Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

❝my lovely bunny❞

Kiedy już wyszedłem z łazienki, szybko podbiegłem do krzesła, które jeszcze do niedawna zajmowałem i wdrapałem się na nie jakoś, zaraz wskakując na blat. Jimin był zbyt zajęty gotowaniem, żeby mnie zauważyć, dlatego skuliłem się w kulkę i szczęśliwy przymknąłem oczy, żeby wykorzystać to, że w powietrzu unosi się smakowity zapach i mogę odpocząć.

- Jungkook! Chodź na obiad! - usłyszałem krzyk Jimina, który nakładał już mi na talerz porcję. Nadal mnie nie zauważył?

Postanowiłem, że nie ruszę się z miejsca, po prostu poczekam aż zwróci uwagę na jednak dużą białą kulkę, która od kilku minut leży na blacie i czeka na swoje jedzonko.

- Jungkook! - ponowił krzyk, nieco się martwiąc. - Króliczku! Ja pierdole... - wymruczał, wywracając oczami i odłożył talerz na blat, zaraz podskakując do góry. - Tu jesteś! - pomińmy, że prawie padł na zawał. Ten człowiek wolał się uśmiechać.

Człowieku, przypominam, że ci nie mam jak odpowiedzieć. Jeszcze się nie nauczyłem.

- Ah, no tak. - wymruczał, podstawiając mi jedzenie. - Smacznego, Jungkookie! - zaczął sprzątać swoje stanowisko, a kiedy skończył westchnął ciężko. - Idę do salonu pooglądać telewizję. Jak skończysz to przyjdź, a zaczniemy pieszczenie króliczka. - zaśmiał się i puścił mi oczko, następnie wychodząc z kuchni.

Nawet nie wiedział jak bardzo moje serce przyspieszyło ze szczęścia, kiedy usłyszałem jakie ma plany względem mnie. Uwielbiałem te momenty. Kiedy jego zgrabne palce przesuwały się po moim brzuszku. Niebo, a ziemia!

Nim się obejrzałem moje ulubione warzywka zniknęły z talerza, a ja sam z prędkością światła chciałem zejść z blatu, ale podwinęła mi się nóżka i upadłem na podłogę. Na szczęście, albo i nie, ucierpiała tylko moja pupcia, a nie na przykład plecy. Poboli chwilę i przestanie. Teraz miziu miziu!

- Słyszałem huk. - wymamrotał Jimin. - Mam nadzieję, że to nie ty demolujesz mi tak dom. - jego rozbawienie w głosie było bardzo dobrze słyszalne, ale to nie było ważne. Przeniósł mnie na swoje kolana i zaraz zaczął miziać! Jaki on był kochany, naprawdę! Przecież nie musiał tego robić, a jednak wiedział, że sprawia mi tym przyjemność i lubił to! Ten Baekhyun może mi tylko pozazdrościć... Czekaj. Po co ja o nim myślę. Teraz Jimin zajmuję się mną. Człowiek ze złotym serduszkiem. Go nigdy nie będzie pieścił tak jak mnie. Tylko ja mogę docenić taką wielką przyjemność, no i potem podziękować w ludzkiej formie.

Zastanawiałem się, dlaczego moja noga tak śmiesznie drga kiedy Jimin obdarzał mnie tak czułymi i przyjemnymi gestami. Może tak mogłem mu pokazać, że jest mi dobrze? Żeby nie przestawał?

- Nigdy nie sądziłem, że spotkam tak słodkiego i uroczego króliczka. - wyznał ciepłym tonem. - Tym bardziej takiego, który lada chwila przemieni się w mojego najlepszego przyjaciela.

Gdybym był teraz w ludzkiej formie, moje policzki pewnie pokryłyby się soczystym różem. Za dużo komplementów jak na jeden raz, Jimin-ah!

- To co, Jungkookie? Teraz pomiędzy uszkami czy nadal brzusio? Wiem, że mi nie odpowiesz, ale po prostu zmień pozycję w jakiej leżysz, albo pozostań nieruchomo.

Jak on mógł zadawać mi takie trudne pytania, przecież dobrze wiedział, że nie jestem w stanie wybrać. Aigoo, jednak mimo wszystko przeniosłem się w taki sposób, żeby mógł mnie głaskać pomiędzy uszkami. Brakowało mi tam jego dotyku.

- Wiedziałem, że nie dasz się pokusie. - jego śmiech rozniósł się po pomieszczeniu. - Potem jak będziesz chciał możemy się w coś pobawić.

Nie wiedziałem jak mu się mógłbym odwdzięczyć, dlatego spojrzałem się na niego i potem polizałem jego dłoń. Moje zwierzęce serduszko biło bardzo, bardzo szybko.

- Nie dziękuj. - poczułem jego usta na swojej głowie. - Uroczy króliczek.

Nie mogłem się powstrzymać, żeby wskoczyć na jego ramię i wtulić swoją główkę w jego szyję. Nie miałem jak polizać jego policzka, ale tak mogłem okazać swoją wdzięczność. Chociaż tak.

- Jesteś taki kochany. - rozczulił się moim zachowaniem, pilnując, żebym nie spadł z jego ramienia. - Nie wyobrażam sobie teraz życia bez ciebie ty mój kochany króliczku. - wyznał ze śmiechem. - To jak? Zabawa i znów pieszczoty?

Nigdy nie czułem się tak dobrze, jak w tamtej chwili. Miałem poczucie, że komuś na mnie zależy. Chociaż wątpiłem, że Jimin czuje to samo co ja, kiedy jestem w jego towarzystwie, cieszyłem się, że mam go. Że byłem bliski bycia jego najlepszym przyjacielem. Chociaż on dla mnie był kimś zdecydowanie więcej.

Resztę popołudnia, a także wieczoru spędziliśmy na zabawach, oglądaniu telewizji i wspólnej nauce, która choć była nudna i tak sprawiała mi radość przez to, że byłem blisko chłopaka. Potem udało mi się jeszcze załapać na przytulanki, które zdążyłem zacząć ubóstwiać. Były czymś co stało się moim malutkim uzależnieniem, z którym nie potrafiłem walczyć. Nie umiałem myśleć, że w jakiejś chwili może mi tego zabraknąć. Przecież to niemożliwe. Przecież obiecał. A ja mu zaufałem, że ta obietnica nie zostanie przez niego złamana. Inaczej pokaże mi, że nie warto ufać nikomu. Nawet osobom, które chcą mi pomóc. Od tamtej pory byłbym samotnikiem, który nie chce się z nikim zaprzyjaźnić albo nawet zakolegować. Za bardzo przejechałbym się na nim. Na osobie, która dała mi prawdziwy dom.


trochę krótszy niż poprzedni, ale z okazji walentynek
mamy króliczka jeongguka <3

wesołych walentynek, kochani!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro