Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

- Co Ty tutaj robisz o tej porze? - książę chwycił Sophie za ramię i odwrócił w swoją stronę.

- Ja... Ja przepraszam, Wasza wysokość. Ja... - twarz dziewczyny zrobiła się blada jak ściana.

Jednak wróćmy do początku, jak to wszystko się zaczęło.

- Jesteś pewna, że to dobry pomysł? - Sophie stała na środku pomieszczenia i zapinała swój uniform.

- Jestem, nikt Cię nie rozpozna, z resztą tam nikt nie zwraca uwagi na nas - Marie podała blondynce kartę - Po prostu podchodzisz, zbliżasz ją do małego urządzenia i wchodzisz, to nic trudnego. Na dziś mam zaplanowanie odkurzenie prywatnej biblioteki króla. Pamiętaj nie rób niczego innego oprócz sprzątania, nie chcę abyś miała później problemy przeze mnie. Chociaż nas i tak traktują lepiej niż was tutaj - mruknęła Marie.

- Zapamiętam.

Dziewczyna była sama w olbrzymim pomieszczeniu, w środku znajdowały się tysiące jak nie miliony książek. Blondynka bardzo skrupulatnie starała się wyczyścić każdy zakamarek biblioteki, o którym opowiedziała jej wcześniej przyjaciółka. Chwilę przed zakończeniem pracy znalazła album ze zdjęciami. Pomimo zakazu Marie usiadła na podłodze i zaczęła go kartkować. Gdy napotkała zdjęcie, które dosyć ją zaciekawiło, wyciągnęła je i trzymając w dłoniach przyglądała mu się. Stał tam król Manuel, który obejmował jakąś blondynkę. Dziewczyna odłożyła album na miejsce i trzymając zdjęcie w dłoni odwróciła się w stronę drzwi, przez które ktoś właśnie wszedł.

- Skończyłaś? - zapytał wysoki mężczyzna w granatowym mundurze. Sophie zdążyła tylko schować dłoń ze zdjęciem za siebie, aby nowo-przybyły nie zdążył go zobaczyć.

- Tak, właśnie miałam wychodzić - wyszeptała drżącym głosem, przestraszona dziewczyna.

- Dowódca prosi abyś zaniosła te dokumenty księciu Maximilianowi, nie ma go w jego pokoju, także nie musisz się denerwować. Książę również prosił aby Ci przekazać, abyś zrobiła mu herbaty ziołowej i przyniosła do sypialni. Dokumenty zostaw na biurku, książę będzie wiedział co z nimi zrobić - mężczyzna podszedł do dziewczyny i wyciągnął dłoń z kilkoma wypchanymi, białymi teczkami. Dziewczyna szybkim ruchem zabrała je, a zdjęcie, które trzymała w dłoni wsunęła pod ostatnią z tek.

- Zrozumiałam, dziękuję - szepnęła po czym mężczyzna wskazał jej dłonią drogę do wyjścia z biblioteki. Sophie trzymając mocno od spodu zdjęcie razem z teczkami wyszła pierwsza z pomieszczenia i za wskazówkami gwardzisty poszła prosto do sypialni księcia. Pomieszczenie, do którego weszła było olbrzymie jak na sypialnie. Pod jednym z okien stało ogromne łóżko z pięknym żelaznym zagłówkiem. Pokój nie był urządzony na styl średniowieczny czy renesansowy jak myślała Sophie, wszystko było normalne. Meble, dywany, były nowoczesne, okna niezwykle wysokie, a obok piękne niebieskie zasłony. Nad łóżkiem wisiał kryształowy żyrandol, dokładnie taki sam jak w drugiej części pomieszczenia. Na ciemnym biurku znajdował się stos książek i pusty kieliszek po winie. Sophie wedle tego co powiedział gwardzista pośpiesznie położyła teczki na wolnym skraju biurka. Po czym wyszła z pomieszczenia i podążyła do kuchni w części królewskiej. Poprosiła o herbatę dla księcia Maximiliana, a kobieta znajdująca się tam doskonale wiedziała jaką powinna przygotować. Podała ją w porcelanowej filiżance ze spodeczkiem. Dziewczyna ostrożnie wróciła do pokoju księcia, zapukała, jednak ciągle go nie było, położyła więc filiżankę na biurku obok dokumentów. Uradowana wyszła z pomieszczenia i zaczęła iść w stronę przejścia dla personelu, aby dostać się do swojej sypialni.

- Cholera, zdjęcie - wsunęła dłoń do kieszonki w swoim białym fartuszku jednak nic po za kartę wstępu tam nie znalazła - Czemu ja muszę być taka roztrzepana?- mruknęła sama do siebie. Wszyscy mówili jej, że powinna przestać rozmawiać na głos sama ze sobą, jednak w stresujących sytuacjach nie umiała przestać tego robić. Chwyciła kartę i znów przeszła przez drzwi, które dosłownie chwilę temu zamknęła za sobą. Szybkim krokiem podeszła do drzwi sypialni księcia, zajrzała przez dziurkę od klucza, w środku panowała ciemność, co dało dziewczynie oznakę tego, że jeszcze nie wrócił. W innym przypadku nie siedziałby w kompletnych ciemnościach, gdyż nie zapalił światła, a na zewnątrz panowała już ciemność. Bez pukania wsunęła się do pomieszczenia i zapaliła światło. Od razu podbiegła do biurka, wszystko leżało tam tak jak wcześniej. Uśmiechnęła się i wyciągnęła zdjęcie spod teczek, po czym wsunęła do kieszeni fartuszka.

- Co Ty tutaj robisz o tej porze? - książę chwycił Sophie za ramię i odwrócił w swoją stronę.

- Ja... Ja przepraszam, Wasza wysokość. Ja... - twarz dziewczyny zrobiła się blada jak ściana, a jej serce zaczęło bić tak mocno, jakby zaraz miało wyskoczyć - Przyniosłam herbatę - zebrała się w sobie aby coś w końcu powiedzieć.

- Czemu kłamiesz? - mężczyzna puścił ją i skrzyżował ręce na torsie.

- Nie kłamię - na te słowa książę zaśmiał się, a dziewczyna bała się ponownie spojrzeć na jego twarz, więc wpatrywała się tylko w jego brązowe, skórzane mokasyny i końcówki beżowych materiałowych spodni.

- Byłem tutaj dwie minuty temu, herbata już tu stała, jednak Ciebie nie było. Spójrz na mnie - powiedział stanowczo, nie zostawiając tym samym dziewczynie wyboru. Musiała na niego spojrzeć, więc powoli przeniosła wzrok z jego butów, przez spodnie, na zieloną lnianą koszulę, aż do jego twarzy. Przeraźliwie bała się spojrzeć w jego oczy, jednak mężczyzna chwycił jej podbródek i zmusił do tego - Widziałem jak chowasz coś do kieszeni, szpiegujesz dla mojego brata?- książę zacisnął brwi wpatrując się w błękitne oczy Sophie - Mów w końcu i nie waż się mnie okłamać - po tych słowach puścił jej twarz i znów założył ręce na tors.

- Nie jestem szpiegiem - szepnęła przestraszona - Gdy skończyłam sprzątać bibliotekę przyszedł do mnie gwardzista i kazał przynieść te dokumenty Waszej Wysokości. Jednak wcześniej ukradłam to zdjęcie z albumu - dziewczyna drżącą ręką wyciągnęła zdjęcie i podała mężczyźnie, który od razu je zabrał od niej - Niosąc je tutaj zapomniałam o nim kompletnie i zostawiłam - zacisnęła mocno brwi w wyrazie skruchy - Potem poszłam po herbatę i wróciłam pod swoją sypialnię, jednak przypomniałam sobie o fotografii i wróciłam po nią. Byłam przekonana, że Waszej Książęcej Mości jeszcze nie ma. Przepraszam.

- Nie mogłaś tak od razu - mężczyzna spojrzał na zdjęcie, a potem na dziewczynę. Od razu wychwycił podobieństwo - Jesteś bardzo podobna do kobiety ze zdjęcia, wiesz kto to jest? - mruknął i oddał jej skrawek papieru.

- Moja mama pokazywała mi zdjęcia mojej babci i wyglądała dokładnie jak kobieta ze zdjęcia - Sophie czuła jak drżą jej nogi, a serce nadal wali jak oszalałe. Wiedziała, że kara za to ją nie ominie.

- Wiesz, że w naszym królestwie ciężko znaleźć blondynkę, takie już mamy geny, że rodzimy się z ciemnym owłosieniem - książę uśmiechnął się lekko - Domyślam się, że to Twój naturalny kolor włosów - Sophie pokiwała głową ciągle trzymając w dłoni zdjęcie - Będziesz mogła je zatrzymać i nikomu nie powiem o tym, że przyłapałem Cię na grzebaniu w moich rzeczach, jeśli coś dla mnie zrobisz, jesteś niezwykle odważna i wścibska, potrzebny mi ktoś taki.

- Co mam zrobić Wasza Książęca Mość? - szepnęła Sophie wpatrując się w oczy księcia, który aktualnie patrzył na rzeczy na biurku.

- Po pierwsze przestań mówić do mnie Wasz Książęca Mość, bardzo mnie to irytuje. Jak już musisz to po prostu mów do mnie książę, chociaż bardziej obstawałbym przy tym abyś została przy samym imieniu - uniósł brwi na znak tego, że mówi poważnie, Sophie tylko pokiwała głową - Po drugie, mój brat jeszcze nie wrócił z wieczornego biegania, więc pójdziesz do jego pokoju i sfotografujesz wszystkie dokumenty jakie leżą na jego biurku, kartka po kartce. Rozumiesz?

- Tak, ale po pierwsze nie mam czym zrobić tych zdjęć, a po drugie, stracą mnie jak ktoś zauważy, że robię coś takiego.

- Moja droga, stracą Cię jeśli tego nie zrobisz, sam o to zadbam - dziewczyna głośno połknęła ślinę, bo właśnie w tej chwili zrozumiała, że znajduje się w sytuacji bez wyjścia - A telefon dostaniesz ode mnie, abyś mogła zrobić idealne zdjęcia.

- Dobrze, zrobię to - szepnęła, a oczy księcia radośnie zabłyszczały.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro