Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 26

- Skąd to masz? - mruknęła Sophie przeglądając zdjęcia, które podał jej Jorge.

- Książę Maximiliano dał mi je chwilę temu, powiedział, że dowiedział się iż sypiasz z kimś więcej i Cię zwolnił. Potem przyszedł do mnie przełożony i kazał przyjść tutaj - Mężczyzna ciągle był wzburzony, a Sophie podała zdjęcia ciągle siedzącemu na kanapie Cis'owi.

- Uwierzysz w to? Kazał mnie śledzić, kazał mnie fotografować - mruknęła do Cis'a - Jorge, posłuchaj mnie - Chwyciła jego dłoń, jednak mężczyzna od razu ją wyrwał - Nie sypiam ani z Cisem - wskazała na niego dłonią - Ani z Max'em, ani nawet z królem. Max prosił mnie abym robiła dla niego, dosyć niebezpieczne rzeczy, których żałuję i na które na pewno nie zgodziłabym się drugi raz - mruknęła zerkając kątem oka na Cis'a.

- Ale jak wyjaśnisz te zdjęcia, przecież widać na nich wszystko czarno na białym - Jorge skrzyżował dłonie na klatce piersiowej.

- Mój brat kazał ją śledzić, a ja i Sophie jesteśmy przyjaciółmi, więc nic dziwnego, że się przytulamy - Cis podniósł się z kanapy i podszedł do pary - Na żadnym ze zdjęć nie robimy niczego co mogłoby świadczyć iż sypiamy ze sobą - Książę miał racje, każde zdjęcie przestawiało tylko przytulenie lub to jak rozmawiali i patrzyli na siebie, nic więcej.

- Przerasta mnie cała ta sytuacja, rozumiesz? Mam dość tego, że nie mogę spędzić czasu z moją narzeczoną, bo ona ciągle jest zajęta, czy zmęczona. Odkąd tutaj jestem oddaliliśmy się od siebie i nie ma sensu to dalej ciągnąć - Serce Sophie znów zaczęło wariować.

- Chyba nie chcesz powiedzieć, że ze mną zrywasz? - Dziewczyna znów chciała dotknąć dłoni Jorge, jednak ten nie pozwolił na to.

- Tak, to właśnie chcę powiedzieć. Wracam jeszcze dziś do domu - Blondynka miała wrażenie, że świat się zatrzymał, a jego słowa wcale do niej nie docierają.

- Ale Jorge... To wszystko to nie jest prawda... To Max, to jego sprawka... On chciał mnie dziś udusić - wskazała na swoją szyję, na której były jeszcze ślady po ataku - Nie możesz mnie tutaj zostawić samej - Po jej policzkach znów zaczęły płynąć łzy.

- Nie Sophie, to nie mój świat, nie odnajduję się tutaj, z resztą nie wierzę w żadne Twoje słowo, wybacz - Odwrócił się pośpiesznie i wyszedł z pomieszczenia.

- Myślałem, że nie można być większym dupkiem niż ja, ale cóż właśnie zepchnął mnie z pierwszego miejsca - Nawet Cis był zdziwiony brakiem taktu u byłego już narzeczonego dziewczyny. Podszedł do niej powoli i znów przytulił, a ona nie przestawała płakać - Właściwie tak będzie dla niego lepiej, Max już go użył, więc da mu spokój, będzie bezpieczniejszy w domu - szepnął i pocałował Sophie w czubek głowy - Napisałem do Mateo, aby został tutaj dziś z Tobą i pilnował Cię, zaraz powinien przyjść. Ja muszę coś załatwić - szepnął.

- Nie mów mi, że idziesz do Max'a - mruknęła i wysunęła głowę z jego objęć aby spojrzeć mu w oczy. Mężczyzna wytarł jej łzy i chwycił jej twarz w dłonie.

- Oczywiście, że nie. Stella przyjechała i chciałbym pobyć z nią trochę czasu - Na jego twarzy mimo wszystko nie było widać radości - Mateo powiedział mi, że mój brat myśli iż jesteś w więzieniu, niech tak zostanie, nie wyprowadzajmy go na razie z tej myśli - Pocałował ją lekko w czoło i do pomieszczenia wszedł przyjaciel księcia.

- Przyszedłem najszybciej jak tylko mogłem - Spojrzał na twarz Sophie - Co się stało? - Ścisnął brwi i usiadł na kanapie. Cis spojrzał na zegarek.

- Sophie Ci wszystko opowie, ja muszę uciekać, pilnuj jej i w razie czego, masz oddać za nią życie - Posłał przyjacielowi groźne spojrzenie.

- Oczywiście - odbąknął.

Dwójka przez dłużysz czas rozmawiała razem. Sophie opowiedziała mężczyźnie jeszcze raz do czego właściwie doszło, opowiedziała również o Jorge, o tym skąd pochodzi i omijając fakty przez, które mogłaby trafić do więzienia i jak znalazła się w tej sytuacji. Mężczyzna nie był jej dłużny, opowiedział, że również pochodzi z małej miejscowości znajdującej się bliżej zamku niż Almeria. Okazało się, że Mateo wychowywał się na zamku razem z księciem, ponieważ jego ojciec był głównym wojskowym, a jego matka zmarła przy porodzie. Dlatego Cis tak ufał mężczyźnie i zawsze się go radził. Gdy tylko przyjaciel księcia zorientował się iż jego rozmówczyni zasnęła, wziął ją na ręce i przeniósł z kanapy na łóżko księcia. Przykrył ją kocem, a sam sprawdził jeszcze raz czy drzwi od sypialni są zamknięte na klucz i położył się na kanapie.

Wczesnym rankiem Sophie poderwała się z łóżka i spojrzała na Mateo, podeszła do niego pośpiesznie i obudziła.

- Musisz coś dla mnie zrobić, teraz - Zaspany mężczyzna przetarł oczy i usiadł na kanapie.

- Dzień dobry. Co takiego muszę zrobić w tej chwili?- burknął ewidentnie niezadowolony, z pobudki.

- Mam w pokoju teczkę, która może bardzo pogrążyć Cis'a - Mateo zerwał się na równe nogi, przez co dziewczyna stanęła na przeciwko niego.

- Co? - Powiedział patrząc na nią gniewnie.

- Pod materacem mam białą teczkę, musisz ją przynieść. W biurku jest jeszcze zdjęcie i mały złoty kluczy - Sophie ujęła w swoje dłonie jego dłoń - Proszę nie zaglądaj do tej teczki, tylko przynieś ją mi - Zagryzła mocno policzki, a mężczyzna pokiwał głową, po czy wyszedł z pomieszczenia.

Blondynka siadła na łóżku i zaczęła odliczać każdą minutę jaka minęła od wyjścia Mateo. Jednak wrócił od szybciej niż myślała. Niestety bez dokumentów.

- Nic tam nie było. Przeszukałem wszystko, zdjęcie i klucz znalazłem, ale nic więcej - Sophie wzięła spory oddech i spojrzała na mężczyznę.

- Co tam było? - Mateo stanął przed nią i bacznie zaczął się przyglądać jej zatroskanej twarzy.

- Poczekajmy, aż wróci Cis, właściwie gdzie on jest? Myślałam, że wróci na noc.

- Zapewne został u Stelli, tak jak zawsze kiedy przyjeżdża - Uniósł bezwiednie ramiona i wciągnął telefon ze swojej kieszeni. Napisał wiadomość do przyjaciela, aby ten zjawił się jak najszybciej to możliwe.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro