*4*
Bartek przyjechał po mnie kilka godzin później. Przywitałam go całusem w policzek co nie uszło uwadze Pawłowi. Widać było, że sie powstrzymuje przed powiedzeniem prawdy, ale to by było ciosem dla wszystkich.
Wyszłam z nim z mieszkania Pawła i pojechaliśmy na miasto. Niedługo odbędą sie moje urodziny i chciałabym na nie zaprosić całą ekipe. Tak dobrze sie z nimi dogaduję...
Są dla mnie jak...rodzina.
-To, gdzie jedziemy? -Bartek odpalił silnik
-Do jakiegoś centrum, będziesz za mną łaził i nosił moje zakupy, zgoda?
-I tak nie mam nic lepszego do roboty, po zatym lubię z tobą spędzać czas -chwycił mnie za rękę i delikatnie ścisnął. Uśmiechnęłam się i poczułam jak serce zaczyna mi szybciej bić. Dlaczego? Nie wiem...
-Czyli pojedziemy na zakupy...a z jakiej okazji?
-Barti...mam urodziny za tydzień
-Za tydzień?! -niemal krzyknął
-Kurwa zapomniałem, przepraszam-czy mówiłam już jak pięknie przeprasza? Awwww
-Nic nie szkodzi, miałeś prawo-w duchu serca czułam jak coś mnie kłuje i nie powiem, to mnie zabolało
**
Przeszliśmy już chyba 6 sklepów i nadal nic sobie nie znalazłam, za to Bartek znalazł swoich fanów, a raczej oni go. Niektórzy chcieli zdjęcie nawet ze mną, nie powiem czułam sie dziwnie.
-Może już będziemy jechać? -Bartek zaczął masować swój kark
-Daj spokój, nie jesteśmy tu nawet godzinę -zmarszczyłam brwi i zaczęłam go ciągnąć za rękę w stronę kolejnego slepu
-Idź przymierz to- chłopak podał mi czarną sukienkę z wcięciem na plecach
-Nie lubię sukienek
-Ale tylko przymierz, myślę, że bedzie super, na urodziny zawsze trzeba sie jakoś odstrzelić -puścił mi oczko, więc wzięłam wieszak z czarnym ciuchem i poszłam w stronę przymierzalni
Zaciągnęłam zasłonkę i przebrałam sie w sukienkę. Była idealnego rozmiaru. Leżała...w porządku, nie powiem, myślałam, że Bartek wybierze mi coś...nie w moim stylu, ale jednak sie pomyliłam.
-I jak? Dobrze jest? -usłyszałam głos Samuraja za zasłonką
Odsłoniłam ją i lekko się uśmiechnęłam. Chłopak zrobił to samo lustrujac mnie od stóp do głów.
Zrobił krok w przód a ja w tył. Zmarszczyłam brwi kiedy zasłonił za sobą zasłonkę i razem staliśmy w przymierzalni. Poczułam jak dotyka moją rękę, którą po chwili trzyma w swojej dłoni. Mój oddech stał sie ciężki i nie równomierny.
Mimo iż chłopak był niższy od Pawła, sięgałam mu na wysokość nosa.
Widziałam jak powoli zbliża sie a ja instynktownie zamknęłam oczy. Znowu poczułam za sobą ścianę, która sprawiła iż przypomniał mi się Bladii. Pomimo tego bardzo chciałam poczuć smak ust Bartka.
Chłopak w końcu delikatnie musnął moje usta. Po chwili pocałunek stał się namiętny i zachłanny.
Czułam wspaniałe uczucie.
Dam dam daaaaam
Jak sie wam podoba?
Dziękuję za 100 wyświetleń
xoxo
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro