Rozdział 8
- Wstawaj, musisz mi pilnie pomóc - Głos Max'a rozbrzmiał w sypialni. Mężczyzna podszedł do ogromnych okien i pozwolił aby światło słoneczne wpadło do środka. Sophie jak to miała w zwyczaju przykryła głowę kołdrą, chcąc chociaż na chwilę jeszcze zasnąć - Potrzebuję Cię, już!- powiedział głośno i stanowczo, co wprawiło blondynkę w lekkie zdenerwowanie. Szybko podniosła się z łóżka ukazując swoją piżamę jaką dostała od jednej ze służących. Niby nic nadzwyczajnego, ale dziewczyna była zachwycona, ponieważ nigdy nie spała w satynowym komplecie, a do tego jeszcze pięknym kolorze różowego złota z białą koronką.
- Nie uważasz, że piąta nad ranem to nie jest zbyt dobra pora na pobudki? - mruknęła zaspana. Przejechała dłonią po swoich włosach i zarzuciła je na przód ramion, po czym lekko się przeciągnęła. Dopiero teraz zauważyła, że książę ubrany jest w idealnie skrojony granatowy garnitur, razem z kamizelką, a do tego dopasowana kolorystycznie koszula i brązowy jedwabny krawat.
- Nie mam czasu na zabawy, zbieraj się, za dziesięć minut chcę Cię widzieć u siebie, to bardzo ważne - Nie czekając na odpowiedź dziewczyny po prostu wyszedł.
Sophie szybko zajrzała do swojej szafy, w której były przygotowane ubrania, jednak nie była zadowolona z tego co tam zobaczyła. Same obcisłe sukienki, odkrywające wszystko co tylko mogły. Po chwili myszkowania znalazła zwykłe czarne jeansy i białą koszulkę na ramiączka z bardzo miłego materiału, wykończonego czarną koronką. Do tego oczywiście zwykłe buty, bez obcasów. Spojrzała na zegarek, właściwie powinna już wyjść ze swojego pokoju, ale usiadła jeszcze przed białą toaletką i zaczęła rozczesywać długie blond włosy. Odkąd przyjechała do zamku zawsze wiązała je w koka, dziś postawiła po prostu na naturalność. Żadnego upięcia, pozwoliła aby włosy żyły własnym życiem i opadały jej na ramiona kaskadami. Postanowiła nie robić żadnego makijażu, pomalowała tylko delikatnie tuszem rzęsy i wyszła z pomieszczenia. Na korytarzach był dość spory ruch jak na tą godzinę. Kręciła się spora ilość sprzątaczek i gwardzistów, po około minusie dziewczyna stała przed drzwiami do sypialni księcia. Przed wejściem delikatnie zapukała i czekała na odpowiedź. Gdy w końcu się doczekała weszła do pomieszczenia. Książę siedział przy swoim biurku i przeglądał jakąś książkę.
- Zanim coś powiesz, muszę Ci się do czegoś przyznać - na te słowa dziewczyny, mężczyzna odwrócił się z pytającą miną - Widziałam się wczoraj z księciem, przyszedł do mnie wieczorem. Pytał co robię w pałacu, jednak nic mu nie powiedziałam, to sam wywnioskował, że jestem Twoją dziwką - Max skrzyżował ręce na torsie i oparł się o biurowy fotel, w którym siedział - Nie zaprzeczyłam, zapewne będzie się Ciebie o to pytał, więc...
- Zapewniam nie będzie - mruknął i wskazał aby podeszła do niego co dziewczyna uczyniła - Nigdy nie pyta o takie rzeczy, także nie musisz się martwić. Jednak chciałbym abyś utrzymywała go w przekonaniu, że ma rację, będziemy udawać i nie będzie niczego podejrzewać.
- A co na to Twoja dziewczyna? - blondynka oparła dłonie o biurko.
- Wyjaśnię jej to, na pewno zrozumie - uśmiechnął się lekko - Ale przejdźmy do powodów, dla którego kazałem Ci przyjść. Pierwszy powód jest taki, że przyjeżdża moja siostra, razem ze swoim mężem, więc dziś wieczorem odbędzie się bal i chciałbym abyś poszła tam ze mną - dziewczyna na samą myśl o balu lekko się skrzywiła - Nie rób takiej miny, musisz przywyknąć, tutaj bale odbywają się dość często. Teraz drugi powód, za dwa dni razem z ojcem muszę wyjechać, nie wiem ile potrwa mój wyjazd, jednak chciałbym abyś w tym czasie była cieniem mojego brata i o wszystkim mi donosiła. Muszę wiedzieć co robił, z kim był, o czym rozmawiał, a nawet co jadł na śniadanie. Każdego wieczorem masz mi wysyłać obszerną wiadomość streszczającą cały dzień. Rozumiesz? - Sophie posłusznie pokiwała głową - A teraz najważniejsza sprawa, wiesz, że mamy dziś z bratem zaprezentować ojcu nasze pomysły, a raczej tylko ja będę prezentować, bo Chico nie będzie mógł przedstawić tego samego co ja. Jednak potrzebuję jeszcze jednej ważnej rzeczy, a sam mogę nie zdążyć jej znaleźć. Na szafce nocnej masz książki, usiądź sobie gdzieś i szukaj informacji o tym co tu napisałem - mężczyzna podał jej białą kartkę, na której było wypisane kilka rzeczy - Moja prezentacja musi być idealna, aby Chicko nie mógł się wybronić, ani udowodnić, że ukradłem mu pomysł.
- O której jest prezentacja? - zapytała ciągle wpatrując się w kartkę.
- Chwilę przed dziesiątą zaczynamy. Chcesz kawy? - mężczyzna uśmiechnął się miło w stronę dziewczyny, co właściwie zdziwiło ją, ponieważ wcześniej tego nie robił.
- Tak poproszę - odesłała mu uśmiech i usiadła na podłodze opierając plecy o ścianę. Sięgnęła jedną książkę i zaczęła ją kartkować. Po chwili przyszła młoda, ta sama którą wcześniej przyniosła jej książki do pokoju, rudowłosa dziewczyna i podała dwie kawy, jedna dla księcia, drugą dla blondynki.
Przez kolejne godziny siedzieli prawie bez słowa i wyszukiwali potrzebnych informacji. Odzywali się tylko w momencie kiedy jedno z nich znalazło coś ciekawego.
- Już prawie dziesiąta, muszę iść - powiedział zdenerwowany podrywając się z fotela. Dziewczyna również podniosła się i podeszła do niego - Wiem, że brakuje mi tego, na czym mi najbardziej zależało, ale już nic teraz nie poradzę - mruknął przeczesując swoje włosy dłonią. Dziewczyna spojrzała na niego i uśmiechnęła się lekko, wyglądał bardzo dobrze, tak jak powinien wyglądać przyszły król.
- Nie denerwuj się, wszystko będzie dobrze, przecież, od tego nie będą zależeć losy świata - szepnęła chwytając jego krawat i poprawiając jego wiązanie, okazał się bardziej miękki niż się spodziewała.
- Mam jedną prośbę, nie ubieraj się tak więcej, nie mogę się skupić - na te słowa dziewczyna zamarła, jednak na jej ustach mimowolnie pojawił się uśmiech.
- Nie mam "normalniejszych" ubrań w szafie - spojrzała w oczy księcia ciągle się uśmiechając, a ten odwzajemnił spojrzenie jak również uśmiech.
- Postaram się coś na to poradzić jeszcze dziś, ubrania zostały widocznie, po Twojej poprzedniczce - po tych słowach Sophie przypomniała sobie o słowach księcia Francisco, który mówił, że jest "kolejną" dziewczyną, jednak blondynka nie miała zamiaru drążyć tematu, przynajmniej nie teraz.
- A ja postaram się jeszcze znaleźć tej jednej brakującej nam informacji do idealnej prezentacji - znów posłała mu uśmiech ciągle wpatrując się w oczy księcia.
- Dziękuję za Twoją pomoc, nie masz pojęcia jak bardzo jestem Ci wdzięczny, nigdy sam bym tego nie zrobił - po tych słowach przytulił ją mocno do siebie. Sophie na początku była bardzo zmieszana i zdziwiona całym zajście, jednak po chwili objęła księcia.
- Idź - szepnęła puszczając mężczyznę.
- Idę - odszeptał po czym puścił ją i bez kolejnych słów podszedł do drzwi, gdy zamykał je za sobą cały czas przyglądał się dziewczynie, aż do momentu gdy drzwi definitywnie się zamknęły. Sophie usiadła od razu na krześle przy biurku i szybko zaczęła przeglądać książki szukając ostatniego elementu prezentacji. Po chwili zamarła i ujęła książkę w dłoniach.
- Mam - szepnęła i wyrwała potrzebną stronę z książki, po czym pośpiesznie wybiegła z pomieszczenia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro