnąć, już nawet ból mi w tym nie przeszkadzał.
-Dojdź dla mnie -szepnął mi w ucho na co się zarumieniłam.
Chciałam to zrobić, dla niego.
**
Nie miałam sił na nic. Ubrałam jedynie koronkowe majtki i przykryłam się kołdrą, na której dzisiejszej nocy tak dużo się wydarzyło. Uśmiechając się pod nosem prawie zasnęłam. Czułam jak materac ugina się pod ciężarem Bartka. Chłopak objął mnie ramieniem i pocałował we włosy.
-Śpisz? -zapytał na co nie odpowiedziałam, nie miałam sił
-W porządku, miałaś prawo -po chwili znowu się odezwał
-Wiesz... -zaczął bawić się moimi włosami
-Chyba się w tobie zakochałem -szepnął na koniec i wtulił sie w moje nagie plecy zasypiając.
Okładka : Charitiss
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro