Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*1*

Usiadłam na jego łóżku. Nie było mnie widać w kadrze, więc na spokojnie mogłam poczytać książkę. Czasami spoglądałam na Pawła i uśmiechałam się sama do siebie. Jest taki uroczy kiedy nie wie, że na niego patrzę.
Całkiem inne uczucie, kiedy oglądasz
jego wyczyny za jego plecami a nie za monitorem.
Jego śmiech jest żywszy, głośniejszy i śmieszniejszy.
Co jakiś czas spogląda na mnie i mówi 'Filka co ty robisz? ' i uroczo marszczy brwi. Wtedy się uśmiecham i czuję przyjemne uczucie gdzieś tam w środku mnie.

-Zostało wam 45 sekund...

-Życia-dokończyłam razem z nim a on sie odwrócił i uśmiechnął puszczając mi oczko.
Czyż on nie jest uroczy?

-Życia... - powiedział przybliżając się do mikrofonu

**

-No dobra...skończyłem. Mogę się zająć montowaniem

-Albo mną -objęłam go rękoma wokół szyi i pocałowałam we włosy.

-Wiktoria...Uwierz mi zajęcie sie tobą było by o niebo lepsze, ale nie mam już filmów na zapas i muszę im coś dzisiaj wrzucić- obrócił się w moja stroną i poprosił abym usiadła na jego kolanach. Posłusznie zrobiłam to o co mnie poprosił i wtuliłam sie w jego tors. Czułam na karku ciepły powiew wiatru wydobywający sie z jego nozdrzy. Zaciągnęłam sie jego perfumami i zaczęłam bawić mikrofonem.

-Co robisz? -zakwikał

-Masz uroczy śmiech, mówiłam ci już?

-Tak. A odpowiesz mi?

-Bawię sie mikrofonem. Troche mnie kujesz swoją brodą. Możesz sie ogolić, pozwalam ci - odsunęłam się i uśmiechnęłam ukazując szereg białych zębów.

-O nie ma mowy. Nie będę jak Admiros, moja broda nie będzie miała własnego życia, to ja nią będę rządził.

-Paweeł-zmarszczyłam brwi

-No dobra- podarował mi buziaka w policzek i zrzucił z kolan.
-Ale tylko trochę podetnę

-EJ! Co to było? -zaczęłam się śmiać mimo bólu pośladków.
-Dupa mnie boli-szepnęłam

-Ojej-jego śmiech-kwik mnie rozwala. Podał mi rękę, którą szybko złapałam. Szatyn pomógł mu wstać za co mu podziękowałam całusem w brodę.

-Moja broda ma lepsze życie niż ja-przewrócił oczami

-Nigdy nie sprawisz, żeby twoja broda była sławniejsza niż Andrzeja - szyderczo się uśmiechnęłam

-Andrzeja broda to inna rasa niż moja

-Zdecydowanie- zaśmiałam sie i poszłam do kuchni.
-Bartek zostawił tutaj duży bałagan-rozejrzałam się po pomieszczeniu, gdzie nie mogłam znaleźć kafelek na podłodze.

-Więcej go tutaj nie zaprosze -zachichotał i pomógł mi sprzątać.

**

-Na co masz ochotę? -otworzyłam lodówkę, w której roiło się od jedzenia

-Na...czekolade-Bladii zajrzał do kuchni i usiadł na krześle

-A coś konkretniejszego?

-Gdybym chciał być z mamą to bym wybrał dziewczynę po 40-stce

-Paweł, ty nic nie jesz

-A i tak jestem gruby- uśmiechnął się a ja nie mogłam oderwać od niego wzroku
-Mam coś na twarzy? -zmarszczył brwi i zaczął sie macać po małej brodzie

-Nie, po prostu...-w tym momencie zaczął mi dzwonić telefon. To moja mama.
-Wybacz, muszę odebrać - chwyciłam telefon i westchnęłam

**

-I co? -Bladii szepnął mi do ucha kiedy zaczęłam robić jajecznicę

-Moja mama sie martwi, wiesz...nadal cie nie zna...nikogo nie zna

-No i ma racje, jesteśmy groźnymi przestępcami

-Ta jasne. Jesteś strasznie potulny

-Obrażasz moją męska dumę- skrzywił się i poszedł zająć miejsce przy stole

Choł Choł Choł! (To miało brzmieć jak Święty Mikołaj)
Oto i pierwszy rozdział.
Jak się podoba?
Lolz mi mega xd
Piszcie śmiało i polecajcie znajomym
Alleluja

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro