14 - She's quite a dame
- To co, gotowa? - Sasuke chwycił jej dłonie i skinął głową na lód.
- Co? A tak, jasne. - Naruto spojrzał na niego zdezorientowany.
Nie bardzo wiedział jak powinien się zachować w tej sytuacji. Miał coraz większy mętlik w głowie, sam gubiąc się w swoich uczuciach. Z jednej strony coraz bardziej przywiązywał się do Sasuke i chciał spędzać z nim czas, z drugiej coraz bardziej ciążyło mu te cholerne przebranie i świadomość tego co będzie, jak prawda wyjdzie na jaw. Nie może tego ciągnąć w nieskończoność! Nie mówiąc już o aktualnej sytuacji z Jiraiyą! Nie rozumiał co napadło chrzestnego i dlaczego w ogóle go uderzył. Przecież nigdy nie podniósł na niego ręki a dziś? To wszytko nie ma najmniejszego sensu. Musi się wyciszyć. W takim chaosie nigdy nie znajdzie odpowiedniego rozwiązania. O ile takie w ogóle istnieje.
Westchnął zrezygnowany i postawił pierwsze kroki na lodzie.
- Rozluźnij się. Widzisz, to proste. - Sasuke jechał tyłem trzymając ją z ręce, opacznie interpretując jej zachowanie.
Naruto faktycznie na początku trzymał się dość niepewnie, jednak było to powodowane zwyczajnym rozkojarzeniem. Teraz gdy spojrzał w jego oczy, na nowo ogarnęła go chęć utarcia nosa temu przemądrzałemu bufonowi. Już chciał się mu odgryźć kiedy kątem oka zobaczył uderzającą w bandę przyjaciółkę.
- Hinata! - krzyknął i puścił się pędem w jej stronę.
Sasuke stał jak ten, przysłowiowy słup soli, wpatrując się w poczynania Naruko. Dobrą chwilę zajęło mu wyjście z oszołomienia i zrozumienia, że stał z niezbyt inteligentnym wyrazem twarzy podążając wzrokiem za sunącą po lodzie dziewczyną. Jechała z taką gracją jakby urodziła się z łyżwami na nogach, co więcej, hokejowymi łyżwami. Elegancko wyminęła dzieciaki, które pojawiły się nie wiadomo skąd i płynnie zatrzymała, tuż przy siedzącej Hinacie, uważając aby skruszony podczas hamowania lód, nie uderzył jej w twarz.
- Nic ci nie jest? - spytał, wyciągając dłoń do wciąż zszokowanej Hinaty.
- Niiiie - odparła nieśmiało, unosząc spłoszony wzrok.
Hinata nie wiedziała co ma o ty wszystkim myśleć. W tej chwili, patrząc w jego oczy, widziała znowu tego samego sześciolatka który pomagał jej stanąć na nogi po kolejnym upadku. Jenak gdy tylko przeniosła wzrok na całą sylwetkę... To było dla niej za dużo.
- Naruko, nie sądziłem że tak świetnie poruszasz się na łyżwach? - Neji nie krył zdumienia. Nie pomijając faktu dlaczego aż tak emocjonalnie podeszła do upadku kogoś, kogo poznała zaledwie pięć minut temu.
- Również jestem pod wrażeniem. Nie wiedziałem...
- Dużo rzeczy o mnie nie wiesz, Sasuke! - warknął, nawet na niego nie patrząc.
- Masz rację. Przepraszam. - Sasuke uśmiechnął się.
Rzadko zdarzało mu się używać tego słowa, jednak teraz wydawało się całkowicie na miejscu. Chyba po raz pierwszy pomylił się aż tak bardzo. Z reguły bezbłędnie potrafił odgadnąć charakter drugiej osoby, a w szczególności kobiet a Naruko już po raz kolejny zaskakiwała go swoim zachowaniem. Nie mógł jej rozgryźć. Zmieniała się jak w kalejdoskopie. Z przestraszonej dziewczynki stawała się nagle drapieżną kocicą. Nie mówiąc o tym, że interesowała się dość męskimi rzeczami. Już jej znajomość klasycznych amerykańskich aut wywarła na nim nie małe zaskoczenie, ale teraz kiedy zobaczył jak porusza się na hokejówkach, musiał przyznać sam przed sobą, że ma do czynienia z wyjątkową kobietą. Z jego kobietą. Na taką czekał całe swoje życie i nie miał najmniejszego zamiaru wypuszczać jej z rąk.
Naruto nie zważał na pozostałych skupiając się jedynie na Hinacie. Wiedział jaka jest nieśmiała i zagubiona, i zobaczenie go w tej roli musiało na nią mocno wpłynąć. Naprawdę nie chciał przysparzać jej trosk, dlatego teraz niewiele brakowało aby zdradził się kim naprawdę jest.
- Dziękuję... wszystko dobrze... Naruko - wyszeptała ściskając jego dłoń. Nic z tego nie rozumiała, jednak ufała, że Naruto w odpowiednim czasie wszystko jej wytłumaczy. W końcu to jej przyjaciel.
- Chcesz, to możemy razem pojeździć? - Zaproponował nie wypuszczając jej dłoni.
Zignorował spojrzenie Sasuke które niemal wypalało mu dziurę w plecach. Teraz potrzebował ochłonąć i zebrać myśli. A jakby nie patrzeć, to właśnie jazda z Hinatą uspokajała go najbardziej. Dziewczyna skinęła tylko głową i dała się poprowadzić przyjacielowi. Sunęli zgrabnie po lodzie wciąż trzymając się za ręce.
- No tego to się nie spodziewałam! - Gwizdnęła Tenten odprowadzając ich wzrokiem. - Co to się dzieje z Hinatą? Zawsze uciekała od obcych a tu wygląda jakby się znali od wieków. No dobra panowie! - Uśmiechnęła się szeroko. - Chyba nie będziemy gorsi? - Pchnęła ich delikatnie wyrywając tym samym z rozmyślań.
- Hinata, ja... - Naruto chciał jakoś się wytłumaczyć, ale tak naprawdę nie wiedział od czego zacząć.
Hinata otrząsnęła się już z pierwszego szoku rozkoszując się jazdą. Trzymana przez nią dłoń dawała jej poczucie komfortu, sprawiając że mogła się rozluźnić. Na resztę przyjdzie czas. Przecież Naruto nie zniknie nagle z jej życia.
Uśmiechnęła się do niego dając do zrozumienia, że nie czas teraz na zbędne rozmowy. Nie chciała aby ta cała sytuacja była jeszcze bardziej niezręczna nie mówiąc już o tym, że nie byli tu sami.
- Naruko! Hinata! Zaczekajcie! - Tenten wyprzedziła chłopaków i z uśmiechem na ustach dogoniła koleżanki. - To co? Może pokażemy chłopakom jak się jeździ na łyżwach?
- Czyżby miała na myśli...? - Naruto zmrużył oczy i uśmiechnął się półgębkiem. Jeśli dobrze zrozumiał intencje Tenten, to on bardzo chętnie się do tego przyłączy.
- O czym wy mówicie? - nieśmiało wtrąciła Hinata.
- O małych zawodach! - Tenten puściła do niej oczko. - Jak rozumiem, Naruko ten sport nie jest ci obcy? Więc, co ty na to?
- Z wielką radością. - Uśmiechnął się od ucha do ucha. Dzięki temu będzie mógł się nieco rozluźnić a przy okazji utrze nosa Sasuke.
- Panowie! - Tenten zwróciła się do nadjeżdżających mężczyzn. - Mamy dla was propozycję!
- Oho! Już się boję! - Zażartował Neji, szturchając ramieniem Sasuke.
-------------
Jiraiya wpatrywał się w parującą herbatę i próbował zebrać myśli. Z jednej strony był wściekły na siebie za taki wybuch, z drugiej...
- Proszę się częstować. - Hana podsunęła talerz z ciasteczkami.
- Może ty wiesz o co tu chodzi? - Spojrzał na nią.
Znał Hanę od lat, w końcu Naruto i Kiba przyjaźnią się nie od wczoraj i nie raz to właśnie starsza siostra była wzywana do gabinetu dyrektora kiedy te dwa ancymony narozrabiały. Wówczas brał to za zwykłe dziecięce wygłupy i rzadko kiedy dodatkowo go karał. Wygląda na to, że za bardzo mu pobłażał i teraz wychodzą z tego takie kwiatki. Samo przebieranie się i dodatkowa praca w barze jako kelnerka jeszcze mógł jakoś przełknąć. W końcu chłopak radził sobie jak umiał a że nigdy bystrością nie grzeszył to już inna sprawa. Choć tu musiał przyznać, że naprawdę było to zaskakujące. Jednak obściskiwanie się z facetem, w momencie kiedy udaje się dziewczynę to już spora przesada. Nawet jak dla niego. Nigdy nie powinien spuszczać go z oczu.
- Może się zakochał? - Podsunęła uśmiechając się perfidnie.
Cała ta sytuacja ją bawiła. Chciała dopiec Naruto, jednak nie przypuszczała że osiągnie aż tak wiele. Wyglądało na to, że nie tylko będzie miała okazję skompromitować go przy kimś dla niego ważnym, gdyż nie ulegało wątpliwości że ten brunet ze zdjęć nie był zwykłym znajomym, a i przy okazji dokuczyć bratu.
Przyjaźń tych dwóch doprowadzała ją do rozpaczy. Kiba do inteligentnych nie należał, jednak przy Naruto głupiał doszczętnie, przez co ona miała jeszcze więcej roboty nie tylko w schronisku, ale również wysłuchiwania narzekań matki. Może jak się ich rozdzieli, wówczas i ona zazna nieco spokoju. Dwie pieczenie przy jednym ogniu.
- Nawet tak nie żartuj - Jirayia parsknął śmiechem. Nie chciał nawet dopuszczać takiej ewentualności. - To najgłupsze co... - przerwał czując wibracje telefonu. Wyciągnął urządzenie i bez chwili wahania otworzył otrzymaną wiadomość od Saia. - Zabiję gówniarza! - warknął, oglądając nadesłany mu filmik.
-------------------------------
Dziękuję za wszystkie komentarze i gwiazdki które kocham :)
Za wszelkie błędy z góry przepraszam. Wytykajcie śmiało, będę poprawiać!!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro