Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17. Bo tak trudno było nawet pomyśleć o rozstaniu.

Dwudziesta. U mnie. Drzwi będą otwarte. Do zobaczenia moja księżniczko.

Kiedy tylko przekroczyła próg domu, momentalnie wyczuła smakowitą i pobudzającą wszystkie zmysły woń. Korytarz pogrążony był w całkowitej ciemności i jedynie z pokoju Luke’a dochodziła smuga światła, przedzierająca się przez niedomknięte drzwi. Nauczona wcześniejszymi doświadczeniami wiedziała doskonale, że Molly uwielbiała witać przybyłych gości, dlatego była już przygotowana na atak psiej radości, gdy zwierzak wyczuł jej obecność.

- Gdzie twój pan? – zapytała, kiedy pies w końcu podniósł się z podłogi po serii szaleńczych pieszczot.  Suczka usiadła posłusznie i zamerdała wesoło ogonem, uważnie na nią spoglądając. Nagle poderwała się i zaciekle skamlając, zmusiła dziewczynę, aby za nią poszła. Pyskiem popchnęła drzwi i wpadła do pokoju blondyna, opierając przednie łapy na jego udach. Alex zatrzymała się w wejściu, a jej wzrok momentalnie padł na półnagiego chłopaka, który stał odwrócony do niej tyłem, głaskając psiaka po głowie. Miał na sobie wyłącznie ciemne spodnie, które ciasno przylegały do jego chudych nóg. Kąciki jej ust mimowolnie uniosły się, kiedy nieco rozmarzonym wzrokiem przyglądała się szerokim ramionom Luke’a. Myśli, które przebiegały w tamtym momencie przez jej głowę, nawet ją samą zaczęły zawstydzać. Przymknęła na chwilę powieki, biorąc głębszy oddech, bo reakcja jej organizmu totalnie ją zaskoczyła. Wielokrotnie miała okazję być całkiem blisko niego, ale mimo to, widok nagich pleców, prężących się mięśni, gdy unosił ręce do góry sprawił, że poczuła przyjemny ucisk w żołądku, a policzki subtelnie zarumieniły się. Musiał niedawno brać prysznic, bo jego włosy wydawały się być jeszcze wilgotne, a wzdłuż kręgosłupa spływały pojedyncze krople wody. Całkowicie odruchowo wstrzymała powietrze, przyglądając się dokładnie każdemu fragmentowi jego odsłoniętego ciała.

- Idź już sobie, muszę się ubrać – mruknął do Molly, a ta radośnie tylko zaszczekała i wybiegła na korytarz.

- W zasadzie to nie musisz – stwierdziła po chwili Alex podejrzliwie drżącym z emocji głosem, gdy przeciągnął białą koszulkę przez głowę, a jasny materiał swobodnie opadł w dół. Dostrzegła jak drgnął wystraszony, odwracając się w jej stronę. Popatrzył na nią z tym delikatnie zadziornym spojrzeniem, unosząc jedną z brwi.

- Ładnie to tak podglądać? – zapytał wreszcie, podchodząc w jej stronę. Nerwowo uśmiechnęła się, bo czuła się tak, jakby ktoś przyłapał ją na robieniu czegoś wyjątkowo niegrzecznego. Wypuściła nagromadzone powietrze, oddychając głęboko. W tej samej chwili Luke chwycił ją za dłoń i dość gwałtownie przyciągnął do siebie, a ona momentalnie wpadła w jego ramiona, które mocno ją objęły. Prawie od razu wyczuła tak dobrze znaną woń perfum wymieszaną z przyjemnie świeżym zapachem jego skóry.

- Nie podglądałam – odparła cicho obronnym tonem, wtulając policzek w jego klatkę piersiową. Blondyn zaśmiał się. Odsunął ją delikatnie od siebie i chwytając za podbródek, zmusił do tego, aby uniosła głowę i spojrzała na niego. Z wielką niechęcią poddała się temu dotykowi, spoglądając niepewnie w jego błękitne, roześmiane oczy. Nie znosiła siebie za tak wielką uległość względem jego osoby. Kiedy się pochylił i subtelnie musnął jej usta, wydała z siebie stłumiony jęk, rozchylając mocniej wargi, aby zaczerpnąć powietrza. Była gotowa na zdecydowanie więcej, ale wtedy on wypuścił ją z objęcia, cicho chichocząc i wciąż kurczowo trzymając jej dłoń, pociągnął za sobą. Zdezorientowanym wzrokiem podążyła za chłopakiem, ale zanim zdążyła wydusić z siebie choćby jedno słowo, oboje stali już w drzwiach prowadzących do ogrodu na tyłach domu.

- Co prawda zjawiłaś się odrobinę wcześniej i nie wszystko dopiąłem na ostatni guzik – zaczął wyjaśniać, mocniej ściskając jej dłoń, a ona dostrzegła to lekko speszone spojrzenie, którym ją obdarzył. Przeczesał palcami włosy. – Ale zapraszam cię na naszą pierwszą, oficjalną randkę – wyjaśnił uroczyście, kiedy z szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w rozłożony na trawie koc, a wcześniejszą ciemność rozjaśniły zawieszone pod zadaszeniem lampki, które w odpowiednim czasie z pewnością stanowiły element dekoracji bożonarodzeniowej. Zszokował ją całkowicie, bo to była ostatnia możliwość jaką brała pod uwagę, kiedy wysyłał jej tego zdawkowego smsa. Instynktownie wstrzymała oddech, przenosząc wzrok na roziskrzone spojrzenie Luke’a. Gdy dłuższą chwilę w ogóle nie była w stanie wypowiedzieć nawet jednego słowa, jego twarz jakby posmutniała.

- Ale …

- Wiem, że nie jest to żadna wystawna kolacja w najlepszej restauracji w mieście, do których z pewnością przywykłaś – zaczął bardzo niepewnym i zmieszanym głosem, odwracając w bok zawstydzony wzrok. Alex nerwowo drgnęła, zaciskając mocniej usta. Chwyciła jego twarz w swoje wciąż trzęsące się z zaskoczenia dłonie i tym razem to ona zmusiła go, aby na nią uważnie spojrzał. Początkowo bronił się przed tym, ale w końcu uległ. Rozbieganymi oczami obserwował dokładnie jej jaśniejące oblicze, a ona wspięła się na palcach i pocałowała go.

- Luke – szepnęła niemrawo, kiedy oderwała się w od niego, kolejny raz wpatrując się w jego jasne, błyszczące oczy. Oplotła rękami jego szyję, skradając następnego buziaka. – Jest idealnie.

Uśmiechnął się szeroko z tym niewielkim wgłębieniem w policzku. Kiedy w tej samej chwili jej dłoń niespiesznie wsunęła się w jego włosy, poczuła jak złapał ją w talii i nieznacznie uniósł w górę, tak że już nawet na placach nie była w stanie wyczuć ziemi pod stopami. Miała wrażenie, że podnoszenie jej nie stanowiło dla niego żadnego wysiłku, dlatego już po chwili jej nogi oplatały go w pasie, a jedna ręka kurczowo przytrzymywała jego szyję. Posłała mu wymowne spojrzenie, kiedy poczuła jak jego dłoń niebezpiecznie zaczęła przesuwać się wzdłuż jej uda, gdy trzymał ją w ramionach. Zauważyła jak uśmiechnął się w dość specyficzny, trochę kokieteryjny sposób, wciąż opuszkami palców gładząc skórę jej nóg. Kiedy ich promieniujące przeogromną radością oczy ponownie się spotkały, wpatrywali się w siebie z zamiłowaniem dłuższą chwilę. W końcu Alex westchnęła głęboko i z całej siły przytuliła się do niego, układając wygodnie głowę na jego ramieniu. Cichy jęk rozkoszy wydobył się z jej lekko rozchylonych ust, gdy tylko dłoń chłopaka przesunęła się delikatnie po jej plecach. Uwielbiała te chwile, kiedy był tak blisko i wyłącznie dla niej, bo wtedy cały świat przestawał istnieć, a ona bez reszty zatracała się w jego kojącym dotyku, zapachu, głosie.

- Jest tylko jeszcze jeden maleńki problem – oznajmił, przerywając tym samym przyjemną ciszę. Alex odchyliła się niechętnie i z lekko uniesioną brwią spojrzała na niego pytająco. Miał ten swój zagubiony, troszkę onieśmielony wyraz twarzy. – Nie jestem wybornym kucharzem, dlatego będziemy musieli zadowolić się pizzą – dodał wstydliwie, delikatnie zaciskając usta. Dziewczyna przez moment wpatrywała się w niego bez słowa, po to by po chwili parsknąć głośnym śmiechem. Ponownie zarzuciła mu ręce na szyję, ściskając go z całych sił.

- To takie … - zatrzymała się, udając że szukała odpowiedniego słowa na określenie tego wszystkiego. – Takie punk rockowe, nie uważasz? – zapytała z radosnym chichotem i nawet nie musiała się upewniać, bo była przekonana o tym, że i on się uśmiechnął.

- Też tak sądzę.

- Dobrze, że nie powiedziałeś mi o swoich planach, jeszcze wystroiłabym się w jakąś sukienkę i zepsułabym cały ten klimat – wyjaśniła z udawaną powagą, zeskakując na ziemię. – A tak moje trampki, spodenki i stara koszulka idealnie wpasowują się w tę atmosferę buntu i rebelii.

- Proszę bardzo, nabijaj się ze mnie – mruknął obrażony, kiedy wyraźnie robiła sobie z niego głupie żarty. Widząc jego smutną minę, chwyciła go za dłoń i przyciągnęła do siebie, całując delikatnie w usta.

- Już, już, moja zbuntowana gwiazdko rocka – pocieszyła go, gładząc dłonią jego policzek. – A gdzie są twoi rodzice? – zapytała, a Luke momentalnie zaśmiał się, spoglądając na nią pobłażliwie.

- Boisz się?

- Nie! – odparła stanowczo, marszcząc czoło. – Po prostu wolę uniknąć kolejnych niezręcznych sytuacji.

- Poszli na urodziny do mamy Ashtona, prędko nie wrócą – odpowiedział, a ona przewróciła tylko oczami.

- Taaa, ostatnio też mieli nie wracać.

Przyjrzał się jej wnikliwie, a jego tajemniczy, podejrzliwie zagadkowy wzrok nie zwiastował niczego dobrego. Niespodziewanie, bez słowa porwał ją ponownie w ramiona i okręcił się z nią kilka razy w dość szalony sposób, a kiedy zaczęła piszczeć, uciszył szybko jednym pocałunkiem. Wykorzystał jej chwilową nieuwagę, przerzucając dziewczynę przez ramię i nie zważając na gorączkowe protesty, zaniósł ją na koc.

*

Ocean był wyjątkowo spokojny tego wieczoru, a jasny księżyc odbijał się w gładkiej powierzchni wody. Alex siedziała między nogami chłopaka, przesypując garstkę piasku między dłońmi i z podziwem przyglądając się jak niewielkie drobinki przelatywały przez jej palce. W pewnej chwili Luke oparł brodę na ramieniu dziewczyny, a jego ciepły policzek delikatnie zetknął się z jej. Momentalnie poczuła świeży zapach miętowej gumy, którą namiętnie żuł, pomieszany z wonią jego perfum. Uśmiechnęła się, przymykając leniwie powieki, kiedy poczuła jak jego dłonie zaczęły zsuwać się z jej ramion na boki, po chwili gładząc już delikatnie brzuch. Objął ją mocno i przysunął jeszcze bliżej siebie, powodując że oparła plecy o tors i odchyliła głowę, układając ją wygodnie w zagłębieniu między jego szyją, a barkiem. Wyczuwała każde, nawet to najsłabsze, uderzenie jego serca.

- Pomysł ze spacerem po tej wielkiej pizzy wyjątkowo ci się udał – mruknęła, odwracając powoli głowę w jego stronę i złożyła krótki pocałunek na jego policzku. Luke momentalnie się wyprostował i dumnie wypiął pierś.

- Mam same wspaniałe pomysły – dodał pospiesznie, a ona tylko skinęła dla świętego spokoju głową, nie chcąc podważać jego doskonałości. – Poza tym lubię spacerować z tobą, lubię kiedy wszyscy widzą, że jesteś tylko moja.

Alex prychnęła prześmiewczo z udawanym oburzeniem, przewracając mało naturalnie oczami. Luke w tej samej chwili objął ją zdecydowanie mocniej i kiedy pochylił się nad nią, musnął wargami czubek jej zadartego nosa. Zmarszczyła go jeszcze bardziej i zaczęła się śmiać, próbując uciec spod szalonego ataku jego pocałunków.

- Zwłaszcza twoje fanki, które snuły się za nami dobre pół godziny, aż w końcu dostały ten autograf i zdjęcie – stwierdziła z rozbawieniem, starając się odsunąć od siebie jego twarz.

- No wiesz, uroki bycia gwiazdą rocka – mruknął jakby od niechcenia, wzruszając obojętnie ramionami, a blondynka posłała w jego stronę litościwe spojrzenie.

- Luke – westchnęła z głupim uśmiechem na ustach. – To były jakieś trzynastolatki z twojej szkoły, nie schlebiaj sobie za bardzo – dodała i parsknęła śmiechem, na co Luke fuknął tylko obrażony, kręcąc głową.

- Nie niszcz moich marzeń, OK?

- Dobrze panie Hemmings, pod warunkiem, że coś mi teraz zagrasz – przyznała, śląc w jego stronę wesoły uśmiech i musnęła jego wargi, sięgając po gitarę, która leżała tuż obok nich. Oparła ją na swoich i Luke’a kolanach, pozwalając mu się ponownie objąć. Otoczył ją ramionami i złapał gryf instrumentu, pochylając się mocniej.

Zakochuję się

Zakochuję się

W Tobie

Kiedy tylko zaczął grać, a jego przyjemny, głęboki głos zawładnął jej myślami, przymknęła oczy, rozkoszując się odprężającą melodią. Uwielbiała go słuchać. Na samym początku w ogóle nie potrafiła rozpoznać kawałka, który śpiewał, ale w zasadzie jej to nie przeszkadzało, bo robił to w tak idealny sposób, że kompletnie oderwała się od rzeczywistości. Myśl, że było to skierowane wyłącznie do niej sprawiała, że zatracała się jeszcze bardziej, a delikatny, błogi uśmiech błąkał się po jej rozmarzonej twarzy. W pewnym momencie zatrzymał się, a ona gwałtownie została sprowadzona na ziemię. Z nieskrywanym rozczarowaniem uniosła powieki, spoglądając zaskoczona na blondyna.

- Refren chyba znasz, więc możesz zagrać i zaśpiewać ze mną – zaproponował, uśmiechając się do niej tajemniczo.

- Nie mam pojęcia co to za piosenka – odparła zdezorientowana, na co on westchnął tylko cicho i zaczął grać dalej. Alex zamarła, słysząc pierwsze chwyty. Jej ciało nienaturalnie zaczęło drżeć, kiedy z szeroko otwartymi oczami spoglądała na chłopaka. On znowu tylko się uśmiechnął, sugestywnym ruchem głowy dając jej do zrozumienia, żeby przyłączyła się do niego. Dziewczyna była jednak w takim szoku, że dłuższą chwilę nie miała pojęcia, co wokół niej się działo.

- Teraz już kojarzysz?

Kojarzyła i to bardzo dobrze. To była ta sama piosenka, z którą od dłuższego czasu nie potrafiła się uporać, a którą najwyraźniej Luke postanowił dokończyć i to w taki perfekcyjny sposób, że dosłownie odebrało jej mowę. Poczuła, jak jej oczy zaszkliły się od nadmiaru emocji, dlatego zamrugała pospiesznie, odwracając od niego wzrok.

- Ale jak? – zapytała lekko nieprzytomnym głosem, nadal nie mogąc dojść do siebie.

- Dopuściłem się małej kradzieży z twojego notatnika i postanowiłem dopisać swoją część – wyjaśnił spokojnie ze szczerym uśmiechem, a kiedy nie zareagowała, odłożył gitarę na bok, zmuszając Alex, aby na niego spojrzała. – Jesteś na mnie za to zła?

- Zła? – mruknęła łamiącym się głosem i rzuciła mu się na szyję, z całej siły obejmując go. Zrobiła to jednak na tyle gwałtownie i niespodziewanie, że Luke stracił równowagę i oboje wylądowali na piasku. Zaśmiali się równocześnie, jeszcze mocniej zacieśniając ramiona wokół siebie.

- Coś mi to przypomina – powiedział cicho, spoglądając na nią z uwagą, kiedy ułożyła ręce po obu stronach jego głowy, pochylając się nieznacznie nad nim. Krótki, zalotny półuśmiech przemknął przez jej rozpromienioną twarz.

- Chyba cię uwielbiam – szepnęła, momentalnie poważniejąc.

- Chyba?

Skinęła tylko głową i z ogromną czułością dotknęła jego policzek w miejscu, w którym właśnie pojawił się niewielki dołeczek. Ponownie przeniosła wzrok na jego błyszczące, błękitne tęczówki, delikatnie przygryzając dolną wargę, gdy jego dłonie nagle zaczęły troskliwie gładzić jej plecy. Bezwstydnie popatrzyła na jego pełne i subtelnie uśmiechnięte usta, kiedy poczuła przejmując dreszcz przebiegający wzdłuż całego ciała, spowodowany zetknięciem jego chłodnych opuszków z rozpaloną skórą pod koszulką. Niespokojnie zachłysnęła się powietrzem, otulając drżącymi dłońmi jego twarz, a on zdecydowanie mocniej przycisnął jej tak bardzo podatne na jego dotyk ciało do siebie.

- Chyba na pewno – jęknęła z rozkoszą i bez zastanowienia pocałowała go. To jedno, z pozoru błahe i zwyczajne zbliżenie, którego już nie raz doświadczyli, wyrażało wszystko, czego nie dało się opowiedzieć słowami w tamtej chwili.

*

Nadal nie mogła wyjść z podziwu nad wielkością jego dłoni, które bez problemu otulały jej małe piąstki, przy okazji troskliwie je ogrzewając. Z lubością obserwowała ich złączone ręce, całą drogę powrotną tuląc się do chłopaka. Kiedy tylko dotarli pod jej dom, Luke czule objął ją ramionami, chowając w bezpiecznym uścisku i złożył krótki pocałunek na czubku jej głowy.

- Muszę ci coś powiedzieć – oznajmił zmieszany, gdy bez słowa stała wtulona w niego, a jej ręce kurczowo zaciśnięte były na tyle jego koszulki. Mruknęła tylko coś niewyraźnie, czekając na dalszą część historii, którą chyba niechętnie chciał się z nią dzielić, bo westchnął ociężale, gładząc dłonią jej włosy. – Wyjeżdżamy.

- Myślałam, że skończyliście już koncerty – odparła momentalnie i zadarła głowę, by w końcu na niego spojrzeć. Luke opuścił wzrok, wciąż żarliwie i z ogromną troską gładząc jej plecy. Nerwowo przełknął ślinę, a ona dostrzegła to niepewne spojrzenie, którym ją obdarzył.

- Lecimy do Londynu napisać i nagrać kilka piosenek – wyjaśnił nieco obszerniej, a ona poczuła jak nogi się pod nią niebezpiecznie ugięły. Z przerażeniem obserwowała jego zasmuconą twarz. Nie umiała zapanować nad drżeniem całego ciała, a jego zakłopotane spojrzenie było niezaprzeczalnym znakiem na to, że jeszcze gorsze wiadomości miał jej do przekazania. Powoli wysunęła się z jego objęcia, zaciskając mocno usta, aby choć na chwilę opanować to nieprzyjemne drżenie. Zrobiła krok w tył.

- Na jak długo?

- Miesiąc.

Zakręciło jej się w głowie, dlatego pospiesznie przymknęła oczy i wzięła głębszy oddech, łapczywie chwytając każdy haust powietrza. Całe przyjemne wrażenie, które towarzyszyło jej tego wieczoru, wraz z tą jedną informacją odeszło w niepamięć.

- Kiedy? – wydukała, lekko zaszklonymi oczami spoglądając na niego. Wyraz jego twarzy przybił ją jeszcze bardziej, bo nigdy wcześniej nie widziała go w takim stanie. To tak radosne do tej pory błękitne spojrzenie nie wyrażało teraz żadnych uczuć, było puste.

- Pojutrze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro