Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4. Choć przeznaczenie pragnęło czegoś więcej.

Kobieta, która składała właśnie zamówienie okazała się być strasznie niezdecydowana w wyborze odpowiedniej kawy, co chwilę zmieniając zdanie. Alex posłała tylko litościwe spojrzenie w kierunku pracownicy kafejki, która również miała już chyba dość natrętnej klientki, a ta uśmiechnęła się do niej przepraszająco. Watson odpowiedziała równie niepewnym uśmiechem, wzdychając ciężko, gdy kobieta po raz kolejny zmieniła zdanie co do babeczki, którą miała zjeść z zamówioną już wcześniej kawą.

- Co dla ciebie?

Usłyszała nagle czyjś głos, dochodzący z boku i lekko drgnęła, skupiając się wcześniej całkowicie na blokującej kolejkę nieznajomej. Bardzo powoli zerknęła w lewo, dostrzegając za ladą chłopaka, który uśmiechał się szeroko, ale w chwili, gdy ich spojrzenia skrzyżowały się, momentalnie spoważniał.

- Tyyyyy … - mruknęła przeciągle Alex, siląc się na wymuszony uśmiech. Blondyn parsknął kpiąco, wciąż z uwagą się jej przyglądając.

- To musi być jakiś żart losu – ocenił ze smutkiem, sięgając po papierowy kubek. – Twoje imię? – zapytał, próbując zachować profesjonalizm, kiedy stojąca obok niego kobieta posłała sugestywne spojrzenie, aby nie obijał się w pracy i wykonywał swoje obowiązki.

- Alex – odpowiedziała odruchowo, gryząc się w język zbyt późno, bo chłopak już zapisywał je na kubeczku. Dostrzegła ten przebłysk cwanego uśmieszku na jego ustach, a w policzku pojawiło się niewielkie wgłębienie. – Latte na wynos poproszę – dodała pospiesznie, potrząsając lekko głową, gdy zbyt długą chwilę wpatrywała się w niego.

- Się robi – rzekł z uroczym, aczkolwiek przepełnionym jadem i ironią uśmiechem, a blondynka wykrzywiła usta, przedrzeźniająco przewracając oczami. Bacznie przyglądała się, jak przygotowywał dla niej kawę, ale już po chwili wybuchła śmiechem, kiedy nieopatrznie zahaczył dłonią o kubek i cała jego zawartość rozlała się na blacie tuż obok ekspresu. Kątem oka zerknął na nią, a jego pewne siebie oblicze momentalnie pokrył szkarłatny rumieniec.

- Luke się dopiero uczy – wyjaśniła jej kobieta, która właśnie skończyła obsługiwać wybredną klientkę i również dostrzegła nieporadność blondyna.

- Mam czas, może do wieczora mu się uda – stwierdziła z rozbawieniem, nadal obserwując chłopaka z uwagą.

- Znacie się z Luke’iem? – zapytała ją po chwili, a Alex spojrzała na nią z zaskoczeniem.

- W zasadzie nie – odpowiedziała zgodnie z prawdą, lekko nieobecnym i zamyślonym głosem. Kobieta przytaknęła jedynie, odchodząc do kolejnego klienta, który czekał w kolejce. Dziewczyna przesunęła się na bok, dochodząc do wniosku, że w takim tempie pracy, jaki prezentował właśnie Luke, jeszcze sporo sobie poczeka na zamówienie. Widziała doskonale, jak nieporadnie radził sobie z tym wszystkim, podśmiewając się pod nosem z niego. W tej niezdarności było jednak coś ujmującego, ale dość szybko zdała sobie sprawę, że nie powinna o nim myśleć w taki sposób. Po kilku nieudanych próbach, w końcu z dumą zamknął kubeczek plastikową nakrętką, podchodząc do niej.

- Proszę – oznajmił wyniośle, podsuwając bliżej niej kawę. Alex z powagą patrzyła na niego, po to by już po chwili zanosić się głośnym śmiechem.

- Myślałam, że już dziś się z tym nie wyrobisz – powiedziała ze śmiechem, odbierając swoje zamówienie. Blondyn obruszył się tylko z udawanym nadąsaniem, robiąc tę swoją głupkowatą minę, która jeszcze bardziej rozbawiła dziewczynę. Położyła na ladzie dwa banknoty i odwróciła się w stronę wyjścia.

- Hej, reszta! – zawołał za nią Luke, gdy była już przy drzwiach, ale ona tylko spojrzała za siebie, uśmiechając się delikatnie do niego.

- Dzięki! – skwitowała, unosząc nieznacznie kubek do góry.

*

- Potrzebuję jakąś dobrą muzykę! – oznajmiła władczo Katie, wpadając z hukiem do pokoju Alex. Ta bardzo powoli spojrzała na siostrę i przewróciła tylko oczami, ponownie opadając na poduszkę. Nie reagowała już na żądania dziewczyny, kompletnie starając się ją ignorować. Przekręciła się na bok, zamykając oczy. Kilka sekund później poczuła jednak, jak łóżko po drugiej strony ugięło się, a brunetka wskoczyła na nią, wyjmując słuchawki z jej uszu.

- Spieprzaj! – warknęła ze złością, próbując zrzucić ją z siebie.

- Daj mi jakąś dobrą muzykę i sobie pójdę.

- Po co ci? – zapytała Alex, nie kryjąc zdziwienia. Katie zwykle miała negatywne nastawienie do tego, czego ona słuchała, zadowalając się jakimiś puszczanymi w radio piosenkami.

- Nieważne, daj mi coś dobrego – ponowiła żądanie, siadając wygodniej na skraju łóżka. Blondynka nadal z niedowierzaniem przyglądała się jej, nie mając bladego pojęcia, co zmusiło ją do tak nagłej zmiany.

- Ale nie wiem, czego szukasz.

- Boże – westchnęła bezradnie, unosząc ręce. – Daj mi coś dobrego, czego słuchają faceci – wyjaśniła krótko, zeskakując na ziemię i zaczęła wodzić wzrokiem po regałach wypełnionych winylami.

- Ach – Alex mruknęła w odpowiedzi, uderzając się lekko dłonią w czoło. Mogła się domyślić, że chodziło o jakiegoś chłopaka, któremu usilnie próbowała się przypodobać. – Na biurku leży płyta w takim niebieskim opakowaniu, powinna być odpowiednia – dodała, obserwując jak podekscytowana dziewczyna podbiegła we wskazanym przez nią kierunku i porwała składankę, nie racząc jej nawet jakimś podziękowaniu, a dodatkowo przewróciła jeszcze stojący na skraju kubek po kawie. Blondynka podziękowała sobie sama w myślach, śmiejąc się do siebie. Już dawno przywykła do takiego zachowania siostry, która była nieprzewidywalna, ale jednocześnie zdawała sobie sprawę z tego, że rodziny się nie wybierało i musiała pogodzić się z tym faktem. Kiedy Katie zatrzasnęła za sobą drzwi, Alex aż przymknęła oczy, mrużąc mocniej powieki. Miała wrócić do grania, ale coś dziwnego mignęło jej przed oczami. Ponownie spojrzała w stronę biurka, dostrzegając jakiś dziwny napis na przewróconym kubku, na który wcześniej nie zwróciła uwagi. Odłożyła na bok gitarę i zeskoczyła z łóżka, sięgając po papierowe naczynie i odwróciła je dnem do góry. Na spodzie widniały jakieś cyfry, pisane w pośpiechu, krzywo i niewyraźnie. Krótką chwilę wpatrywała się w nie ze zdumieniem, walcząc z cisnącym się na usta uśmiechem.

- Albo on jest głupi, albo jest bardzo głupi – powiedziała do siebie, zaczynając się śmiać. Odstawiła kubek z powrotem na biurko i wróciła na łóżko, próbując ponownie skupić się na muzyce. Jednak za każdym razem, kiedy tylko próbowała przypomnieć sobie, co grała przed niespodziewanym wtargnięciem siostry, jej wysiłek okazywał się być bezcelowy. Przymknęła oczy, oddychając głęboko, ale nawet to nie pomogło, bo wciąż nie potrafiła się skupić. Odruchowo jej wzrok powędrował w stronę biurka. Zmrużyła powieki, wpatrując się w kubek, ale już sekundę później zrugała się w myślach, kręcąc znacząco głową. Chwyciła z nocnej szafeczki kartkę i ołówek, starając się dokończyć wcześniej rozpoczęty tekst nowej piosenki, ale kiedy tylko usiłowała stworzyć choćby jedno sensowne zdanie, to wychodziły z tego takie bzdury, że sama z siebie zaczynała się śmiać.

- Źle ze mną, gadam do siebie, śmieję się z siebie, powinnam chyba iść spać – stwierdziła w końcu, odkładając wszystko na bok. Ściągnęła narzutę z łóżka, odrzucając ją na stojący przy biurku fotel, ale nie spodziewała się chyba tego, że samym rogiem nakrycia zahaczyła o ten niewdzięczny kubek. Ten prawie bezgłośnie upadł na podłogę i delikatnie potoczył się pod nogi blondynki. Z przerażeniem spojrzała w dół, dłuższą chwilę wpatrując się w ziemię otępiałym wzrokiem. Nagle rozejrzała się dookoła, jakby szukała jakiejś ukrytej kamery, mając wrażenie, że ktoś robił sobie z niej okrutne i w ogóle nie śmieszne żarty. Przykucnęła i chwytając kubek, zaczęła nim nieznacznie uderzać w wewnętrzną część dłoni, lekko zamyślonym wzrokiem wpatrując się w zapisane cyferki.

*

Rzucił się na łóżko, padając ze zmęczenia na twarz. Całe przedpołudnie w kafejce ciotki zdecydowanie dało mu się we znaki, a kolejna próba z chłopakami również nie należała do najlżejszych zajęć. Zamknął oczy, układając wygodnie policzek na miękkiej pościeli. Rozłożył obie ręce na całą szerokość, a jedyne o czym teraz marzył, to błogi sen. Ktoś jednak postanowił  skutecznie uprzykrzyć mu tę chwilę odpoczynku, bo momentalnie rozdzwonił się jego telefon. Luke tylko zaklął siarczyście, odwracając głowę w drugą stronę i nakrył ją poduszką, chcąc zagłuszyć natarczywą melodyjkę. Nagle coś sobie przypomniał i gwałtownie poderwał się z łóżka, nieopatrznie zaplątując jedną ze stóp w koc. Z potężnym hukiem wylądował na podłodze, ponownie rzucając obelżywymi wyzwiskami w kierunku nakrycia i rozmasowując sobie w międzyczasie pulsujące z bólu kolano. Doczołgał się do fotela, gdzie leżała bluza, a w niej wciąż rozbrzmiewający ulubioną piosenką telefon, ale kiedy tylko wygrzebał komórkę z kieszeni, wszystko ucichło, a na wyświetlaczu widniała krótka informacja o nieodebranym połączeniu. Wciąż lekko się krzywiąc przy każdym poważniejszym ruchu, wybrał nieznany numer, z szybko bijącym sercem wsłuchując się w długie sygnały w słuchawce. Pierwszy, drugi, trzeci, a on powoli zaczął tracić nadzieję, choć tak naprawdę nie miał pojęcia na co liczył. I kiedy już odsuwał aparat od ucha, doszedł go niepewny, dziewczęcy głos.

- Halo?

Podparty dotąd na łokciu, delikatnie przewrócił się na plecy, opadając leniwie na podłogę i westchnął z ogromną ulgą. Uśmiechnął się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro