Chapter 17
Dziewczynka siedziała skulona w wygodnym fotelu samolotu. Cholernie się bała i dodatkowo ten stres, po raz pierwszy w życiu nie wiedziała co robić, nie mała pomysłu ani żadnego planu B jak to zazwyczaj ma. Wiele doświadczyła w życiu mimo że ma tylko pięć lat, nagle ujrzała Naruto całującego się z Sasuke, ten widok zmiękczył jej serduszko i nawet łezka zakręciła się w jej oczku, jak mogła popsuć ich szczęście? Ich miłość? Nie wiele par potrafi tak czule okazywać swoje uczucia, więc po co miała je popsuć? A No tak... przecież ten Mafiozo Minato posunie się do wszystkiego aby zniszczyć własnego, rodzonego syna. Takie pytanie się nasuwa na myśli... czemu? Po co?
No cóż, Kushina gdy zaszła w nie planowaną ciążę ogromnie się cieszyła, marzyła o dziecku odkąd pamiętała...
- Minato! Minato! Jestem w ciąży! - rzuciła się na szyje wysokiego, przystojnego blondyna, który robił obiad.
- C-co? - wydukał z trudem. Byli parą od niedawna i nie snuli jakoś większych planów na przyszłość, coś tam Czerwonowłosa wspominała, że chciałaby mieć gromadkę dzieci, ogromny dom oraz ogromny ogród z makami. Uwielbiała te kwiaty, gdyż na polu Maków poznała swojego ukochanego.
- Jestem w ciąży! - powtórzyła entuzjastycznie, tak bardzo pragnęła dziecka, tyle starań i w końcu się udało! Kiedy usłyszała, że jej była dziewczyna, lecz jej teraz najlepsza przyjaciółka zaszła w ciążę z bogatym biznesmenem to nie umiała się pozbierać, lecz teraz los dał jej taki prezent i szanse!
- K-Kushina, ale ja nie chce dziecka - powiedział z trudem Namikaze, a Kushina zastygła w miejscu.
- Co? - zapytała upewniając się czy się nie przesłyszała, jej oczy zaszkliły się i szczypała swój nadgarstek aby się przekonać czy nie śni.
- Gomene Kushina, jesteśmy za mło- CO TY WYRABIASZ?! - krzyknął blady widząc jak Uzumaki się pakuje. Przecież chciał po prostu tylko się zabawić jeszcze życiem, a nie zmieniać pieluchy bachorów i nie wysypiać się w nocy! - Kushina! Zostań!
- Nie akceptujesz NASZEGO dziecka to JA sama je wychowam, dattebane! - powiedziała ze łzami i wkurzona.
Minato ją przekonywał aby go nie opuszczała lecz było za późno... Kobieta wyjechała do Japonii i tam urodziła swojego kochanego synka, a Minato nienawidził go za popsucie relacji z ukochaną.
- Naruto - kun, Sasuke-Kun, nie możecie być w Paryżu - powiedziała ze łzami Miaka. Postanowiła, że już nikt nie będzie cierpiał!
Wszyscy zbledli słysząc jej słowa
- Czemu? - zapytał Kakashi, był zdezorientowany i nie potrafił zrozumieć białowłosej, dlaczego mieli nie jechać do Paryża?
- Minato chce zabić Naruto - wyszeptała zaciskając rączki na koronce ubranka.
M-mój ojciec? - pomyślał blady Uzumaki. Teraz zrozumiał czemu płakała w łazience i nie chciała wyjść z niej tak długo.
- Minato Namikaze... - Wymamrotał ledwo Hatake.
- Kim jest ten cały " Minato"? - zapytał z grymasem Sasuke, czemu wszyscy wiedzieli oprócz niego?
- Mój ojciec - wyszeptał ze łzami i z trudem blondyn, bolało go i to cholernie, że jego własny ojciec chce zabić własnego, rodzonego syna.
Ten milcząc objął ukochanego i pocałował go w policzek, nie chciał drążyć tematu i wypytywać blondyna o szczegóły.
- Wszyscy ludzie na Olimpiadzie są zagrożeni, będziemy musieli ich ewakuować - powiedziała poważnie Chinoike. - I dodatkowo Naruto musi mieć jakiś strój, bo go rozpoznaną i będzie klops.
Wszyscy przytaknęli i resztę podróży samolotem obmyślali plan uratowania ludzi oraz Naruto.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro