Rozdział 4
Książę przekazał dziewczynie telefon, pokazał jak uruchomić aparat i zrobić zdjęcie, po czym wskazał jak dość do pokoju brata.
- Powinien wrócić za jakieś dwadzieścia do trzydziestu minut, także powinnaś zdążyć. Mimo wszystko pilnuj czasu, bo za dwadzieścia pięć minut chcę Cię widzieć z powrotem, rozumiesz?
- Tak - szepnęła dziewczyna przyglądając się idealnie przystrzyżonej brodzie księcia. Mężczyzna otworzył przed nią drzwi i posłał uśmiech na pożegnanie.
Dziewczyna podążała według wskazówek księcia Maximiliana, aż dotarła do pomieszczenia, o którym on mówił. Znów zajrzała przez dziurkę od klucza, ciemność, co ją uszczęśliwiło i podniosło na duchu. Wsunęła się po cichu do pomieszczenia, zapaliła światło i zabrała się do pracy, którą zlecił jej książę. Stara się skrupulatnie fotografować każdą kartkę po kartce. Były tam różnego typu mapki, które nie widziała co dokładnie przedstawiają, jakieś zestawienia w tabelach, na niektórych było nawet dopisane coś ołówkiem. Każdą sfotografowaną kartkę odkładała dokładnie na to samo miejsce, z którego ją wzięła. Spojrzała na zegarek, miała jeszcze dwie minuty, więc szybko dokończyła robić zdjęcia i wyszła z sypialni. Szybkim krokiem, a nawet biegiem, wróciła do sypialni księcia Maximiliana.
- Widział Cię ktoś? - dziewczyna pokiwała przecząco głową - Bardzo dobrze, pokaż mi co masz - dziewczyna posłusznie oddała telefon.
- Czy ja mogę już iść? - szepnęła, nerwowo skubiąc kawałek swojej sukienki.
- Chciałbym abyś porozmawiała ze mną, mogę Cię o to prosić? - książę nie patrzył na nią, przeglądał tylko zdjęcia, które wcześniej zrobiła.
- Jeśli tego sobie Wasz... - zatrzymała się na chwilę - Jeśli tego sobie właśnie książę życzy to tak - posłała mu delikatny uśmiech, chociaż była przerażona. Nie wiedziała czy książę, będzie chciał po prostu porozmawiać, czy może zmusić ją do stosunku z nim, a może zaraz zawoła straży i każe wtrącić do lochów pod zamkiem.
- Usiądź obok mnie - powiedział i wskazał miejsce obok siebie na granatowej, pikowanej kanapie. Dziewczyna posłusznie wykonała polecanie - Jak masz na imię? - odłożył telefon na bok i spojrzał na twarz dziewczyny, w taki sposób, że aż przeszedł ją dreszcz.
- Sophie, Sophie Herran - dziewczyna starała się znaleźć jakiś punkt za księciem, aby mogła wpatrywać się w niego, a nie w twarz mężczyzny.
- Ile masz lat, skąd jesteś? - książę oparł się o pikowane odbicie, ciągle wpatrując się w dziewczynę.
- Dwadzieścia dwa lata, pochodzę z małej miejscowości, która nazywa się Almeria - grzecznie odpowiedziała nie pozwalając aby książę musiał czekać.
- Zawsze jesteś taka spięta? Obiecuję, że nie oddam Cię strażnikom, nie powiem o tym co zrobiłaś nie martw się. Słowo harcerz - położył dłoń na piersi i uśmiechnął się, a tym samym sprawił, że na ustach dziewczyny pojawił się mimowolny uśmiech - Nie wiem jakie plotki słyszałaś na mój temat u siebie, ale nie pożeram dziewic, nie piję ich krwi, ani tym bardziej nikogo nie zmuszam do sypiania ze mną. Po prostu chcę z kimś porozmawiać, z kimś normalnym, z kimś kto nie pochodzi stąd. Proszę zachowuj się jakbym był Twoim przyjacielem i mów do mnie Max - serce dziewczyny zaczęło się uspokajać, przez co rozluźniła się trochę.
- Przepraszam, to po prostu dla mnie bardzo nietypowa chwila, nigdy nie rozmawiałam z członkiem rodziny królewskiej. Co tam rozmowa, nigdy nie widziałam na żywo nikogo z jakimkolwiek tytułem.
- A ja dawno nie miałem kontaktu z kimś kto nie ma tytułu i nie biegają za nim paparazzi. Powiedz co mówicie na mój temat, w Twojej miejscowości, tylko szczerze, obiecuję Ci, że nie będę wyciągał żadnych konsekwencji, za Twoje słowa - znów posłał przyjazny uśmiech w stronę blondynki.
- Wszyscy mówią, że jesteś przystojny, co się akurat zgadza - chwilę po tym dziewczyna żałowała, że powiedziała te słowa, chociaż nie powinna ich mówić - Jesteś inteligentny, zawsze wyglądasz nienagannie, moja mama twierdzi, że w telewizji jesteś przyjaźniejszy, cokolwiek to znaczy. Nikt u nas nie twierdzi, że wypijasz krew dziewic - na te słowa książę zaśmiał się, jednak Sophie kontynuowała - Jeśli już to podejrzewaliby o to Twojego brata, księcia Francisco. W telewizji sprawia wrażenie zbyt wyniosłego i pewnego siebie, ale chyba taki powinien być przyszły król- słowa Sophie zainteresowały mężczyznę.
- Uważasz, że byłby dobrym królem?
- Nie mnie to oceniać, dobry król to nie tylko zachowanie i maniery, ale także to jak potrafi zarządzać państwem. Weźmy na przykład Twojego ojca króla Manuela i porównajmy z królem Australii, królem Johnem. Nasz król, włada rozsądnie, przejmuje się tym co powiedzą ludzie, jakie mają potrzeby, robi wszystko co tylko może aby żyło nam się tutaj jak najlepiej, natomiast król John robi wszystko aby to jemu żyło się dostatnie. Nie interesuje go głód i bezrobocie jakie tam panuje, ani to, że dzieci umierają żebrząc na ulicy. Dla niego najważniejsze jest to aby miał co jeść, pić, aby mógł nadal balować ze swoim dworem - Max unosił brwi coraz wyżej z każdym słowem wypowiadanym z jej ust.
- Skąd o tym wiesz? Nie każdy posiada taką wiedzę i nie każdego interesuje to co się dzieje w innych królestwach.
- W Almerii mamy bibliotekę, jest tam dostęp do różnych gazet z całego świata, lubię w wolnych chwilach czytać co dzieje się w innych miejscach na ziemi. Lubię poznawać kulturę innych jak również ich obyczaje, a że wolnego czasu mam dużo, to dużo czytam - uniosła brwi i spojrzała w oczy księcia, które utkwione były w jej dłonie, spoczywające na kolanach.
- Czyli nigdy wcześniej nie pracowałaś?
- Nie, nie było takiej potrzeby, dobrze nam się powodzi, mój ojciec jest rybakiem i posiada własny sklep rybny.
- Tak myślałem, że nie pracowałaś wcześniej, Twoje dłonie nie są takie jak większości dziewczyn tutaj, to znaczy nie są zniszczone od pracy. Więc co właściwie tutaj robisz?
- Właściwie to ciężko powiedzieć - mruknęła i tylko gdy Max spojrzał na jej twarz ona odwróciła wzrok - Można powiedzieć, że uciekam przed małżeństwem.
- Masz narzeczonego, którego nie kochasz? - książę przejechał dłonią po swojej brodzie, ewidentnie zainteresowany.
- Nie, nie mam i uciekłam z domu, aby go nie mieć. Moja mama nalegała abym została żoną jakiegoś bogatego mężczyzny, abym spłodziła mu gromadkę dzieci i opiekowała się domem. Cóż ja od życia chciałabym czegoś więcej niźli siedzenie w domu, gotowaniem obiadków i czekanie na męża, który wyjechał do kochanki.
- Bardzo ciekawa postawa, większość znanych mi Panien właśnie szuka bogatego męża aby do końca życia móc nic nie robić - na twarzy dziewczyny pojawił się grymas zażenowania - Ale to co mówisz, nie jest złe, właściwie imponuje mi, sam chciałbym móc być niezależny od nikogo, zrobić to na co mam ochotę,
- Zatem czemu tego nie robisz, jesteś księciem, żyjesz jak w bajce - Max na te słowa znów się zaśmiał.
- Moje życie nie wygląda tak jak Ci się wydaje, nie śpię do południa, potem nie wychodzę na balkon pomachać do "fanów". Przez pół dnia mam obrady z ojcem, musimy razem z nim i ministrami podejmować najważniejsze decyzje, nawet te najdrobniejsze. Potem dochodzą zajęcia, jakże mi potrzebne, czyli uczymy się tańczyć, grać na pianinie, strzelać z łuku i innych rzeczy, który akurat książę z bajki zawsze potrafi. Nie wspomnę już o tym, że muszę być osobą reprezentatywną, więc wychodząc z naszej zamkniętej strefy muszę zawsze wyglądać idealnie oraz zachowywać się nienagannie. Mimo iż uczono mnie tego od zawsze, to jest na prawdę męczące.
- Męczące jest uśmiechanie się do kamery?
- Tu nie chodzi o samo uśmiechanie się, zawsze muszę myśleć co mam powiedzieć, jaki ruch wykonać, aby ludzie później nie uważali, że jestem gburem. Mój brat na przykład nie przywiązuje do tego, aż takiej wagi. Choć to akurat prawda, jest gburem - obydwoje zaśmiali się - Każdemu wydaje się, że trawa jest bardziej zielona po drugiej stronie płotu. Miliony marzą o moim życiu, a ja marzę, aby móc przejść się beztrosko po ulicy, aby nikt mnie nie rozpoznał i nie zaczepiał, aby zrobić sobie zdjęcie. Nie mogę nikomu po za rodziną ufać, bo każdy będzie chciał sprzedać kawałek mojej prywatności do prasy - Sophie zasmuciła się na tę myśl, przez całe życie wydawało jej się, że taki książę nie może mieć żadnych zmartwień ani problemów, nie wiedziała jak bardzo się myliła. Mimo ich otaczały ich miliony osób, miliony śledziły ich życie, a oni byli samotni.
- Powinnaś już pójść - po chwili ciszy dodał Max - Zrobiło się późno - dziewczyna pokiwała głową po czym wstała z kanapy i poszła w stronę drzwi.
- Dziękuję za rozmowę, było mi bardzo miło Cię poznać Sophie - uśmiechnął się przyjaźnie w jej stronę, dziewczyna znów odważyła się spojrzeć w oczy księcia, a on także wpatrywał się w jej. Blondynka stała tak przez chwilę w bezruchu, jednak po kilku sekundach odezwała się.
- Dobranoc Wasza Wysokość - Książę uśmiechnął się szerzej na jej słowa.
- Dobranoc - odpowiedział, po czym dziewczyna zniknęła za drzwiami.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro