Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

❝where did you kiss me?❞


- Dobranoc - wtuliłem swoją twarz w jego klatkę piersiową i przerzuciłem swoją dłoń przez jego talię, żeby być jeszcze bliżej chłopaka. Mojego chłopaka. To brzmiało tak cudownie! Teraz Siyeon mogła się sama pocałować!

Nie wiem czemu, ale od razu mi się lepiej spało z myślą, że jest osoba, która pokochała mnie takiego jakim jestem bez względu na to, że jestem zupełnie inny. W końcu nawet nie byłem w pełni człowiekiem. Jednak przy Jiminie byłem w stanie poczuć się jednym z nich, ponieważ moje uszy i ogon nie przeszkadzały mu ani trochę. Pozwalał poczuć się wyjątkowo. Kochał mnie bez względu na wszystko.

Przez to, że poprzedni dzień był dosyć dla mnie ciężki i dość męczący, spałem naprawdę twardo i długo. Dopiero późnym rankiem zostałem obudzony w dość przyjemny sposób. Nie kontaktowałem prawie w ogóle po tym wszystkim i wcale nie chciałem się budzić, ale to była sobota i pragnąłem spędzić z Jiminem jak najwięcej czasu! Z moim ukochanym.

- Króliczku, mógłbyś w końcu otworzyć swoje cudowne oczka... - te słowa zostały wyszeptane wprost co mojego króliczego uszka. Jimin miał taki przemiły głos. - Ja tu tęsknię...

- Mhm... - sięgnąłem piąstką do swoich oczu i przetarłem je troszkę, żeby wreszcie się obudzić. - Nie tęsknij.

- Nie mogę... - poczułem jego delikatne usta na swoich policzkach, potem nosku, czole, a nawet sięgnął moich uszek!

- Buzi - wyszeptałem, w końcu podnosząc powieki, żeby na niego spojrzeć. - Chcę.

- A co niby teraz robię? - zapytał rozbawiony, gładząc kciukiem moje usta.

- Ale nie w tamtych miejsach - odpowiedziałem cicho zawstydzony na tyle jak mi pozwalał jego palec.

- Huh? To gdzie? - uśmiechnął się chytrze. - Tu? - dotknął palcem mojego podbródka.

- Jimin - wydąłem dolną wargę, wiedząc, że się tylko droczy. - Ty wiesz gdzie.

- Może wiem, może nie. Musisz mi powiedzieć, żebym miał pewność. - złapał mnie w tali, żeby jeszcze bardziej przybliżyć moje ciało do tego swojego.

- Nowusta - wymamrotałem szybko, chowając swoją twarz w uszach, bo byłem zbyt bardzo zawstydzony!

- Królisiu... Możesz jeszcze raz, ale wolniej i wyraźniej? - zaśmiał się wesoło, starając się unieść moje uszka.

- No tam, gdzie wczoraj ja cię pocałowałem - odpowiedziałem, mając nadzieję, że już zrozumie. - Proszę.

- A gdzie mnie pocałowałeś? Pamięć ulotną jest. - przybliżył swoją twarz niebezpiecznie blisko mojej.

- Jimin - jęknąłem niezadowolony, obejmując jego szyję swoimi rękoma. - W usta, proszę.

- No w końcu to powiedziałeś. - puścił mi oczko. - Z wielką przyjemnością spełnię twoją prośbę. - zmniejszył odległość między nami, żeby zaraz wpić się w moje usta. Ale całował mnie inaczej niż ja jego. Ten pocałunek był bardziej namiętny i... taki nieziemsko czuły.

- Wow - wyszeptałem tylko, kiedy się w końcu oderwaliśmy od siebie. Ale i tak spaliłem dużego buraka jak uświadomiłem sobie co wyleciało z moich ust. Cóż za wrażenia z samego rana!

- Dalej, króliczku. Przemieniaj się. - pogładził mnie pomiędzy uszkami. - Popieścimy cię trochę i pójdziemy się bawić.

- Jeszcze chwilę - wtuliłem twarz w jego szyję. - Nadal jestem śpiący i chcę się poprzytulać do swojego chłopaka.

- A jak ci powiem, że zrobiłem już dla ciebie twoje ukochane warzywka? - zaczął bawić się moim włosami.

- To ja ci odpowiem, że - westchnąłem, spoglądając na niego ponownie. - Że za chwilę wstanę.

- Wiedziałem, że jesteś głodny. - wyznał rozbawiony.

- I spragniony pieszczot też - uśmiechnąłem się szeroko. - I buziaki też mi się spodobały.

- Wszystko co z pieszczotami związane ci się podoba. - stwierdził. - Mam rację?

- Wszystko co związane z twoimi pieszczotami mi się podoba - poprawiłem go. - Ty najlepiej to robisz.

- Jesteś uroczy, króliczku. - rozczulił się chłopak, cmokając szybko moje usta. - Najsłodsze stworzenie...

- A ty jesteś najlepszym chłopakiem - wyznałem nieco zawstydzony. Nie byłem jeszcze przyzwyczajony do faktu, że jesteśmy parą, ale naprawdę mnie to cieszyło!

- Nie uważasz, że to wszystko idzie trochę za szybko... Jeszcze wczoraj chciałeś się wyprowadzić, a ja przyznałem, że chciałem cię tylko chronić. - westchnął ciężko. - Przykro mi, króliczku, że tak bardzo cierpiałeś, bo się martwiłem...

- Nie chcesz być jednak ze mną? - spytałem smutno, mając w głowie jedynie pierwsze zdanie. Kiedy je usłyszałem niemal nie zwróciłem uwagi na resztę.

- Chcę! - odparł szybko. - Oczywiście, że tego pragnę! Jesteś najwspanialszą i najbardziej szczerą osobą o dobrym serduszku, którą spotkałem na swojej drodze! Nawet nie wiesz, jak jestem szczęśliwy z tego, że się we mnie zakochałeś.

- To nie gadaj głupot - szturchnąłem jego ramię. - Teraz zaczynamy coś nowego i cichosza o tamtym czasie.

- Jeszcze wczoraj prawie odszedłeś, nie potrafię sobie tego darować! - ukrył twarz z poduszkę i przysunął mnie bliżej siebie.

- I tak byś mnie znalazł - stwierdziłem. - Nie mogę się już przepisać do innej szkoły. Nie przyjmą mnie.

- Nawet, jakbyś się przepisał to bym cię oszukał... Jesteś dla mnie bardzo ważny. Nikogo takiego bliskiego od dawna nie miałem. - wyznał.

- Ja w ogóle nie miałem, więc jesteś tym bardziej dla mnie bardzo, bardzo, bardzo ważny - zacząłem swoim noskiem pocierać jego skórę. - Nie chciałem cię nigdy stracić.

- I nigdy nie stracisz... - pocałował delikatnie moje usta. - Mogę to ci przysięgnąć.

- Wierzę ci - odparłem cicho z małym uśmiechem. - W stu procentach.

- Kocham cię, naprawdę bardzo mocno. Z każdą chwilą coraz bardziej. - spojrzał mi z uśmiechem w oczy. Nawet nie wiecie, jak moje serduszko przyspieszył! Widziałem w jego oczach pewność i szczerą prawdę. Już się nie wahał ani trochę!

- Nawet nie wiesz, jak się cieszę słysząc te słowa - odwzajemniłem jego gest. - Ja ciebie też kocham!

- To co powiesz na pierwszą randkę? - zapytał, jeżdżąc dłonią wzdłuż mojego kręgosłupa.

- Randka? - spojrzałem się na niego zaciekawiony. - Co to?

- To spotkanie dwóch osób, którym na sobie zależy i chcą spędzić czas w romantycznej. Znaczy inaczej nie umiem tego wytłumaczyć. - zaśmiał się cicho, muskając moje usta.

- Okej - uśmiechnąłem się szeroko. - Możemy pójść na... randkę.

- To wspaniale! Wszystko przygotuję idealnie! Będziesz czuł się najbardziej wyjątkowo na świecie. - obiecał, wtulając mnie znów w swoje ciało.

- Jesteś taki uroczy - zaśmiałem się cicho. - Dziękuję ci za wszystko.

- Nie musisz dziękować. - wyznał. - Robię to z miłości.

- Mam wielkie szczęście, że trafiłem akurat na ciebie - powiedziałem szeptem. - Nikt nigdy tak się mną nie opiekował. Nadal nie jestem do tego przyzwyczajony.

- Miałeś też pecha trafiając na mnie. Mój ojciec ma bzika na punkcie hybryd. Przeze mnie może stać ci się krzywda. - skrzywił się i westchnął cicho. - Ale ja na to nie pozwolę...

- Wiem, dlatego nie mam pecha - przytuliłem się do niego mocno. - Kocham cię.

- Ja ciebie też. - posłał mi cudny uśmiech. - A teraz idziemy jeść i się bawić?

- Okej - pokiwałem głową i po złożeniu krótkiego pocałunku na jego policzku, wyskoczyłem z łóżka, żeby zaraz ruszyć do łazienki, gdzie przed przemianą umyłem się (woda już mi tak nie przeszkadzała, nawet nie wiecie jak bardzo Jimin był ze mnie dumny!) i ogarnąłem, chociaż tak naprawdę nie było to konieczne. Futerko układał mi zawsze Jimin, bo wiedział, że to mi sprawia wielką przyjemność. Kto by nie lubił?


od jutra zaczynamy nadrabiać wszystkie opowiadania!
przepraszamy, że ostatnio rozdziały pojawiały się strasznie rzadko, ale to jest tylko i wyłącznie moja wina. musiałam ponadrabiać wiele sprawdzianów i do tego stawałam na rzęsach, żeby tylko uzyskać jak najlepsze oceny na koniec, więc przepraszam was podwójnie!!

miłego wieczoru, kochani!<3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro