Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

❝in love?❞

- Nie mam rodziców - wyznał niepewnie. - Nikt mnie za to nie skrzyczy.  

- Masz fajnie. - westchnąłem, zatrzymując się za bramą.

- To nie jest fajne, skoro nie wiem kim oni są i całe życie byłem sam - mruknął, wzdychając. - Ty masz o wiele lepiej.

- Uwierz mi, że oni tylko mnie ranią. - burknąłem. - Ale to nie ważne. Gdzie idziemy?

- P-przepraszam, nie powinienem się wtrącać, nie znienawidź mnie, proszę - wyszeptał drżącym głosem. Miałem wrażenie, że zaraz się rozpłacze przy mnie. Najwyraźniej był bardzo wrażliwy.

- Ej, spokojnie. To tylko odmienne zdanie na dany temat. - uśmiechnąłem się lekko. - Nie znienawidzę cię, spokojnie.

- P-przepraszam - zacisnął palce na swojej kurtce. - Głupi jestem, wiem. Prowadź gdzie chcesz iść. Mi to obojętne.

- Nie przepraszaj. Jesteś wrażliwy i najwidoczniej nie miałeś w życiu dużo bliskich osób. - objąłem go ramieniem. - Chodźmy może do mnie na kakao.

- Kakao? - spojrzał się na mnie święcacymi oczami, które wydały mi się tak słodkie, że nawet czekoladowy napój ich nie przebije. - Nie miałem okazji tego... Zjeść? Dobre to?

- Jesteś doprawdy słodki - rozczuliłem się drugi raz tego dnia. - To taki napój, króliku. Pyszny napój.

- Czuję się dziwnie z tym, że ja większości rzeczy nie wiem - westchnął. - To męczące i zawstydzające.

- Jak dla mnie słodkie i urocze, króliku. - zaśmiałem się, łapiąc go za rękę i ruszyłem w strone mojego domu.

- Wyglądam ci na królika, że tak mnie nazywasz? - spytał cicho, ale w jego głosie można było usłyszeć rozbawienie.

- Tak - potwierdziłem. - I o nie pytałeś, więc zakładam, że je lubisz.

- Lubię dużo rzeczy... Na przykład ciebie i króliki - przyznał zawstydzony.

- Znamy się dwa dni i już mnie lubisz? - zaśmiałem się, ściskając troszkę bardziej jego dłoń. - Czuję się zaszczycony. Ale tylko lubisz te dwie rzeczy?

- Lubię też warzywa, parki i ogólnie zwierzęta - wyznał. - Nie miałem szansy spróbować też wielu rzeczy. Moja dieta to tylko warzywa, więc nie jadłem nic więcej, a pić piłem tylko wodę i mleko. Uh, jestem strasznie dziwny.

- Parki mówisz? Mam na nazwisko Park - zaśmiałem się. - Miło mi i nie jesteś dziwny tylko wyjątkowy.

- Bycie wyjątkowym jest męczące - westchnął. - Nie mam żadnych zainteresowań, bo jeszcze wiele nie wiem. Jestem nudziarzem.

- Jestem z natury spokojny. Dlatego nie wydajesz mi się nudny tylko niedoświadczony.

- Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się poznać trochę świat - spojrzał się na mnie z uśmiechem. - A ty nadal będziesz mnie lubić

- Nie zaprzeczam. Pewnie będę cię lubił - wbiegłem na klatkę, wpisując kod na domofonie. - Jakiej jesteś orientacji? - zadałem pytanie z wyższej półki.

- Co to znaczy? - zmarszczył brwi w niezrozumieniu.

- Byłeś kiedyś zakochany? - spojrzałem na niego, otwierając nam drzwi, w których przepuściłem chłopaka.

- Zakochany? - zadał kolejne pytanie, a ja wiedziałem, że to musi być dla niego uciążliwe. Nic nie wiedzieć.

- No wiesz. Patrzeć na kogoś inaczej niż na innych. Towarzystwo tej osoby przyprawia cię o szybsze bicie serca i motyle w brzuch. Po prostu chcesz należeć do kogoś i pragniesz by ten ktoś należał do ciebie. Rozumiesz troszeczkę? - uśmiechnąłem się w jego kierunku, idąc z nim po mału na schodach, ale nadal nie puszczałem dłoni chłopaka.

- Tak - pokiwał głową, uważając na swoją czapkę. - Chcę należeć do kogoś, ale jeszcze nie czułem, że chcę by ktoś należał do mnie. Wiesz, takie uczucie, że ktoś się mną opiekuje. Nigdy go nie czułem. I nie zakochałem. Jesteś jedną z pierwszych osób, z którymi rozmawiam normalnie. W życiu.

- No dobrze, a za kim się oglądasz? Chłopcy czy dziewczyny? - spytałem, ustając przed drzwiami mojego mieszkania. - Znaczy, chcesz należeć do chłopaka czy dziewczyny?

- Nie wiem - westchnął. - Ważne, żeby się liczyły dla tego kogoś moje uczucia.

- Na przykład ja? - zaśmiałem się, przypuszczając chłopaka w drzwiach.

- Ktokolwiek - wzruszył ramionami, wchodząc do środka. - Na przykład ty.

- Zastanawia mnie tylko, dlaczego najważniejsze jest dla ciebie zaopiekowanie się twoją osobą - westchnąłem, zamykając za nami drzwi na klucz. - Jak dla mnie ważniejsza jest miłość i chemia pomiędzy dwoma osobami. Szczere uczucie.

- Jeśli nie miałeś nigdy nikogo, nawet jednego znajomego, nie poczułeś, że ktoś się o ciebie troszczy to to jest dla ciebie najważniejsze.

- Rozumiem - uśmiechnąłem się w jego stronę, sadzając go na kanapie. - Włącz siebie telewizję, a ja pójdę zrobić kakao, dobrze?

- Mhm - pokiwał niepewnie głową i odwrócił wzrok. - Dobrze, poczekam.



kochamy was!!!
dobranoc ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro