Prolog
„Żyjemy nie, tak jak chcemy, lecz tak jak potrafimy"
Zawsze byłam zamkniętą w sobie zadufaną i nie ufną nastolatką. Dwa lata temu po śmierci Sophie, mojej mamy, moje życie kompletnie się zmieniło. Owszem dalej byłam i jestem zamknięta w sobie i nie ufna, nawet chyba w większym stopniu niż wcześniej. Lecz już nie mogłam patrzeć tylko na siebie. Musiałam zająć się domem, być zastępczą matką dla mojego młodszego rodzeństwa, i pomóc ojcu który kompletnie popadł w depresję.
Kiedyś, moje życie było zupełnie inne. Imprezy, ucieczki z domu, złe oceny w szkole (jeśli w ogóle do niej już chodziłam), sprzeczki z rodzicami, których teraz żałuję z całego serca... Byłam nie posłuszną zbuntowaną dziewczynką. Gdy mama poddała się walce z rakiem, zmarla osoba która tak naprawdę zawsze była przy mnie. Gdy odeszła było mi cholernie ciężko przetrwać. Pierwsze miesiące spędziłam praktycznie cały czas, siedząc sama w pokoju płacząc. Czasami odwiedzał mnie mój najlepszy przyjaciel Noah. A propo Noaha wtrące tu ciekawostkę że,nasi Rodzice przyjaźnili się od niepamiętnych czasów podstawówki. Kiedy Ana (mama Noaha) dowiedziała się że jest w ciąży moja mama jak za dotknięciem różdżki, również zapragneła mieć dziecko. I tak oto rok później urodziłam się, ja, mała Elen. (No może, teraz już nie taka mała, bo minęło 17 lat). 3 lata później urodził się mój brat Nicolas, a potem moja najmłodsza siostra Zoe, która w tym roku kończy 8 lat.
Za tydzień rozpoczynam ostatnia klasę szkoły średniej. Lecz, już nie w tej samej szkole, co rok temu. Postanowiłam zmienić moje życie na lepsze. Więc uważam, że aby zacząć, te „lepsze życie" powinnam zmienić szkołe żeby mieć czystą kartę.
Zmieniam szkołę również dlatego iż nie czułam się w poprzedniej komfortowo. Zanim mama umarła, byłam zbuntowaną liderką szkoły z elitą znajomych. Po jej śmierci wszystko się zmieniło. Nie utrzymywałam kontaktu z ludźmi, nie chodziłam na imprezy i różne takie ewenty. Dlatego spadłam w randze szkolnej, i wszyscy odwrócili się ode mnie ponieważ stałam się, po prostu, Nudna. Mam duże szczęście, że Noah tak o mnie nie myśli, i zawsze był przy mnie kiedy tego potrzebowałam. Cały swój wolny czas poświęcał zawsze mi. Boję się że w tym roku będzie inaczej. Noah zaczyna, studia i będzie miał mniej czasu dla mnie (dobrze że przynajmniej zostaje u nas w mieście a nie wyjeżdża 300km od domu). Pewnie znowu zostanę z tym wszystkim sama. Ale jak na razie nie mogę się tym zamartwiać. Nie mam w ogóle takiego prawa. Muszę się opiekować moją rodziną. Chodź nie jest łatwo, robię to, z miłości do nich.
Hej hej. Jest to pierwsze moje opowiadanie,bądźcie wyrozumiali. Zapraszam :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro