Kolejny Jedyny Rozdział
One shot napisany głównie dla dwóch niesamowitych osóbek.
jasmin5002 i -nieoryginalnosc to dla was, bo chyba wy tylko chcecie to czytać hah
[t.i.] - twoje imię
[z.t.i.] - zdrobnienie twojego imienia
[i.t.p.] - imię twojej przyjaciółki
[t.n.] - twoje nazwisko
- Lou... - mruknęłam szturchając przyjaciela w ramię. Przewróciłam oczami gdy przytulił się do mojej ręki i zachichotałam, bo wyglądał naprawdę dość uroczo z roztrzepanymi włosami.
- Louis miałeś położyć się na godzinę, a jest już 16:00! Za dwie godziny przychodzą chłopacy, a ty masz tu nieogranięte - jeknęłam delikatnie naciągając prawdę. Bo w rzeczywistości gdy śpiący królewicz, zajmował się tym co teraz czyli... Spaniem, ja sprzątnęłam większą część domu, gdyż nie trudno było się domyślić, że Tomlinsonowi nie będzie chciało się tego robić.
- Dasz mi poleżeć jeszcze pięć minuuut? - zapytał lekko zachrypniętym głosem otwierając jedno oko by na mnie spojrzeć. Pokręciłam głową, a chłopak zrobił smutną minę na co westchnęłam zakładając zabłąkane kosmyki włosów za ucho.
- Tommo musimy jeszcze przygotować jedzenie, napoje, jedzenie, baloniki i jeszcze trochę jedzenia, bo znając was i tak wszystko zniknie zanim wybije 24:00 - przypomniałam mu, więc niechętnie podniósł się do siadu patrząc na mnie nadal lekko nieprzytomnym wzrokiem.
- Salon, kuchnie i pokoje dla reszty już ogarnęłam - dodałam, a szatyn pokiwał głową i przyciągnął mnie za rękę żeby się przytulić.
- Dziękuję [z.t.i.] - wymamrotał, a ja zaczęłam przeczesywać palcami jego włosy. Uśmiechnęłam się i miałam zamiar delikatnie pociągnąć za końcówki ale jego dłoń mi tego zabroniła.
- Mówiłem już coś o tym. Nie ciągnij - powiedział i po chwili wstał podchodząc do dużej szafy na drugiej stronie pokoju.
- LouLou... - zaczęłam siadając na jego łóżku, które było na tyle wygodne, że się na nim położyłam i patrzyłam na chłopaka, który przeglądał pułki.
- Hmmm? - mruknął nadal nie przerywając wcześniejszego zajęcia.
- Wiesz, że jesteś najlepszym, najbardziej kochanym, najmilszym...
- Co chcesz? - przerwał mi rzucając w moją stronę pytające i lekko rozbawione spojrzenie. Zaśmiał się cicho, widząc szeroki uśmiech na mojej twarzy, bo właśnie wpadłam na super pomysł.
- Mogę wybrać ci rzeczy? - poprosiłam na co skinął głową zamieniając się ze mną miejscami. Mam nadzieję, że wie na co się pisze....
***
- No prooooszeee - patrzyłam błaganie na szatyna, który pokręcił głową widząc wybrane przeze mnie ubrania.
- Nie ma opcji - rzucił, odkładając rzeczy na łóżko i wracając przed szafę.
Zrobiłam obrażoną minę i zajęłam się gapieniem w telefon, całkowicie ignorując to o czym on do mnie mówił. No bo jak mógł się nie zgodzić?! Przecież biała koszulka w czarne paski i czerwone spodnie to na nim coś cudownego!
- [t.i.] no nie bądź złaaa - jęknął opierając głowę na moim ramieniu, ale ja uparcie patrzyłam na konwersację z [i.t.p.], która pytała mnie właśnie w jaki sposób spędzam sylwestra.
- Ugh, no dobra... - zgodził się na co się do niego wyszczerzyłam i pocałowałam w policzek, szybko robiąc zdjęcie, żeby wysłać do przyjaciółki z podpisem, że niestety -lub stety - cały dzisiejszy dzień spędzę w męskim gronie. Ale szczerze jakoś mi to nie przeszkadza.
- Uwielbiam cię, wiesz? - zapytałam gdy Louis wrócił z łazienki już przebrany w nowe rzeczy. Przez to, że wyglądał jak swoja młodsza wersja moje oczy lekko zalśniły ale przygryzłam wargę nie wypuszczając łez.
- Tak, ja też cię kocham. Ale nie płacz, to twoja wina, że tak wyglądam - wymamrotał patrząc na mnie ze zmarszczonymi brwiami. Cóż... Przez te parę lat dowiedziałam się, że Lou nie lubi patrzeć jak płacze ktoś z jego najbliższych znajomych i rodziny. Urocze..
- Mam też się przebrać? Chyba masz jakieś moje ciuchy, nie? - zadałam pytania ale on jedynie wzruszył ramionami poprawiając trochę za małą koszulkę.
- Możesz poszukać. Ale jeśli nie znajdziesz a koniecznie chcesz się przebrać to weź coś mojego. I tak już dość często chodzisz w moich rzeczach - odparł i mruknął pod nosem coś w stylu, że idzie załatwić przekąski i picie, po czym wyszedł. A skoro ja zyskałam pozwolenie na przeglądanie jego szafy to...
Po chwili miałam już na sobie za dużą, należącą do Tomlinsona, wygodną bluzę, która dodatkowo pachniała ładnymi perfumami piosenkarza. Szczerze... No kto by nie skorzystał?
Schodząc do salonu zaczęłam się denerwować. Bo mimo, że Louis spotyka się ostatnio z chłopakami prawie codziennie, to mi nigdy nie pozwolił pójść z nim, ponieważ twierdzi, że szykują coś dla Directioner, a skoro ja zaliczam się do ich fanek to nie chcą odbierać mi tej przyjemności z niespodzianki. W sumie... I tak jestem na trochę lepszej pozycji od reszty, bo przynajmniej wiem, że coś robią. Więc może nawet będę w jakimś stopniu na to przygotowana...
- Kogo ja oszukuję - prychnęłam sama do siebie, szukając wzrokiem przyjaciela, który gdzieś zniknął. Gdy nie znalazłam go na dole wzruszyłam ramionami, bo pewnie wyszedł do sklepu i zajęłam się dmuchaniem złoto-czarnych i kolorowych baloników.
Po nadmuchaniu kilku z nich, usłyszałam dzwonek do drzwi więc westchnęłam i wstałam z nadzieją, że Lou pomoże mi ogarniać te baloniki, bo do 18:00 została niecała godzina, a ja sama raczej bym nie zdążyła. Otworzyłam szeroko drzwi i już miałam w głowie przygotowaną przemowę, że lepiej by było gdyby się ruszył i mi pomógł, ale całość wyleciała mi z głowy i tylko delikatnie uchyliłam usta. W progu stał Harry Styles z ciasteczkami w ręce.
- Hej, przyszedłem wcześniej żeby pomóc i pogadać - odezwał się niepewnie z lekkim uśmiechem na co automatycznie kąciki moich ust również się podniosły. Skinęłam głową i wpuściłam go do środka nadal nie mogąc nic wykrztusić. Hazza chyba to zauważył, bo szybko odłożył jedzenie na stolik w salonie i rozłożył ręce, żebym mogła się przytulić, co od razu zrobiłam.
- Tęskniłam - wymamrotałam z zamkniętymi oczami na co brunet cicho się zaśmiał.
- Ja też kochanie. Pięć lat to jednak strasznie dużo, ale ty nadal tak samo niska jesteś - mruknął z uśmiechem psując moją fryzurę więc chciałam zrobić to samo ale najpierw jeknęłam.
- Czeeeemu...? Czym ci zawiniły? - zapytałam stając na palcach i dotykając jego krótkich loczków. Już nawet pomińmy fakt, że gra w filmie. Przecież loczki mógł zostawić...
- Twoja reakcja jest identyczna co Louisa. Zdecydowanie zbyt długo przebywałaś tylko w jego towarzystwie. Teraz z chłopakami cię tak łatwo nie puścimy - rzucił, jedną ręką sięgając po balona, a drugą nadal mnie przytulając. Próbował go nadmuchać ale coś nie szło więc zaczęłam cicho chichotać widząc jak się stara ale mu nie wychodzi.
- Nie umiem - westchnął patrząc ze złością na balonika i na mnie, po czym usiadł na kanapie robiąc smutną minę. Był zły i smutny ale... Nadal wyglądał tak uroczo, że aż wyjęłam telefon by upamiętnić to na zdjęciu.
- Ja to ogarnę, a ty możesz iść po miseczki i szklanki, są w kuchni. Tylko nie zbij, bo Tommo nie uwierzy, że to nie ja - zaproponowałam na co Harold od razu się zgodził.
Jakieś dwadzieścia minut później wszystko już było gotowe (ozdoby powiesił Harry), więc siedziałam słuchając i opierając się o Stylesa. Znaczy... Wszystko gotowe oprócz jedzenia, bo Tomlinson nadal się nie pojawił.
-... I to było takie słodkie gdy się dowiedziałem, że rybka, którą nakarmiłem tak w rzeczywistości miała moje imię - zakończył opowiadać Hazza, a moje policzki wręcz bolały od ciągłego szczerzenia się.
- Właśnie, jak ty to robisz, że zawsze wyglądasz dobrze? Zazdroszczę - wyznałam i brunet już miał mi odpowiedzieć ale ktoś trzasnął drzwiami.
- Kto wszedł? Jeśli jesteś złodziejem, to proszę omiń największy pokój na górze, bo przyjaciel mnie zabije, a jeśli jesteś fanem to Louisa nie ma w domu! Jest tylko Harry więc polecam ci zrobić sobie z nim zdjęcie, bo Lou dziś wygląda tak, że jeśli jesteś Directioner to będziesz płakać. Także Harreh lepszy do zdjęć! - krzyknęłam na co brunet parsknął śmiechem i pokręcił głową na moje słowa.
- Cicho. Jak to morderca to idę zginąć pierwsza. Moim ostatnim życzeniem jest to, że macie wrócić - odparłam wstając i idąc na korytarz.
- Powinienem się obrazić? - odezwał się ktoś za mną przez co podskoczyłam i cicho pisnęłam ze strachu. Odwróciłam się piorunując wzrokiem szatyna, który powstrzymywał śmiech.
- [z.t.i.]? - zawołał Harold idąc w naszą stronę i miałam już odpowiedzieć ale kolejna osoba stojąca za mną zakryła mi usta.
- Ciii... - wyszeptał mi do ucha Liam pokazując Nialla, który był schowany tak, żeby wystarczyć Loczka. Chciałam i tak mimo wszystko go ostrzec ale widząc na włosach Nini blond, otworzyłam tylko szerzej oczy i przytuliłam Payne'a. Po chwili Nialler stanął za Hazza i powiedział cicho "BOO" na co Styles potknął się i wylądował na ziemi, delikatnie się krzywiąc.
- Z kim ja się przyjaźnię? - zadałam retoryczne pytanie gdy Li wreszcie -pod naporem dziwnego spojrzenia Lou - zdjął rękę z moich ust przewracając oczami.
- Ze mną i jakimiś idiotami - prychnął Hazza wstając i poprawiając fryzurę.
- Taaak, my też was kochamy - powiedział Irlandczyk podchodząc do mnie żeby się przytulić. Objęłam go i później cofnęłam się stając koło Tomlinsona. Przygryzłam wargę i widząc chłopaków w jednym miejscu, moje oczy znowu zalśniły. Zakryłam twarz włosami i odwróciłam wzrok wtulając się w najlepszego przyjaciela.
- Nie płacz skarbie - wyszeptał Louis podnosząc mój podbródek bym na niego spojrzała i starł pojedyncze łzy, które pojawiły się na moich policzkach.
- Teraz będzie już tylko lepiej [t.i.]. Obiecuję - mruknął delikatnie muskając wargami moje czoło więc mocniej zacisnęłam powieki starając się nie rozpłakać. Oni byli tak fantastycznymi osobami... Nie zasługuję na nich. Jakim cudem trafiłam na tak dobrych przyjaciół?
***
- Nie, nie będziemy grać w butelkę - odpowiedziałam ku niezadowoleniu całej reszty. To mogłoby skończyć się dość... Ciekawie i dziwnie. Wyjęłam telefon aby sprawdzić godzinę. 23:53
Za parę minut północ, a chłopacy nie zrobili na razie niczego niesamowitego. Cóż...
Popatrzyłam na tapetę, na której znajdowałam się wraz z piątką cudownych idiotów, podczas nagrywania "Little Things". Uśmiechnęłam się smutno i przeciągnęłam palcem, wyłączając smartfona i kręcąc głową.
- Emmm... Mam-Mam pytanie... - zaczęłam czekając aż wszyscy skupią się na tym co mówię.
- Czy... Czy Zee wie o wszystkim? On szykuje to z wami? - zapytałam niepewnie, patrząc na przyjaciół ale cisza była wystarczającą odpowiedzią.
- Oh... Okej.. - mruknęłam udając, że nie przejęłam się tym za bardzo. Ale szczerze... Naprawdę za nim tęsknię. Spuściłam wzrok na ręce i zaczęłam bawić się palcami czując na sobie wzrok całej czwórki.
- Zayn dostaje wiadomość o każdym naszym pomyśle, ale na razie nic nie odpisał - odparł po dłuższej chwili Liam, lekko się krzywiąc jakby coś go zabolało. Bo boli chyba każdego z nas...
Parę minut później Hazza szturchnął mnie w ramię podając mi komórkę.
- Twitter - podpowiedział gdy odblokowałam komórkę. 23:57. Zmarszczyłam brwi i weszłam w aplikacje prawie od razu klikając powiadomienie o nowym poście u Harry'ego.
@Harry_Styles
Knock knock
Spojrzałam na niego niezrozumiale, ale poszłam za tłumem i zrobiłam to co reszta. Dokładnie to samo napisał Lou odpowiadając na Twitta Harolda na swoim koncie.
@Louis_Tomlinson
@Harry_Styles who is there?
Zaśmiałam się cicho widząc, za nie przemyśleli jednej sprawy. Mianowicie pojawiło się mnóstwo komentarzy o Larrym. Wyszczerzyłam się do chłopaków i sama napisałam jeden.
@[t.i.]_[t.n.]
@Louis_Tomlinson #Larry is real?
- Dziewczyno! Wiesz, że zachęcasz w ten sposób do tego więcej ludzi? Mówię ci za chwilę będzie tysiąc artykułów o tym jak to moja przyjaciółka potwierdza prawdziwość shipu - westchnął LouLou przewracając oczami, a Styles zaśmiał się z jego reakcji.
- Przeżyłeś 10 lat to przeżyjesz więcej- odparłam z rozbawieniem. Wtedy dostałam kolejne powiadomienie z tej aplikacji. Tym razem Nini.
@NiallOfficial
@Louis_Tomlinson @Harry_Styles Direction
Komentarze zawrzały. A moje serduszko zaczęło szybciej bić. Czyli to nie jeden z żartów Hazzy...?
Szybko przejrzałam powiadomienia i kątem oka zahaczyłam o godzinę.
23:59. I nowy wpis u Liama.
@LiamPayne
@NiallOfficial @Louis_Tomlinson @Harry_Styles Direction, who?
Podniosłam wzrok na wszystkich, bo byli trochę zestresowani.
- Direction who? - spytałam widząc, za wahają się patrząc na telefon Harry'ego. Louis po chwili spojrzał na mnie szklanymi oczami. Poruszył ustami niemo wypowiadając jedno imię, a ja szybko sprawdziłam Twittera. Na koncie Zayn'a pojawił się nowy post. 00:00.
@zaynmalik
@LiamPayne @NiallOfficial @Louis_Tomlinson @Harry_Styles
One Direction
Pod wpisem został wklejony link prowadzący do Instagrama. A dokładniej na profil OneDirection. Nie panowałam już nad tym czy płaczę więc po moich policzkach płynęły łzy. Weszłam w ostatnie powiadomienie na Ig i moje serduszko na chwilę stanęło by zacząć bić jeszcze szybciej.
Link do "History"...
Tomlinson puścił piosenkę na telewizorze. Ale zanim utwór się zaczął pojawiły się napisy.
"Hello" a w tle głos Hazzy i jego zdjęcia. To jak zmienił się od czasów X Faktora...
"We" Lou chyba śmiał się mówiąc to ale jego fotografie też się pojawił...
"Are" I już chyba znamy mały powód dla którego Nialler wrócił do farbowania włosów...
"One" Liam cicho zaśmiał się widząc swoje zdjęcia zrobione parę lat temu...
"Direction, Yey! Vas Happenin?!" o dziwo to w momencie pojawienia się fotografii Zayn'a poczułam, że ktoś przytula mnie do siebie. A jeszcze nie się zaczęła się piosenka...
Zamknęłam oczy wsłuchując się w tekst.
You and me got a whole lot of History
Tekst, który jest tak prawdziwy...
This is not the end,
this is not the end
Wyciągnęłam głośno powietrze zasłaniając usta i powstrzymując się od pisku. Otworzyłam oczy i zaczęłam kręcić głową nie wierząc w to co usłyszałam. To niemożliwe. Chyba mam coś ze słuchem. Ale wzrok chłopaków powiedział mi tylko tyle, że to nie jest sen i że to dzieje się naprawdę.
Że Zayn Malik wypowiedział te słowa idealnie łącząc się z głosem Louisa
I że Zee śpiewa ostatni refren z nimi.
Resztę teledysku obejrzałam z otwartymi ustami i strumieniami łez na policzkach.
Chyba wiecie jak utwór się zakończył, prawda?
Powrót w to samo miejsce i grupowy przytulas. No i Zaynie stojący niepewnie z boku.
- To... To... To... - powtarzałam próbując uspokoić oddech w czym trochę pomagało głaskanie po plecach, osoby, która się do mnie przykleiła.
- To jest piękne - wydusiłam z siebie ocierając łzy, chociaż i tak nic to nie dało.
- Kocham was. Całym serduszkiem. Całą piątkę - oznajmiłam patrząc na każdego po kolei.
- My ciebie też [z.t.i.] - mruknął mi do ucha chłopak, a moje serce znowu wykonało fikołka.
- Zee...? - wyszeptałam zamykając oczy i nie wierząc, że to naprawdę się dzieje.
- Tęskniłem skarbie.
Jest godzina 00:08, 01.01.2021r, a ja mogę wam szczerze powiedzieć, że ze łzami na policzkach i szybko bijącym sercem, jestem aktualnie jedną z najbardziej szczęśliwych osób na świecie.
Dziękuję za ten 2020 r. ❤️❤️❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro