Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15

- Francisco proszę porozmawiaj ze mną - powiedziała głośniej Sophie próbując dogonić szybki krok księcia. Mężczyzna nie zamienił z nią ani jednego słowa odkąd zobaczyli się rankiem, z resztą Sophie wcale nie nalegała wtedy na rozmowę. Obydwoje nie chcieli spojrzeć sobie w oczy, uciekali od siebie, jednak podczas spaceru powrotnego do zamku, blondynka stwierdziła, że powinni to sobie wyjaśnić.

- Zatrzymaj się! -krzyknęła w jego stronę ciągle starając się go dogonić. Cis miał zdecydowanie szybszy i pewniejszy chód. Jednak nie zatrzymał się na jej słowa, udawał, że jej po prostu nie słyszy.

- Proszę - dodała łamiącym się głosem jednak bez skutku. Nie wiedziała co ma dalej robić, ani co powinna o tym wszystkim myśleć, a do jej oczu, zaczęły zbierać się łzy, które zaczęły zamazywać jej obraz. Idąc szybkim tempem ze łzami w oczach nie zauważyła wystającego kawałka konara i potknęła się o niego upadając potem na ziemię. Książę odwrócił się od razu i zobaczył leżącą na ziemi dziewczynę. Podszedł do niej i podał rękę aby pomóc jej wstać, jednak dziewczyna nie skorzystała z jego oferty.

- Teraz chcesz mi pomóc? Teraz? - krzyknęła mu prosto w twarz, a po jej policzkach popłynęły łzy. Spojrzała na swoje kolano, z którego malutką stróżką sączyła się krew - Prosiłam abyś ze mną porozmawiał, abyś się zatrzymał, jednak ignorowałeś mnie - Przygryzła mocno swoje policzki od środka i bez dalszych słów minęła mężczyznę podążając przed siebie.

- Przepraszam - odezwał się dopiero jak doszli do ścieżki, z której wcześniejszego dnia zboczyli aby dość do chatki - Nie chciałem aby tak to wyszło, jak się kąpałaś wypiłem dwa kieliszki wina. Trochę zakręciło mi się w głowie, a potem ja zobaczyłem Cię w tej koszuli i przypomniałem coś sobie - podbiegł do dziewczyny i chwycił jej ramię - To nie powinno mieć miejsca - Sophie odwróciła się w jego stronę i coraz mocniej zaczęła przygryzać wewnętrzną stronę policzków. Zawsze robiła to aby powstrzymać napływanie łez do jej oczu i o dziwo bardzo często to działało.

- Może nie powinno, ale miało miejsce - odezwała się zachrypniętym głosem. W tej chwili nie czuła już strachu, ani bólu, czuła tylko złość.

- Po prostu udajmy, że tego nie było. Z resztą do niczego nie doszło między nami, jakby mogło dojść jak jesteś dziwką mojego brata - Książę również był wściekły, co było widać w jego oczach.

- Ja przynajmniej nie mam partnerki, ciekawe jakby się poczuła, gdyby dowiedziała się o tym co chciałeś zrobić - uniosła brwi przyglądając się mężczyźnie. Była wściekła i bolało ją bardzo to co Cis powiedział do niej chwilę wcześniej.

- Powiedz jej, przecież i tak nie uwierzy jakiej osobie jak Ty. Kim Ty jesteś? Małą dziewczynką, która przyjechała pracować na zamek, a stała się zabawką mojego brata - do oczy Sophie znów zaczęły napływać łzy, jednak chcąc to ukryć odwróciła się od mężczyzny i zaczęła biec wzdłuż ścieżki, która doprowadziła ją do zamku. Przemknęła do swojej sypialni i zamknęła za sobą drzwi na klucz. Zsunęła się po nich i usiadła na podłodze, dopiero w tej chwili wszystko do niej dotarło. Jedynym wyjściem z tej sytuacji, aby stać się silną były łzy. Zawsze kiedy była w sytuacji bez wyjścia siadała gdzieś w kącie i płakała, to ją oczyszczało. Czuła się potem o wiele lepiej, a myślenie potem przychodziło jej łatwiej.

Gdy już ochłonęła wzięła telefon, który dostała od Max'a i napisała mu wiadomość.

"Książę Francisco ma w lesie domek, przychodzi tam aby malować. Chciałam wrócić wczoraj do zamku jednak mi nie pozwolił. Jestem przekonana, że widziałam tam pejzaż z wielkim wodospadem jaki znajduje się w Królestwie Ziemi Ognistej. Zrobię wszystko aby Twój brat nie zasiadł na tronie, jest perfidny i czerpie korzyści tylko dla siebie, nie zasługuje na to aby być królem. Zrobię wszystko co w mojej mocy, aby udowodnić jak fałszywy jest"

Mimo iż wydawało jej się, że już się uspokoiła to jednak tak nie było. Ciągle władały nią emocje, a najlepszym tego dowodem była wiadomość, którą napisała.

Przywołała jedną ze służących, która pośpiesznie do niej przybiegła aby opatrzyć jej ranę.

- Czy książę Francisco już wrócił? - zapytała prawie szepcząc.

- Tak, ale poszedł do stadniny po konia i chwilę temu gdzieś pojechał. Czy mam mu coś przekazać? - służąca wyprostowała się przed nią gdy tylko skończyła naklejać ostatni plaster.

- Nie dziękuję, sama to załatwię - uśmiechnęła się do dziewczyny. Gdy tylko ta wyszła z sypialni, Sophie również postanowiła się przejść i pośpiesznym krokiem podążyła do pokoju starszego z braci. Była bardzo zdeterminowana i wiedziała jaki ma cel. Poszukiwania nie trwały długo, odnalazła upragnioną białą teczkę i od razu wyciągnęła z niej zawartość. W środku było kilka kartek odręcznie wypełnionych i podpisanych zapewne przez mężczyznę, z którym Cis rozmawiał na korytarzu.

Sophie starała się robić zdjęcia jak najszybciej, jednocześnie czytając co znajduje się na kartkach. Była to jakiegoś typu umowa, wypełniona już przez nieznajomego blondynce człowieka. Ewidentnie skierowana do Francisco, a na końcu znajdował się nawet jego podpis. Dziewczyna schowała wszystkie dokumenty do teczki, jednak nie zamierzała jej tam zostawić. Chwyciła wszystko w dłoń i jak gdyby nigdy nic wyszła z sypialni księcia. Gdy tylko weszła do swojego pokoju zamknęła za sobą drzwi i usiadła na łóżku ilustrując kartki wzrokiem.

Bezsprzecznie było tam napisane iż umowa jest skonstruowana po to, aby Francisco oddał władzę w ręce Króla Ziemi Ognistej. Do tej pory nie chciała uwierzyć, że Cis mógłby to zrobić, jednak teraz miała już pełną pewność. Zdjęcia, które zrobiła wysłała pośpiesznie do Max'a, a całą teczkę schowała pod materac na swoim łóżku. Nie wiedziała jeszcze co zrobi z oryginałem dokumentów, ale na pewno nie byłoby to nic przyjemnego dla księcia, który dla niej był już tylko zdrajcą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro