Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Laleczka

Pobiegła. Płuca paliły ją w piersi, a oddech był krótki, chrapliwy. Spoty szybko i lekko stukały w zakurzony, kamienny chodnik. Młoda 7-letnia kobieta obejrzała się przez ramię. Jej bladozielone oczy dostrzegały zbliżający się cień, poruszający się dość niezdarnie, gdy manewrował przez przeszkody, by do niej dotrzeć.

Bzdury...! Zaklęła w duchu i rozejrzała się.

Było ciemno. Światło księżyca dało jej jedynie zarys budynków, ale nie pomogło jej znaleźć sposobu na wyjście z sytuacji, w której się znajdowała.

Gdzie...?! Gdzie mogę pójść?! Panika.

"WRACAJ TU!"

Kobieta skrzywiła się z pijanego głosu. Zacisnęła wargi i próbowała się pospieszyć, ale prawie się potknęła, kiedy usłyszała, jak tłucze się szkło. Pusta butelka alkoholu została rzucona i uderzyła w ścianę zaledwie kilka centymetrów od niej.

Muszę się schować! Gdziekolwiek!

Była zrozpaczona. Wskoczyła na kilka skrzyń i niechlujnie weszła na dach przypadkowego domu. Ostrożnie krocząc, jej stopy przesunęły ją na balkon, który był otwarty.

Było cicho. Okolica była ciemna, a jedynym światłem było odbicie blasku księżyca, które oświetlało drzwi. Słyszała głośny głos osoby, która ją ścisnęła, krzycząc, by wyszła z ukrycia. Oparła plecy o ścianę, a ona odwróciła głowę do drzwi. Jej średniej długości czarne włosy przylepiły się do jej twarzy, lśniąc od potu.

Jej krótkie oddechy w końcu stały się walniejsze, aż do normalności. Głos ucichł, jakby osoba się poddała. Zamknęła oczy i zsunęła się po ścianie, aż uderzyła w ziemię, trzymając głowę w dłoniach.

Było blisko...

Światła zapaliły się. Jej bladozielone oczy natychmiast otworzyły się i spotkały z osobą w pokoju.

Czekać...

Jej oczy rozszerzyły się, gdy uświadomiła sobie, że to nie jest osoba, na którą patrzy, ale raczej marionetka. I to nie była tylko jednak marionetka. Było około trzech...

"Kim jesteś?"

Poczuła się zdezorientowana tym spotkaniem. To było tylko rudy chłopiec. Wyglądał młodziej niż ona, ale jego szare, brązowe oczy były obojętne i brakowało zainteresowania czymkolwiek, a także dojrzałością, której nie widziała u większości dorosłych.

Widząc, jak się odsłania, dłoń chłopca opadła na bok, kiedy obejrzał osobę, która wtargnęła do jego pokoju.

Jej średniej długości włosy były ciemne jak noc, kontrastując silnie jej niesamowicie porcelanowymi rysami, co było dość rzadkie w Sunagakure. Jej ubrania były bardzo brudne, a niektóre części były świeżo zdarte. Jej ramiona i nogi były lekko posiniaczone i pocięte, purpura wyróżniała się niczym księżyc na niebie. W końcu poznał jej niesamowicie blade, zielone oczy, Były tak blade, że wydawało się, że mogą spojrzeć prosto w jego duszę i odkryć sekret, który skrywał. To samo w sobie było bardzo rzadkie w Sunie.

"Nie lubię się powtarzać." Czerwona głowa lekko zmrużyła oczy, gdy podszedł jeszcze kilka kroków.

Przyciskając się lekko do ściany, zacisnęła dłonie w pięści. Chłopiec wcale nie brzmiał jak jeden! Jego głos był o wiele głębszy, niż myślała.

"WRACAJ TUTAJ!"

Skoczyła na bliskość głosu. Należał do jej prześladowcy. Jeszcze się nie poddali. Czuła, jak zimny pot ścieka jej z podbródka, gdy przerażenie wypełniło ją.

Czerwona głowa potoczyła się do drzwi i zamknęła je, mrucząc coś niespokojnego pod nosem. Spojrzał na kobietę wyczekująco.

Dziewczyna przełknęła ślinę i spojrzała w dół, z dała od przeszywającego spojrzenia. W tle wciąż słychać było chaser (?), ale przytłumiony.

"...Kae." Nie myślała, że wyjdzie z sytuacji. Chłopak jeszcze jej nie sprzedał, więc postanowiła powiedzieć mu, co chce wiedzieć.

Co się stało?

Nie dłużej niż minutę później czerwona głowa wróciła z pudelkiem. Położył go obok niej i usiadł, otwierając go, by odsłonić wyposażenie medyczne.

"Co..." Kae otworzyła usta w szoku.

Patrzyła, jak chłopiec wyjął buteleczkę i kilka wacików. Namoczył je i przyłożył do twarzy, sprawiając, że się skrzywiła i odskoczyła od niego.

"Nie ruszaj się." W dalszym ciągu przyciskał wacik do jej twarzy.

"Ale boli..." Chłopak zatrzymał się na krótką chwilę, po czym kontynuował. Kiedy skończył, oczyścił jej twarz i wetknął na nią bandaż, zanim przystąpił do innych cięć. Gdy skończył, wyszedł z zapasem.

On mi pomógł...

Kae nie mogła zrozumieć. Praca była łatwa do wykonania, zabandażowana, a rany oczyszczone.

Kiedy dostałam tyle ran...?

Kiedy drzwi otworzyły się, chłopak wrócił. Miał ten sam obojętny wyraz twarzy jak przedtem.

Kae wstała i odkurzyła się, pochylając głowę do chłopca stojącego przed nią. "Dziekuję bardzo za leczenie moich ran i nie sprzedanie mnie!"

"Nie jesteś ninja, prawda?" Spytał chłopak.

Kae wróciła do pełnej wysokości i pokręciła głową. Postanowiła, że powie mu, czego chce, ponieważ był tak dobry, że leczył jej rany. "Nie, nie jestem."

"Czy dlatego uciekasz od tej osoby, która na ciebie krzyczy?" Zapytał bez ogródek.

Oczy Kae rozszerzyły się, a ona lekko wierciła, po czym kiwnęła głową. Jej spojrzenie wylądowało na błyszczącym ochraniaczu na czole z symbolem Sunagakure.

Więc jest ninja...

Widząc, że jej oczy wędrują, chłopiec kiwną głową. "Tak."

Cicho było przez dłuższą chwilę. Kae wierciła się palcami, przygryzając nerwowo dolną wargę. Nie chciała go o nic prosić, ponieważ była "gościem".

"Co?" Chłopiec zapytał. Mógł powiedzieć, że chciała go o coś spytać.

"Uhm... Co to jest... jak masz na imię?" Jej głos był o wyższy niż zwykle. Natychmiast zamknęła usta po skończeniu zdania. Nie chciała dalej się zawstydzać.

"Sasori." Czerwona głowa odpowiedziała.

"Sasori..." Kae zapoznała się z jego imieniem i wymamrotała cicho pod nosem. Nieznajomy, słyszał każde słowo, które powiedziała.

"Odchodzisz?" Zapytał nagle Sasori.

"Uhm... uh, tak, uh... tak!" Kae skinęła głową i podeszła do drzwi prowadzących do balkonu. Jej ręka zatrzęsła, gdy pomyślała o sytuacji na zewnątrz. Jak sobie poradzi?

"Z tym pijakiem biegającym dookoła?" Lekko uniósł brew.

Kae przełknęła ślinę i kiwnęła głową, próbując odważnie się uśmiechnąć. Sasori mógł to przejrzeć.

Ta dziewczyna wcale nie jest przekonująca. Myślał bez ogródek. Kogo ona próbuje oszukać?

"Jeśli chcesz zostać na noc do rana, to w porządku." Sasori zgasił światło i poszedł do łóżka.

Wiedział, że nie jest ninja. Gdyby spróbowała czegokolwiek, byłby w stanie ją powstrzymać. Każdy Genin byłby w stanie.

Kae po prostu tam stała, kompletnie zakłopotana. Po dłuższej chwili stania i gapienia się na śpiącą postać, wyjrzała przez okno z boku, żeby sprawdzić, czy ta osoba wciąż biegnie. Kiedy tylko zobaczyła i usłyszała tylko ciche oddechy śpiącego chłopca, zamknęła drzwi i usiadła tam, gdzie była przedtem, pod ścianą. Zamknęła oczy i oparła się o niską szafę, która była obok niej.

Sasori usiadł, słysząc, jak jej oddech staje się stały. Wyślizgnął się powoli z łóżka i podszedł do szafki, wyciągając zapasowy koc. Rozłożył go i zarzucił na kobietę, po czym znów wrócił do łóżka.

Więc to jest dziewczyna, której pilnują.

----------------------------------------------------------

To be continued...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro