Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

❝jimin, i was joking!❞


Nie miałem serca potem go budzić i prosić o pomoc, zwłaszcza, że wiedziałem w razie co przyniesie mi ulgę. Musiał odpocząć po ciężkim dniu w szkole, a ja nie miałem zamiaru mu w tym przeszkadzać. I tak mu robiłem problemy, a więcej mu nie było potrzeba.

Kilka dni później ruja przestała mnie męczyć i mogłem wreszcie wrócić do szkoły. Nie lubiłem przebywać w jednym miejscu, byłem raczej ruchliwym chłopakiem, którego mimo pewnej przypadłości było pełno. Dlatego często zmieniałem miejsca "mojego zamieszkania", chcąc poznawać nowe rzeczy. Ludzi raczej unikałem z wiadomej przyczyny. Zawsze bałem się, że popełnię gdzieś błąd i zostawią mnie jak wszyscy. To była kwestia czasu, kiedy Jimin zrobi to samo i będę musiał znaleźć nowe miejsce, gdzie mógłbym pomieszkiwać. To nie tak, że w niego nie wierzyłem. Ale kiedy usłyszałem, że jego przyjaciel z dzieciństwa wrócił, wiedziałem, że teraz będzie inaczej. Będzie chciał się z nim spotkać, zaprosić do mieszkania, nocować może i u niego, a ja no cóż, zdążyłem się przyzwyczaić do tego, że się mną opiekuje, troszczy się o mnie i moje zdrowie. Przywiązałem się do niego i prawdopodobnie mógł być to mój największy błąd, którego skutki będę przeżywał później. Kiedy Jimin się ode mnie oddali, moje przekonanie o sobie się potwierdzi. Wtedy nie będzie tak łatwo mnie przekonać do siebie.

Nie chciałem kompletnie wracać do szkoły z jednego powodu. Byłem po prostu pewien, że pójdę w odstawkę i będę cieniem Jimina oraz jego przyjaciela, Baekhyuna. Ale nie mogłem zaniedbywać edukacji ze względu na głupie wrażenie. Chociaż czy takie głupie?

- Jungkook, poznaj Baekhyuna. - z myśli wyrwał mnie głos Jimina, a kiedy podniosłem głos, zauważyłem przed sobą dość przystojnego chłopaka. No pięknie. - Baekhyun, poznaj Jungkooka.

- A to ten fajny chłopak, o którym mówiłeś - zaśmiał się wdzięcznie, a ja mogłem uznać, że to naprawdę miły dźwięk. No i się zarumieniłem. Oczywiście. - I do tego słodki. Ej, to jak ty go nie chcesz to ja go mogę wziąć?

- Jeszcze jedno słowo to zaciągnę Chanyeola do łóżka. - warknął Jimin w jego stronę. Sam się zdziwił na ton jaki użył. Dziwne...

- Ja mam lepszy tyłek - Baekhyun wytknął język. Olałem dziwne uczucie w sercu, kiedy przyjaciel Jimina powiedział, że ten mnie nie chce. No bo kto by chciał? - Jungkook-ssi też ma niezły.

- Po ci rozjebie ryj. - mruknął niezadowolony Jimin. Sam nad sobą chyba nie panował. - Poczekaj no tu tylko. - warknął , odchodząc od nas i po chwili wracając z kolegą z mojej klasy. - No i co Chanyeol? Znasz Jungkooka, tak?

- Oczywiście. - podał mi rękę. - Chodzimy do jednej klasy, nie?

- Tak - potwierdziłem, czując skrępowanie przy takiej sytuacji. Kto by nie czuł? Ale i tak podałem mu dłoń w ramach przywitania.

- Jimin, ja żartowałem! - pisnął cicho Baek do Jimina. Zdawał się być przestraszonym nieco. - Odwołaj to.

- Bądź już cicho. - burknął Jimin, patrząc ponownie na Chanyeola. - A to jest Baekhyun. Przyjaźniłeś się z nim parę miesięcy. - wskazał na chłopaka, który spalał się ze wstydu.

- Hyunnie? - zdziwił się Chanyeol, przyglądając się mu uważnie.

- Channie? - Baekhyun-ah wydawał się niepewny w tym w tym co mówi. Ale się cieszył. I to bardzo.

- Jak miło cię widzieć! - krzyknął ucieszony Yeol, przytulając się do chłopaka. - Nie wiedziałem, że chodzisz do tej szkoły!

- Ja też nie wiedziałem... - ciemny blondyn zdawał się być wniebowzięty bliskością o wiele wyższego chłopaka. - Że będę tu chodzić i że ty tu chodzisz... Urosłeś. A ja nadal nie.

- Wzrost nie jest aż taki ważny. - oznajmił ze śmiechem Chanyeol, odsuwając się od Baekhyuna. - Pandy też są niskie, a każdy je kocha. Jimin wie o tym najlepiej.

- Bardzo śmieszne. - burknął Jimin, obejmując mnie ramieniem. - Króliczku, na pewno już się dobrze czujesz?

- Tak, dobrze się czuję - spojrzałem się na niego z uśmiechem. - Czemu sądzisz, że miało by być inaczej?

- Masz jakąś minkę niepewną. - wyszeptał.

- Po prostu... Uh, tak mam - odszepnąłem, mając nadzieję, że zrozumie. Zawsze się tak zachowywałem w stosunku do nowych osób.

- Już rozumiem. - zaśmiał się cicho. - Baekie, śpieszymy się chyba na lekcję, co? - dopiero teraz zauważyłem jak Chanyeol i Baekhyun patrzą się na siebie bez zbędnych słów.

- Nie, wcale się nie spieszymy - powiedział cicho, spoglądając na Jimina z mordem w oczach. Ale tylko na chwilę.

- Za chwilę uderzę cię w obie patrzałki i spuchną. Nigdy już nie będziesz miał orgazmu w oczach. Chcesz tego. - wymruczał Jimin, wzdychając ciężko.

- Nie odbieraj mi tego, ty zidiociały bucu! - Baekhyun niemal pisnął przez co się nieznacznie skrzywiłem. - Chanyeollie, zgadamy się na przerwie. I koniecznie muszę dostać twój numer. 

- To pogadamy jutro, bądź na następnej przerwie. - zaśmiał się lekko Chanyeol i pocałował Baekhyuna w czoło. Mieli to w zwyczaju czy co? - Idziesz Jungkook?

- Tak, idę - pokiwałem głową. - Widzimy się na kolejnej przerwie, Jimin?

- Oczywiście, królisiu. - wymruczał Jimin, który przyglądał się z uwagą jak Baekhyun rozpływa się. Dosłownie. Padał na kolana, a jego mimika twarzy ukazywała mnie jak jem moje kochane warzywka. - Stary, bo on patrzy. - palnął go w tył głowy.

- On już w wielu wydaniach mnie widział - Baek wzruszył ramionami z uśmiechem. - I akceptuje mnie takiego jakim jestem. Mnie nie da się nie kochać.

- Baek, Chanyeol nadal tu jest. - wyszeptał w jego stronę Jimin.

- Wiem - zaśmiał się blondyn. - Ty serio jesteś idiota.

- Ah, miłość. - rozmarzył się Chanyeol. - Miłość jest jak motyl. Im większy tym gorszy. Czekaj, albo to inaczej szło? Nie ważne. - mruknął, przysuwając się do ucha Baeka. - Kochasz mnie, tak?

- Oczywiście - uśmiechnął się czarująco. - I powiem, że masz fajne buty, dlatego powinniśmy się kiedyś pójść gdzieś.

- Podstępny uwodziciel. Trzymaj tak dalej to będziesz miał każdego. - oznajmił nerwowo Chanyeol. - I Baek... z wielką chęcią. - puścił mu oczko. - Chodź Jungkook.

- Szybko - stwierdziłem cicho, powodując tym samym śmiech Jimina. - Tak, masz rację. Chodźmy.

- Do zobaczenia, króliczku. - pomachał mi Jimin.


oj, oj, czy ktoś tu jest zazdrosny??;-)
kolejny rozdział w poniedziałek!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro