❝in love?❞
- Nie mam rodziców - wyznał niepewnie. - Nikt mnie za to nie skrzyczy.
- Masz fajnie. - westchnąłem, zatrzymując się za bramą.
- To nie jest fajne, skoro nie wiem kim oni są i całe życie byłem sam - mruknął, wzdychając. - Ty masz o wiele lepiej.
- Uwierz mi, że oni tylko mnie ranią. - burknąłem. - Ale to nie ważne. Gdzie idziemy?
- P-przepraszam, nie powinienem się wtrącać, nie znienawidź mnie, proszę - wyszeptał drżącym głosem. Miałem wrażenie, że zaraz się rozpłacze przy mnie. Najwyraźniej był bardzo wrażliwy.
- Ej, spokojnie. To tylko odmienne zdanie na dany temat. - uśmiechnąłem się lekko. - Nie znienawidzę cię, spokojnie.
- P-przepraszam - zacisnął palce na swojej kurtce. - Głupi jestem, wiem. Prowadź gdzie chcesz iść. Mi to obojętne.
- Nie przepraszaj. Jesteś wrażliwy i najwidoczniej nie miałeś w życiu dużo bliskich osób. - objąłem go ramieniem. - Chodźmy może do mnie na kakao.
- Kakao? - spojrzał się na mnie święcacymi oczami, które wydały mi się tak słodkie, że nawet czekoladowy napój ich nie przebije. - Nie miałem okazji tego... Zjeść? Dobre to?
- Jesteś doprawdy słodki - rozczuliłem się drugi raz tego dnia. - To taki napój, króliku. Pyszny napój.
- Czuję się dziwnie z tym, że ja większości rzeczy nie wiem - westchnął. - To męczące i zawstydzające.
- Jak dla mnie słodkie i urocze, króliku. - zaśmiałem się, łapiąc go za rękę i ruszyłem w strone mojego domu.
- Wyglądam ci na królika, że tak mnie nazywasz? - spytał cicho, ale w jego głosie można było usłyszeć rozbawienie.
- Tak - potwierdziłem. - I o nie pytałeś, więc zakładam, że je lubisz.
- Lubię dużo rzeczy... Na przykład ciebie i króliki - przyznał zawstydzony.
- Znamy się dwa dni i już mnie lubisz? - zaśmiałem się, ściskając troszkę bardziej jego dłoń. - Czuję się zaszczycony. Ale tylko lubisz te dwie rzeczy?
- Lubię też warzywa, parki i ogólnie zwierzęta - wyznał. - Nie miałem szansy spróbować też wielu rzeczy. Moja dieta to tylko warzywa, więc nie jadłem nic więcej, a pić piłem tylko wodę i mleko. Uh, jestem strasznie dziwny.
- Parki mówisz? Mam na nazwisko Park - zaśmiałem się. - Miło mi i nie jesteś dziwny tylko wyjątkowy.
- Bycie wyjątkowym jest męczące - westchnął. - Nie mam żadnych zainteresowań, bo jeszcze wiele nie wiem. Jestem nudziarzem.
- Jestem z natury spokojny. Dlatego nie wydajesz mi się nudny tylko niedoświadczony.
- Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się poznać trochę świat - spojrzał się na mnie z uśmiechem. - A ty nadal będziesz mnie lubić
- Nie zaprzeczam. Pewnie będę cię lubił - wbiegłem na klatkę, wpisując kod na domofonie. - Jakiej jesteś orientacji? - zadałem pytanie z wyższej półki.
- Co to znaczy? - zmarszczył brwi w niezrozumieniu.
- Byłeś kiedyś zakochany? - spojrzałem na niego, otwierając nam drzwi, w których przepuściłem chłopaka.
- Zakochany? - zadał kolejne pytanie, a ja wiedziałem, że to musi być dla niego uciążliwe. Nic nie wiedzieć.
- No wiesz. Patrzeć na kogoś inaczej niż na innych. Towarzystwo tej osoby przyprawia cię o szybsze bicie serca i motyle w brzuch. Po prostu chcesz należeć do kogoś i pragniesz by ten ktoś należał do ciebie. Rozumiesz troszeczkę? - uśmiechnąłem się w jego kierunku, idąc z nim po mału na schodach, ale nadal nie puszczałem dłoni chłopaka.
- Tak - pokiwał głową, uważając na swoją czapkę. - Chcę należeć do kogoś, ale jeszcze nie czułem, że chcę by ktoś należał do mnie. Wiesz, takie uczucie, że ktoś się mną opiekuje. Nigdy go nie czułem. I nie zakochałem. Jesteś jedną z pierwszych osób, z którymi rozmawiam normalnie. W życiu.
- No dobrze, a za kim się oglądasz? Chłopcy czy dziewczyny? - spytałem, ustając przed drzwiami mojego mieszkania. - Znaczy, chcesz należeć do chłopaka czy dziewczyny?
- Nie wiem - westchnął. - Ważne, żeby się liczyły dla tego kogoś moje uczucia.
- Na przykład ja? - zaśmiałem się, przypuszczając chłopaka w drzwiach.
- Ktokolwiek - wzruszył ramionami, wchodząc do środka. - Na przykład ty.
- Zastanawia mnie tylko, dlaczego najważniejsze jest dla ciebie zaopiekowanie się twoją osobą - westchnąłem, zamykając za nami drzwi na klucz. - Jak dla mnie ważniejsza jest miłość i chemia pomiędzy dwoma osobami. Szczere uczucie.
- Jeśli nie miałeś nigdy nikogo, nawet jednego znajomego, nie poczułeś, że ktoś się o ciebie troszczy to to jest dla ciebie najważniejsze.
- Rozumiem - uśmiechnąłem się w jego stronę, sadzając go na kanapie. - Włącz siebie telewizję, a ja pójdę zrobić kakao, dobrze?
- Mhm - pokiwał niepewnie głową i odwrócił wzrok. - Dobrze, poczekam.
kochamy was!!!
dobranoc ♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro