❝chanyeol...❞
Jednak przyszła okrutna rzeczywistość, kiedy musiałem, a raczej musieliśmy wrócić do szkoły. Dla mnie to już nie było takie złe, ponieważ miałem tą świadomość, że Siyeon mi już nie zagraża i nie muszę się martwić, że osoba, którą pokochałem jest zakochana jednak w innej. To byłoby miażdżące dla mojego serca. Jednak nie bałem się o to. W końcu Jimin mi wyznał swoje uczucia i było to zrobione ze szczerością. Gdyby tak nie było, pewnie nie zrobiłoby na nim wielkiego wrażenia, że się wynoszę z jego mieszkania.
Siyeon pomimo że odczuwała brak zainteresowania ze strony Jimina, nadal próbowała się do niego łasić jak jakaś kotka. Byłem raczej kimś spokojnym, kimś kto unika wszelkich sporów, lecz teraz miałem ochotę na nią po prostu warknąć! Kiedyś nawet o tym bym nie pomyślał, ale teraz mogłem powiedzieć, że Jimin jest mój, dlatego nie można go dotykać. Jednak nie zdobyłem się na taką odwagę, żeby cokolwiek zrobić i po prostu siedziałem przy nim, patrząc na to jak Siyeon próbuje zrobić wszystko, żeby zdobyć jego uwagę. Ale nie ma mowy o tym na mojej warcie! Dlatego to ja przejąłem inicjatywę i zacząłem się do niego przytulać. Musiałem jej jakoś przekazać, że nie ma nawet najmniejszych szans!
- Chcesz? - usłyszałem głos Jimina, a gdy lekko uchyliłem oczy, które miałem przymknięte, zobaczyłem jak podaje mi pudełeczko z sałatką. - Zrobiłem dla ciebie przed szkołą.
- Jesteś przekochany - powiedziałem, posyłając mu najszerszy uśmiech na jaki się zdałem w tamtym momencie. - Dziękuję. Następnym razem ja ci coś zrobię do szkoły.
- Nie musisz, króliczku. - musnął ustami mój nosek. Nie wstydził się mnie! Zrobił to publicznie i do tego na oczach Siyeon! - Przecież uwielbiam ci robić jedzonko.
- Ale chcę - wtuliłem się jeszcze bardziej w niego. - Zasługujesz na pięć takich śniadań, a nawet więcej za to co dla mnie robisz.
- Będę gruby, mały. - poprawił mi czapkę na głowie z doprawdy przecudnym uśmiechem.
- Baek, coś mi tu nie gra. - spojrzałem na Chanyeola, który wymierzył we mnie swoje pałeczki. - Ciągnie ich jak siano do królika! - zaśmiał się głośno. - Bo rozumiecie, nie? Jimin ma włosy w kolorze siana, a nazywa Jungkooka królikiem! O ludzie.... - wziął w dłoń butelkę z colą. - Jestem genialny.
- Chanyeol, to jasne, że są razem, ale nadal popracuj nad żartami, kwiatuszku - Baekhyun cmoknął pojedynczo w jego stronę. - Ale cicho bądź, dla ich dobra.
- Ich dobra? My się grzmocimy w każdy możliwym miejscu, a oni czułe słówka tylko wymieniają. I to ich nazywasz parą, a nie nas?! - oburzył się chłopak.
- Kochanie - Baek spojrzał się na niego z uniesioną brwią. - To, że oni są parą jest równie oczywiste jak to, że my nią jesteśmy. I nie tak głośno, bo nie chcę, żeby mi zazdrościli takiego wspaniałego chłopaka jak ty.
- Jasne... To "kochanie" to we wsadź tam, gdzie ja ci wsadzam pewnego pytona. - prychnął, wstając od stolika i narzucił na nos okulary przeciwsłoneczne. - Nara leszcze.
- Siadaj tu i mnie nie denerwuj - blondyn złapał go za nadgarstek przez co zaraz usiadł na swoim miejscu. - Jimin może powiedzieć przez jaki długi czas byłeś moim crushem i z każdą chwilą coraz bardziej się w tobie zakochiwałem. Musiał przeżywać przez ciebie wiele. Ale przez ciebie byłem szczęśliwy. Nadal jestem. Po prostu boję się, że nie czujesz tego samego co ja. Zrozum, że... Nie chcę zostać odrzucony.
- Mnie w to nie mieszaj. - wymruczał Jimin. - Jestem twoim najlepszym kumplem, a nie powiedziałeś, że się pieprzycie. No, ale racja. Jak to Baek jęczał "Ten Chanyeol to ma taki zajebisty tyłek", "Myślisz, że Chanyeol zauważy moją nową bluzkę?" albo najlepsze "Jimin, jak wyleję na siebie tonę perfum to ten wielkolud chociażby zawita w mojej jamie?". Uwierz, zakochany Baekhyun, to nieznośny Baekhyun.
- Mogłeś powiedzieć te słodsze teksty - mruknął Baekhyun, przewracając oczami. - Ja jestem naprawdę w tobie zakochany, Yeollie. Ale trudno mi to okazywać, jeśli nie wiem, czy ty też.
- Myślisz, że mimo naszego dobrego kontaktu chciałbym cię tylko wykorzystać? - burknął Chan. - Wysoko mnie cenisz.
- To nie jest tak - złapał go za dłoń i westchnął. - Ja po prostu wiem, że możesz być tylko mną zauroczony. Może na takiego nie wyglądam, ale nie jestem bardzo pewny siebie. I boję się, że w końcu znajdziesz kogoś w kim się szczerze zakochasz. Nigdy nie sądziłem, że mnie wykorzystujesz. Widzę w tym uczucie i naprawdę to doceniam.
- Muszę iść na lekcje. - odparł Chanyeol, zabierając swoją dłoń. - Jungkook, idziesz?
- Chanyeol... - Baekhyun wydawał się naprawdę przygnębiony tą całą sytuacją. Wyglądał jakby naprawdę go kochał. Było to widać w jego gestach. A jego słowa teraz to tylko potwierdziły.
- Dobra, sam idę. - wymruczał chłopak, ruszając w kierunku wyjścia ze stołówki.
- Nie patrz tak na mnie. - westchnął Jimin. - Stoję po stronie Chanyeola. Zachowujesz się, jakbyś mu nie ufał.
- Gdybym go naprawdę nie kochał to nie oddałbym mu swojego pierwszego razu, wiesz jakie mam do tego podejście - warknął Baek i wstał ze swojego miejsca. - Ale faktycznie wcale mu nie ufam - dodał tylko używając sarkastycznego tonu i zabrawszy swoje rzeczy, ruszył w tym samym kierunku, co Chanyeol jakąś chwilę temu. Wątpiłem, że poleci za nim, lecz znając jego to potrzebuje chwili przemyśleń.
-----------------
Ktoś tęsknił za tym opkiem? ;-;
Kocham was <333
Do następnego, ludziki ^*^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro