•~°
Z góry przepraszam za błędy. Miłego czytania<3
•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•
*Perspektywa Heidi*
Jechałam z Mią na Zs'a. Wpakowałam sie do jej auta na patrol. Nie miała zbytnio nic do gadania. Podjechaliśmy naprawić auto. Mia poszła pogadać z mechanikiem a ja zaczęłam się bawić z Gryfkiem. Nagle podszedł do mnie Erwin z Carbonarą.
Erwin: a co ty tak się z policją trzymasz?
Heidi: o co ci chodzi?
Carbo: no cały czas ostatnio widać cie z policjantami
Heidi: Macie problem do tego że przyjaźnie się z Mią?
Erwin: o tamtego szczura? Tak
Heidi: a jakoś nie ma problemu do ciebie i Monte.
Erwin: ja rozstrzelałem tamtą szmate
Heidi: a potem gadaliście na dachu. Widziałam twoje auto.
Carbo: MORWIN?!
Erwin: NIE! ODWAL SIE!
Zobaczyłam że radiolka jest już naprawiona więc podeszłam do niej i wsiadłam. Niedługo po tym wróciła Mia.
Mia: a ty tu co robisz
Heidi: siedze
Mia: Heidi- musze jechać na akcje. Prosze cię.
Heidi: jade z tobą- na te słowa poczochrała moje włosy i powiedziała
Mia: heiduś naprawdę, nie mogę cię wziąć.
Heidi: no dobra, a dasz się chociaż zaprosić na imprezę?
Mia: ooo, jaką?
Heidi: impreza urodzinowa Erwina
Mia: Myślę że nie będzie chciał mnie widzieć
Heidi: przyjdziesz jako osoba towarzysząca. Weź, będzie fajnie
Mia: no przemyśle to- musze spadać bo wołają mnie na radiu.
Heidi: dobra, papatki- powiedziałam i wyszłam z radioli.
*Później*
Siedziałam sobie na Zs'ie gdy nagle zadzwoniła do mnie Mia z zapytaniem czy zaproszenie na te urodziny jest nadal aktualne.
Odpowiedziałam jej że tak i umówiłyśmy się na 19. Szybko podjechałam pod apsy i zaczęłam się ogarniać. Wybrałam moją ulubioną niebieską suknie. Wyszłam z domu i czekałam na Mie przy aucie.
Podjechałam z Mią pod arcade. Zaparkowałam i wyszłyśmy z auta. Blondynka wyglądała pięknie w czarnej sukni. Weszłyśmy do Arcade. Złożyłyśmy życzenia Erwinowi i dałyśmy mu prezent urodzinowy. Ten go przyjął ale zatrzymał mnie żeby ze mną pogadać.
Erwin: Co tu robi k9?!
Heidi: przyszła ze mną. Powiedziałeś że można wziąć kogoś. Do policji raczej też nie masz problemu bo jest tu hank, monte i capela- odpowiedziałam mu poważnie i wróciłam do Mii.
Usiadłyśmy przy stole i zaczęłyśmy rozmawiać z Sky, Hankiem i Dante którzy już tam siedzieli. Wiedziałam że Montanha przyjechał bo widziałam jego radiole ale jakoś go nie widziałam. Chciałam z nim pogadać ale trudno.
Impreza toczyła się dalej. Ja troche zmęczona oparłam się o ramię Mii. Tej to nie przeszkadzało, nawet poczochrała mi troche włosy. Siedziałyśmy tak gdy nagle San podszedł do nas mówiąc że grają w butelke. Nie chciało mi sie grać ale Mia mnie wyciągnęła do gry. Usiedliśmy przy stole w którym grali. Z tego co widze nie wielu osobom chciało sie grać. Reszta pewnie chlała.
Po jakimś czasie wypadło na mnie.
David: prawda czy wyzwanie?
Heidi: wyzwanie
David: musisz nam powiedzieć kto ci sie podoba
Heidi: Nie mam osoby która by mi się podobała- była to po części prawda. Nie wiedziałam czy Mia mi sie podoba czy to po prostu przyjaźń.
David: no dawaj Heidi. Ktoś musi ci sie podobać.
Laborant: choć troche ktoś musi, no dajesz
Heidi: mówie że nie mam takiej osoby
David: wiem że kłamiesz
Heidi: nie kłamie.
Wszyscy na mnie patrzyli. Myślałam że wyrośliśmy z takich reakcji na pytanie " kto ci sie podoba?". Nie wiedziałam co powiedzieć. Jest taka jedna osoba ale czy ona mi sie podoba? Może to tylko zauroczenie? Może mi sie wydaje. Miałam przecież chłopaków- ciężko stwierdzić. Oni nadal na mnie patrzyli naciskając na odpowiedź. Już miałam postawić na swoim i powiedzieć że nikt ale serce przejęło nade mną kontrole i przyćmiło myślenie. "Jak nie teraz to nigdy" "Będzie dobrze". Masa myśli krążyła mi po głowie.
Heidi: podoba mi sie osoba o długich blond włosach, ma 24 lata. Pracuje w policji- za późno ugryzłam sie w język. Miałam tylko dać im drobną wskazówkę żeby dali mi spokój. Nim sie obejrzałam Mia siedząca obok mnie zaczęła podśmiechiwać. Czy powiedziałam coś nie tak? Co ja zrobiłam? Czemu tak podśmiechuje? Wszyscy patrzyli się raz na mnie a raz na Mie i podśmiechiwali. O co im chodzi? Dlaczego sie śmieją? Przestańcie, przestańcie prosze.
Patrzyłam na nich pytającym wzrokiem.
Mia: Heidi nie bądź śmieszna. O co ci chodzi- powiedziała dalej śmiejąc się. Ona dobrze wiedziała o co mi chodzi. Nie jest w stanie mi powiedzieć w twarz że mnie odrzuca. Zrobiła ze mnie pośmiewisko. Można było to wszystko przemilczeć, zmienić temat czy coś- zjebałam. Zepsułam to wszystko. Szansa przepadła. Moi "przyjaciele" coś do mnie mówili śmiejąc się ale nie docierało to do mnie. Wiem tylko że się śmiali mówiąc cos o mnie.
Poczułam się upokorzona. Czemu to zrobiłam? Kurwa to wszystko mogło wyglądać inaczej.
I n a c z e j. Heidi ty debilko. Coś ty zrobiła. Myślałam że też się jej podobam. To jak mówiła do mnie- to wszystko-. Eh - Czułam jak łamie mi się serce i boli mnie głowa. Ze stresu chciało mi się rzygać. Poczułam tez ten nagły dreszcz obciachu. Myślałam że zaraz się popłacze
Wstałam od stołu i poszłam do łazienki. Popatrzyłam tylko w swoje smutne i zmęczone oczy i oparłam sie o ścianę. Nienawidzę patrzeć w moje oczy. Nie moge płakać. Nie pokarze tej słabości. Nie moge. Dlaczego tak musiało sie stać? Dlaczego- ja? Myślałam że skończmy razem jako- para? Co ja w sumie myślałam?
NO TAK, nie myślałam? Wzięłam kilka głębokich oddechów i popatrzyłam w swoje odbicie. Na szczęście nie rozmazałam makijażu ale miałam przyczerwienione oczy. Dlaczego to kurwa zrobiłam...
Wyszłam z łazienki i siadłam gdzieś na boku i zamówiłam herbatę. Musze sie jakoś uspokoić a nie mam przy sobie słuchawek. Czekając na napój nagle dosiadł sie do mnie carbo.
Carbo: co jest?
Heidi: jak co jest? Zjebałam to wszystko. Co ona sobie teraz o mnie myśli? Cała ta sytuacja jest dziwna i krępująca a wy sie jeszcze śmiejecie. O co wam chodzi?- powiedziałam do Carbonary z wyrzutem.
Carbo: no fakt, troche zjebałaś. No ale to jest po prostu troche śmieszn- poczułam kolejne uderzenie i przestałam go słuchać. Jak mógł powiedzieć coś takiego? Jak on mógł. Wstałam od stołu i wyszłam z Arcade. Wsiadłam do mojego auta jadąc na apsy. Po drodze rozmyślałam o tym wszystkim płacząc. Robiłam tym niebezpieczeństwo na drodze ale mało mnie to obchodziło.
( ~ )
To wspomnienie zawsze mnie dobija... Minął już rok a oni dalej potrafią mi to wypominać. Co w tym śmiesznego? Do teraz nie rozumiem co ich śmieszyło. Nie moge sobie przypomnieć co dokładniej mówili. Pewnie mój mózg to wymazał, ale skoro to wymazał znaczy że to było coś mocnego. Dlaczego miłość musi być taka okrutna? Zawsze tak jest. Zakochasz sie w kimś i dostajesz nóż w plecy. Weź sie otwórz do kogoś a ten rozszarpie twoje serce zostawiając cie jako skorupa bez uczuć. Przetarłam rękami twarz na myśl o tym wszystkim. Odpaliłam telefon i wśród kilku wiadomości zobaczyłam tą jedną.
???: A pamiętasz co sie stało w styczniu-
Wyłączyłam od razu telefon. Może nie jest
to wspominane często ale i tak to rozdrapują. Boli to. Nadal sie " przyjaźnimy" ale mam ich dość. Kto by pomyślał że oni tak mnie wyśmieją. Heh- kto by pomyślał że spodoba mi sie ona.
Miłość ty kur-
°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•
Ludzie są okrutni.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro