15 - A crime that's heinous
- Akamaru, co ja narobiłem?! Jestem najgorszym przyjacielem na świecie. Ja naprawdę nie chciałem... - Kiba rwał włosy z głowy, krążąc nerwowo po pokoju.
Widząc zachowanie Hany i Jirayji dotarło do niego, co uczynił. A przecież wcale nie o to mu chodziło! Owszem, chciał w ten sposób dopiec Naruto, w końcu robili to, odkąd się znają, ale tym razem zaszło to stanowczo za daleko. Nie przewidział, jakie będą konsekwencje. W ogóle o tym nie pomyślał, ale też kto mógł przypuszczać, że nagle okaże się, że Naruto tak bardzo wczuje się w rolę dziewczyny? Co więcej, nigdy by nie pomyślał, że przyjaciel okaże się gejem! I w zasadzie co Naruto sobie myśli w ten sposób zwodzić tego faceta? To wszystko wcale nie tak miało być! Zupełnie nie tak!
- I co robić? - załamany opuścił ręce.
Telefon Naruto nie odpowiadał. Nagrał mu się już chyba z tysiąc razy, wysłał kilkadziesiąt wiadomości i nadal cisza. Gdyby chociaż wiedział, gdzie on jest. Nigdy jeszcze nie widział Jirayji tak wściekłego. Tak samo i Hany tak zawziętej, zupełnie jakby coś ją opętało. Zawsze była nieco oschła w stosunku do Naruto, ale nigdy by nie przypuszczał, że może posunąć się aż tak daleko. Chociaż w sumie, nie ma się co oszukiwać, to i tak wszystko jego wina...
- Akamaru... Pomóż... - Padł na kolana i wtulił twarz w miękką sierść pupila.
Kiba nigdy nie grzeszył rozumem, jednak też do tej pory nie znalazł się w tak beznadziejnej sytuacji. Zrozumiał, że tym razem naprawdę może stracić najlepszego przyjaciela i poczuł, jakby ktoś wyrywał mu serce.
- Jestem kompletnym idiotą - wyszeptał przez łzy.
****
Bawili się świetnie, wykonując coraz to trudniejsze sztuczki. Zaczęli od prostych przeplatanek w przód i w tył przygotowując się do trudniejszych trików. Neji wiedział, że nie będzie im łatwo. Tenten kiedyś trenowała jazdę figurową i teraz z lubością popisywała się piruetami i skokami, ale i on miał kilka trudniejszych figur w zanadrzu, jak na przykład jazda w przysiadzie na jednej nodze. Nawet nie spostrzegli, kiedy pozostali uczestnicy lodowiska rozstawili się wzdłuż bandy, obserwując i oklaskując ich popisy. To dawało im jeszcze więcej motywacji. Tenten wykonała chyba najszybszy piruet w swoim życiu. Jej sylwetka niemal rozmyła się w szalonych obrotach, czym wywołała burzę oklasków. Sasuke, widząc, że dziewczęta zdobywają przewagę, zebrał się w sobie, wykonując szybki slalom, a następnie skok z półobrotem. Zachwiał się nieco przy lądowaniu, ale i tak zebrał gromkie owacje.
- Naruko - zdyszana Tenten zatrzymała się tuż obok niej. - Jeśli czegoś nie wymyślimy, to chłopaki wygrają. Nie sądziłam, że twój Sasuke tak dobrze sobie poradzi. Neji już nie ma żadnych asów w rękawie. Pokazał wszystko, na co go stać, ale i mi skończył się repertuar. Zbyt dawno skakałam, aby porywać się na flipa czy lutza o axlu nie wspomnę. Toeloop i salchow są jak jazda na rowerze, tego się nie zapomina, ale...
- Rittberger też wyszedł ci bardzo ładnie, choć nigdy wcześniej nie widziałam, aby ktoś go skakał z lewej nogi, zawsze było z prawej, no, chyba że...
- Naruko! - Tenten spojrzała na nią z podziwem. - Coraz bardziej mnie zaskakujesz! Skąd się znasz na skokach?
Dla Tenten Naruko była jak enigma. W pracy, dla klientów była oschła i szorstka jednocześnie nie tracąc nic ze swojego dziewczęcego wdzięku. Nigdy wcześniej nie widziała nikogo, kto z tak szczerym uśmiechem na twarzy, jednym wykręceniem ręki doprowadzał facetów niemal do łez, a i tak dostawała największe napiwki. Czasami wydawała się przestraszona i nieporadna, szczególnie przy Sasuke, jak dziś, kiedy wprowadzał ją na lód, ale w następnej sekundzie już sunęła po lodzie jak profesjonalistka. Jakby skrywała w sobie dwie, całkiem odmienne osoby.
- Stare dzieje, ale na hokejówkach nie mam co próbować takich akrobacji - Naruto uśmiechnął się przepraszająco. - Ale nie martw się - szturchnął ją w ramię. - Jeszcze mam kilka asów w rękawie - uśmiechnął się szeroko i już wyjechał na środek lodowiska.
Tego było mu trzeba. Zapomnienia o problemach, wytchnienia i odrobiny rywalizacji, a sunąc po lodzie, mógł oczyścić umysł. Czuł, jak adrenalina buzuje mu w żyłach, kiedy szykował się do skoku. Nie mógł przestać się uśmiechać, kiedy widział w oczach Sasuke podziw zmieszany z niedowierzaniem i rzuconym wyzwaniem. Naruto wykonał pięknego splita, robiąc w powietrzu szpagat niemalże nad jego głową, a następnie bezbłędnie wylądował. Miało się wrażenie, jakby unosił się w powietrzu. Jakby prawa fizyki go nie obowiązywały. Jakby grawitacja przestała na niego działać.
Neji i Tenten, którzy już pokazali wszystko, co mieli do pokazania, dołączyli do Hinaty. Na tafli zostali tylko oni. Wyglądało to, jak bitwa. Jedno rzucało wyzwanie drugiemu. Kto skoczy wyżej, pojedzie szybciej, pokaże trudniejszy trik. Widownia klaskała w rytm muzyki, nie mogąc się nadziwić oglądanym popisom.
Sasuke czuł, jak rumieńce zdobią jego zazwyczaj bladą twarz. Oddychał ciężko, a mięśnie odmawiały mu już posłuszeństwa, ale trzymał się dzielnie. Jeszcze. W końcu nie mógł pozwolić, aby pokonała go dziewczyna, nawet tak wspaniała, jak Naruko. Oczywiście pluł sobie w brodę. W końcu to on wymyślił, że zabierze ją na lodowisko i gdyby wiedział, że tak to się skończy, to zabrałby ją na spacer na cmentarz, ale skoro powiedziało się A, teraz trzeba powiedzieć też B. Musi szybko coś wymyślić, gdyż skończyły mu się już wszystkie triki, a miał wrażenie, że Naruko dopiero się rozkręca. Nie mógł zrozumieć, skąd ta dziewczyna bierze takie pokłady energii, ale też musiał przyznać, że to mu w równym stopniu imponowało, co wkurzało. Przecież nie możne się okazać słabszy od swojej kobiety.
Jego Kobieta. Lubił ją tak nazywać. Co prawda jak na razie robił to tylko w myślach, ale wiedział, że właśnie na kogoś takiego czekał. Naruko była spełnieniem wszystkich jego marzeń. Kobieta, która nie dała się owinąć wokół palca. Nie przytakiwała mu na każdym kroku. Nie wpatrywała się w niego jak w obrazek. Nie łasiła się jak te wszystkie, które go otaczały i na jedno skinienie jego małego palca rozkładały przed nim nogi. Naruko była jak z innej bajki. Silna, niezależna, wspaniała. Nie pozwalała sobą manipulować, lubiła stawiać na swoim. Interesowała się nim, jego poglądami, zainteresowaniami, planami na przyszłość a nie rodzinnym majątkiem. Mogli godzinami rozmawiać praktycznie na wszystkie tematy, wymieniali się swoimi doświadczeniami. Nigdy wcześniej nie czuł z nikim takiej więzi, nie licząc oczywiście swojego braciszka i co było największym zaskoczeniem, Naruko skrywała w sobie, jak mu się wydawało, niewyczerpalne pokłady niespodzianek, a on chciał poznać je wszystkie.
Sam dużo czasu spędzał na lodzie i czuł się na łyżwach jak w wygodnych kapciach. Nie omijał również siłowni i prowadził zdrowy tryb życia. Uważał, że jest w naprawdę dobrej kondycji, ale teraz, patrząc na Naruko, miał wrażenie, że jest słaby jak dzieciak, który dopiero zaczyna uczyć się chodzić.
- Wygląda na to, że mamy remis - Neji wyjechał na środek tafli. - Czy wszyscy się ze mną zgodzą?! - Krzyknął w stronę widowni. Wrzawa braw potwierdziła jego słowa.
- Nie tak szybko! - Naruto krzyknął, ile miał siły w płucach. - Jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa.
Na lodowisku zapanowała kompletna cisza, kiedy Naruto objechał taflę, szykując się do ostatniego triku. Już dawno tego nie robił i w sumie wyszło mu to tylko dwa razy w życiu, na dodatek był już mocno zmęczony, ale nie mógł pozwolić, aby Sasuke z nim wygrał. Bo dla niego remis był jak przegrana. Musiał spróbować. Rozpoczął najazd przodem. Przyspieszył. Będąc w połowie lodowiska, ustawił się tyłem, spiął mięśnie i już miał poderwać ciało do zrobienia salta w tył, kiedy po hali rozniósł się wściekły krzyk Jirayji.
- NARUTO!
Było już za późno. Mięśnie zadziałały automatycznie i ciało Naruto uniosło się do góry, jednak zamiast wykonać salto, grzmotnął całą siłą rozpędu o lód.
- Naruko! - Sasuke w ułamku sekundy znalazł się przy niej, jednak zamarł w pół ruchu. Kilka dobrych sekund wpatrywał się w leżącą przed nim postać, nie mogąc zrozumieć, co tu właśnie zaszło.
Naruto skulił się z bólu, rękoma obejmując głowę. Wszystko dzwoniło i wirowało. Ból od głowy rozchodził się po całym ciele. Wnętrzności szarpały mdłości. Przed oczami miał mroczki. W ustach czuł krew. Słyszał głosy, ale nie mógł zrozumieć słów. Widział wszystko jak przez mgłę, ale jego zobaczył nad wyraz wyraźnie. Niedowierzanie w jego czarnych oczach. Grymas obrzydzenia malujący się na jego twarzy. Wściekłość.
- Sasuke... - Naruto wyszeptał, łudząc się, że to wszystko mu się tylko wydawało. Sekundę później zrozumiał, że to, co widział, nie było majakiem. - Sasuke... - Zabrzmiało jak szloch, nim całkowicie pochłonęła go ciemność.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro