But you don't have to be here anymore
Aliénor była cudem.
Może nie tak wielkim jak piramidy, ale równie odległym i niedostępnym dla tych, którzy nie zasługują na chociażby jedno spojrzenie.
Ale Rene zasługiwał na o wiele więcej.
Zasługiwał na akceptację.
Miłość.
I szczęście.
A Aliénor chciała mu to dać, bo bardzo lubiła wietrzną pogodę.
Chciała, by budził się z uśmiechem.
Chciała, by mógł być sobą.
Chciała, by tańczył, bo to uwielbiał.
A ona uwielbiała patrzeć na jego uśmiech, którym obdarzał ją tak często.
Czuła się, jakby miała urodziny codziennie, bo to był przecież jej prezent.
Ale nie protestowała, bo ostatnio coś się zmieniło.
Szła spać mając jego twarz przed oczami.
Śniła o nim, by budzić się z chęcią ujrzenia tego uroczego uśmiechu.
- Czemu tak często się uśmiechasz?
- Bo lubisz mój uśmiech.
- Co?
- Kiedy ja się uśmiecham, ty również się uśmiechasz, a lubię, gdy jesteś szczęśliwa. Bariera jest wtedy bardzo cienka, a mur niski.
Te słowa zdobyły jej serce.
Czuła się, jakby Rene rozkruszył każdą cegiełkę, z której zbudowany był jej mur.
I było tak jak powiedział.
Bariera stawała się coraz cieńsza, mur coraz niższy, a ona coraz szczęśliwsza.
I wtedy znowu pojawili się oni i znowu mówili.
- Rene!
- Nie, oni są moimi przyjaciółmi. Nie zrobiliby tego.
- Czy ty się słyszysz? Oni cię zniszczyli. Sprawili, że wokół ciebie pojawił się mur.
- Kłamiesz.
Załamała ręce, a jej ciałem wstrząsnął szloch.
Jej wiatr ponownie ucichł.
- Proszę, już tyle zrobiliśmy. Jeśli im uwierzysz wszystko pójdzie na nic i...
- Ale ty już nie musisz tu być.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro