7. I tylko oni zdawali się tego nie zauważać.
Dwa miesiące później.
Alex znudzonym wzrokiem śledziła kolejne rzędy sklepowych regałów, spoglądając co chwilę na zapisaną w telefonie listę zakupów sporządzoną przez Katie. Siostra postanowiła wykorzystać nieobecność rodziców i jak zwykle urządzała imprezę dla znajomych. Miała tylko kilka pozycji do znalezienia, ale mimo to, kompletowanie zakupów szło jej bardzo opornie, tym bardziej że była ostatnią osobą, która pragnęła tłumu obcych ludzi w domu. Obiecała jednak matce, że zaopiekuje się nią, dlatego nie pozostało jej nic innego, jak przyłączenie się do tego szaleństwa. Zatrzymała się przed półką ze słodyczami, próbując pośród masy różnorodnych łakoci odnaleźć swoje ulubione orzeszki w czekoladzie. Była tak pochłonięta analizowaniem regału z batonikami, że nie zauważyła nawet jak ktoś zakradł się za nią, przed dłuższą chwilę przyglądając jej się.
- Ładna bluza.
Z wrażenia i zaskoczenia wypuściła z dłoni opakowanie z cukierkami, kiedy niespodziewanie głęboki, męski głos rozbrzmiał tuż za jej plecami. Draże z głuchym łoskotem odbiły się od płytek. Przerażona odwróciła się niepewnie, szeroko otwartymi oczami spoglądając na uśmiechniętego blondyna.
- Luuuuuuke – westchnęła z wyraźną ulgą, przewracając oczami i schyliła się, aby podnieść z ziemi karmelki. – Przestraszyłeś mnie – dodała, przykucając. Nie spodziewała się jednak tego, że chłopak też wpadł na podobny pomysł i w pewnej chwili, próbując sięgnąć po opakowanie, zderzyli się czołami. Momentalnie ich spojrzenia skrzyżowały się, a jego dłoń przypadkiem zatrzymała się na jej ręce, chyba nie do końca świadomie obejmując ją.
- Auć! - Alex skrzywiła się, pocierając stłuczone miejsce. Uniosła nieznacznie głowę, ponownie napotykając na dziwnie roziskrzone spojrzenie blondyna. Nie mogła wyjść z podziwu nad tym, jak błękitne były jego tęczówki i jak łatwo było w nich bez reszty się zatracić. Gdy tylko zorientowała się, że zbyt długo wpatrywała się w nie, lekko potrząsnęła głową i wyprostowała się, wysuwając powoli dłoń spod jego dotyku.
- Przepraszam - odparł z wyraźną skruchą i delikatnym zawstydzeniem, stając tuż przed nią. - Boli? - zapytał z troską, przyglądając się jej z uwagą.
- Przeżyję - zaśmiała się radośnie, zadzierając mocno głowę, aby na niego spojrzeć. Był naprawdę wysoki. Odruchowo wsunęła dłonie do kieszeni bluzy, wykrzywiając w dość komiczny sposób stopy. Skierowała wzrok w dół, kiedy spojrzenie Luke'a stawało się niemożliwe do zniesienia. Miała wrażenie, że jej policzki w jednej chwili zaczęły płonąć żywym ogniem, pokrywając się szkarłatnymi rumieńcami. Nie miała pojęcia, dlaczego jej organizm reagował tak gwałtownie na jego nagłą obecność, ale nie potrafiła ukrywać tej niepohamowanej radości, gdy tylko go zobaczyła. W pewnym momencie ich kontakt urwał się, kiedy zaczęła staż w biurze ojca i kompletnie straciła poczucie rzeczywistości. Jednak teraz, gdy los ponownie złączył ich drogi i znowu się spotkali, poczuła coś dziwnego. Nigdy wcześniej czegoś podobnego nie doświadczyła, ale mogła z całą pewnością przyznać, że ten niespotykany, podejrzanie drażniący ucisk w okolicy brzucha był przyjemny. Musiała zacząć panować nad sobą, bo to co się z nią w tym momencie działo było nie do zaakceptowania i zupełnie nie w jej stylu. Przecież była kompletnie niezależną i odporną na wszelkie uroki dziewczyną, dlatego też nie mogła pozwolić na to, aby to przypadkowe spotkanie po tak długim okresie zmieniło ją w bezbronną istotę. Ilekroć jednak zerkała na niego, uśmiech gościł na jej ustach.
- Dawno się nie widzieliśmy - stwierdził z nutką rozczarowania w głosie, gdy cisza między nimi stawała się być coraz bardziej niezręczna.
- Sporo ostatnio pracuję - zaczęła się tłumaczyć, ale kiedy zobaczyła na jego twarzy ten lekko zawadiacki i cwany uśmieszek, zamilkła i posłała krótkie, pełne nierozumienia spojrzenie. - No co?
- Nic - odpowiedział i roześmiał się. Alex wzniosła tylko bezradnie oczy i przewróciła nimi teatralnie, kręcąc głową. - Po prostu powiedz, że miałaś mnie dość.
- Nieee - zaoponowała momentalnie i odniosła wrażenie, że to krótkie zaprzeczenie sprawiło mu jeszcze większą radość. - Poza tym, też masz mój numer, taka sama droga - dodała poważniej, zakładając ręce na piersi. Zacisnęła mocniej zęby, widząc jak Luke nadal się z niej nabijał.
- Wieeesz, sporo ostatnio pracuję - rzekł, zabawnie próbując naśladować ton jej głosu. Nie potrafiła dłużej udawać złości, więc uśmiechnęła się tylko pobłażliwie, odkładając w końcu upuszczone wcześniej cukierki z powrotem na półkę. - Ale widzę, że bluza całkiem dobrze służy - przyznał z powagą, kiedy odwróciła się do niego plecami, wracając do poszukiwania swoich ulubionych słodkości. Westchnęła przeciągle, przez ramię spoglądając na niego.
- Spieszyłam się, a leżała na łóżku, więc wydała mi się najtrafniejszym wyborem - wyjaśniała, kiedy dostrzegła ponownie ten błysk w jasnych oczach.
- Trzymasz moją bluzę na łóżku? - spytał, unosząc zadziornie jedną brew. Alex odwróciła się, próbując zachować spokój. Nagle przypomniała sobie, jak bardzo denerwujący był ten chłopak i dlaczego tak go nie znosiła. Odeszła na parę kroków, udając że nadal z wielkim zaangażowanie przeglądała wszystkie regały. - Księżniczka się obraziła - szepnął na tyle głośno i wyraźnie, że bez problemu dosłyszała każde jego słowo, ściskając mocniej pięści. Nie mogła zrozumieć, dlaczego tak bardzo chciał wyprowadzić ją z równowagi.
- Masz już wszystko?
Znikąd wyłoniła się nagle Katie, z koszem wypełnionym po brzegi zakupami. Blondynka niepewnie spojrzała na swoje zakupowe zdobycze, siląc się na uśmiech. Siostra pokręciła tylko głową, odbierając od niej kilka opakowań z plastikowymi kubkami, które udało jej się do tej pory znaleźć.
- Nie jestem takim mistrzem zakupów, jak ty - odgryzła się na swoją obronę, nagle zdając sobie sprawę, że Kat z dziwnym wyrazem twarzy spoglądała gdzieś za jej plecy. Bardzo niepewnie zerknęła za siebie, dostrzegając tuż obok uśmiechniętego Luke'a. Przewróciła oczami.
- A któż to? - zapytała podekscytowana dziewczyna, momentalnie podbiegając do Alex. Ta bezradnie opuściła ramiona, przedstawiając ich sobie.
- Katie Luke, Luke Katie.
- Cześć Luke - przywitała się radośnie, kokieteryjnie trzepocząc rzęsami. Blondynka uderzyła się tylko dłonią w czoło, widząc reakcję swojej siostry na jej niespodziewanego towarzysza. Luke wydawał się być niewzruszony jej zalotami, ale wciąż z grzeczności uśmiechał się uroczo. - Jestem siostrą tej oto tutaj stojącej ofiary losu.
- Dzięki - burknęła obojętnie Alex, a chłopak zaśmiał się tylko, kątem oka spoglądając na nią.
- Jesteście podobne - stwierdził pewnie, ponownie wpatrując się w brunetkę. Starsza z sióstr prychnęła tylko prześmiewczo. Nie umknęło uwadze Katie to prawie niedostrzegalne spojrzenie Luke’a w kierunku blondynki. Westchnęła więc dość nienaturalnie, potrząsając delikatnie głową i odgarniając z czoła grzywkę.
- Wieczorem organizuję małą imprezę, możesz czuć się zaproszony – oznajmiła władczo, mrugając do niego zalotnie. Nim jakkolwiek zareagował, porozumiewawczo spojrzał na Alex, kiedy ta będąc w totalnym szoku, spoglądała jedynie piorunującym wzrokiem w stronę swojej siostry.
- Nie wiem, czy to jest najlepszy pomysł – zaczął się wymigiwać, doskonale zdając sobie sprawę, że dziewczyna nie miała ochoty na jego obecność, a przynajmniej tak wnioskował z jej zachowania. W tej samej chwili popatrzyła na niego, ale nawet nie raczyła się odezwać. – Poza tym jestem już umówiony z kolegami z zespołu.
- Jeśli są równie przystojni, jak i ty, to nie ma problemu, przychodźcie wszyscy – zapewniła bez zbędnego owijania Katie, poklepując lekko zdezorientowanego chłopaka po ramieniu. Jej bezpośredniość i brak jakichkolwiek zahamowań czasami onieśmielały ludzi. Ominęła go jednak i bez pożegnania ruszyła przed siebie, znikając w kolejnej alejce. Alex miała wrażenie, że powinna zapaść się ze wstydu pod ziemię, kiedy tylko siostra zniknęła z pola widzenia. Uśmiechnęła się przepraszająco do Luke’a i już miała zrobić szybki unik, tak by jak najszybciej uciec spod tego męczącego spojrzenia chłopaka, ale kiedy tylko próbowała go wyminąć, wykazał się sporym refleksem, chwytając ją za ramię.
- Jeżeli nie masz ochoty mnie oglądać, to po prostu nie przyjdę – powiedział spokojnie, nadal wbijając te swoje jasno niebieskie oczy w nią. Zupełnie odruchowo wstrzymała powietrze, gdy znalazł się tak niespodziewanie blisko, sprawiając że resztki jej zdrowego rozsądku odlatywały w nicość. Przymknęła powieki, oddychając ciężko. Nie była w stanie racjonalnie wytłumaczyć tego, co w tamtej chwili się z nią działo.
- Rób jak chcesz – wypowiedziała tak szybko, jakby się czegoś bardzo mocno obawiała. Wzruszyła obojętnie ramionami i nawet nie poświęcając mu ostatniego spojrzenia, wysunęła się z jego objęcia, pospiesznie oddalając się w poszukiwaniu Kat. Nie potrafiła nawet przed samą sobą wyjaśnić motywów tego dziwnego zachowania i tysiąca myśli, które właśnie krążyły w jej głowie. Zrobiła z siebie idiotkę i tylko tego była w tej chwili pewna. Kilka kroków dalej popatrzyła za siebie, ale chłopaka już nie było. Była tak roztrzęsiona swoją głupotą i nieporadnością, że nie zauważyła Katie, w którą z pełnym impetem wpadła, wytrącając z jej rąk pudełko płatków śniadaniowych, które właśnie wkładała do wózka.
- Uważaj jak łazisz! – pisnęła przerażona, zaczynając panikować. Popchnęła dość stanowczo siostrę, podnosząc z ziemi opakowanie. – Miłość już totalnie padła ci na oczy, czy co?
- Odwal się – burknęła pod nosem, poprawiając bluzę. – Co ty w ogóle sobie myślałaś, zapraszając go? Zwariowałaś kompletnie? Przecież nawet go nie znasz – Alex zaczęła rzucać oskarżeniami w kierunku dziewczyny, ale ta najwyraźniej niewiele sobie z tego robiła, uśmiechając się tylko z tym perfidnie złośliwym wyrazem twarzy.
- Ty go znasz i w dodatku on ci się podoba – powiedziała z totalną obojętnością w głosie, wracając do listy zakupów.
- Nie znam go, a już na pewno mi się nie podoba!
- Ale na pewno ty podobasz się jemu – stwierdziła z delikatnym uśmieszkiem, spoglądając na kipiącą z wściekłości siostrę. Ta przewróciła tylko oczami, opierając się plecami o jeden z regałów. Przetarła dłońmi twarz, wciąż rozpamiętując swoje głupie zachowanie sprzed kilku chwil. – Podziękujesz mi później – dodała rozbawiona całą sytuacją brunetka i kiedy tylko Alex posłała jej kolejne piorunujące spojrzenie, chwyciła ją pod rękę, wznosząc oczy w geście bezradności.
- A ci jego znajomi z zespołu, to chociaż fajni? – zapytała z chytrym wyrazem twarzy, sugestywnie poruszając brwiami. Starsza z dziewczyn doskonale wiedziała, co chodziło tej drugiej po głowie, kiedy tylko użyła słowa fajni.
- Nie znam ich – odparła beznamiętnie, podążając leniwie za Katie.
- Hmm – westchnęła cicho, udając zamyśloną, by po chwili machnąć tylko ręką. – Chłopców nigdy za wiele, zwłaszcza kiedy grają w zespole.
- Dlatego jestem w wielkim szoku, że tak szybko dziś odpuściłaś sobie Luke’a i prawie od razu się zmyłaś – przyznała z pewnego rodzaju zaskoczeniem, ale i dumą w głosie Alex, natrafiając na pełne litości spojrzenie siostry.
- Błaaaaagam cię – jęknęła, poklepując ją troskliwie po policzku. – Niby jesteś starsza, a tak mało jeszcze wiesz o życiu – ostentacyjnie westchnęła, kręcąc głową. Blondynka zmrużyła tylko z niezrozumieniem powieki. – Przecież nigdy bym z tobą nie wygrała, czy ty widziałaś jak ten uroczy chłopiec na ciebie patrzył? Może nie zawsze mądrze postępuję, ale wiem, kiedy należy się wycofać w takich sytuacjach. Poza tym jesteś moją siostrą i mimo, że zdarza mi się czasami robić ci na złość, to nigdy nie wpakowałabym się między ciebie, a jakiegokolwiek faceta – zamilkła na moment, spoglądając w zadumie przed siebie. – No chyba, że byłby to Leonardo DiCaprio, ale to już całkiem inna historia – dodała, z uznaniem potakując głową. Zarzuciła rękę na szyję Alex i przytuliła ją mocno, nie zwracając uwagi na jej kompletne osłupienie i zaskoczenie
- Kim jesteś i co zrobiłaś z moją wredną, niezrównoważoną, szaloną siostrą? – zapytała z szeroko otwartymi oczami, kiedy wreszcie uwolniła się spod iście matczynego objęcia Katie. Ta tylko zrobiła swoją popisową, urażoną minę i obie zaczęły się głośno śmiać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro