Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11 - There's just one thing

Witajcie Kochani!

Bardzo, naprawdę bardzo Was przepraszam, że tyle mnie nie było! 

Najpierw WT nie chciał mi nic opublikować, później mój ukochany laptop, gdzie miałam zapisane w wordzie rozdziały powiedział mi good bye, sayonara, addio, vale!!! No normalnie jakaś masakra a nie początek roku :'(

Mam nadzieję, że Wasz był o niebo lepszy :)

Wszystkich tych którzy czekają na kontynuację "Ratownika" i "Blasku nadziei" (o ile ktoś taki jeszcze jest) proszę o jeszcze odrobinę cierpliwości. W sobotę kumpel ma zajrzeć do laptopa i albo go uruchomi albo przynajmniej odzyska wszystkie dane z dysku. 

Zatem nie przedłużając zapraszam na kolejny rozdział.

Swoją drogą ciekawe kto wpadł na to kim jest właściciel onyksowych oczu?

PS. @Askalona miałaś rację :D

- Ja... mogę... to... wszystko... wyjaśnić... - wyjąkał Naruto wpatrując się w onyksowe oczy.

- Co wyjaśnić gówniarzu jeden?! Miałem nadzieje, że Sai sobie ze mnie żartuje albo to były zdjęcia z jakiejś głupiej imprezy przebierańców, ale nie! Ty rzeczywiście biegasz w kiecce i jeszcze na domiar złego... Co to, do jasnej cholery, ma znaczyć?! Kim on jest?! - Wrzeszczał tak głośno, że słyszało go chyba pół miasta. Rzucił w  stronę Naruto trzymanymi w dłoni zdjęciami.

Większość odbiła się od nadal oszołomionego chłopaka i upadła u jego stóp. Bezwiednie przeniósł wzrok z rozmówcy na leżące fotografie. Rozpoznał w nich sceny zarówno z baru jak i z ich spotkania w zoo. Im bardziej się im przyglądał, tym większa ogarniała go wściekłość. Ukucnął chcąc je zebrać. Jedno za drugim ułożyło się w niewielki stosik. Kilka porwał wiatr zabierając je z pola widzenia, jednak nimi się nie przejmował. Wbił wzrok w jedno z trzymanych zdjęć. Był na nim uchwycony moment jak już wychodzili z zoo, kiedy Naruto się potknął a Sasuke uratował go przed upadkiem. Uśmiechnął się bezwiednie wspominając tą chwilę i widząc ten zniewalający wyraz twarzy Sasuke. Ten drań wyglądał na naprawdę szczęśliwego.

- Co masz mi do powiedzenia gówniarzu? Od kiedy trwa ta chora przebieranka? I kto na nią wpadł? Ty czy ten twój debilny kolega? - Wskazał na chowającego się za Naruto, Kibę. Nigdy go nie lubił. Uważał, że sprowadza Naruto na złą drogę i teraz wiedział już, że miał rację. 

- Nie nazywaj mnie tak! I nie obrażaj moich przyjaciół! - Naruto powiedział pewnym siebie głosem prostując się jak struna. W jednej chwili ulotnił się cały jego strach i zdenerwowanie. Kątem oka widział Kibę który jakby mógł zakopał by się w mysiej dziurze byleby nie być w centrum tych wydarzeń.

- Jak śmiesz, się tak odzywać?! Gdyby twoi...

- Nie waż się o nich wspominać! - wrzasnął na całe gardło, mocno zaciskając pięści. Już dość się nasłuchał co by było gdyby!

- Przestań zachowywać się jak rozpieszczony bachor! Nigdy nie powinienem się zgodzić abyś tu został sam. Za dwa dni wyjeżdżam a ty... - zatrzymał się na chwilę, aby złapać oddech. - Jedziesz razem ze mną! I bez dyskusji! Nie pozwolę abyś tak hańbił ich nazwisko! - Dłonią wskazał na zdjęcia.

Hana przysłuchiwała się wszystkiemu z bezpiecznej odległości, ukryta  przed wścibskim wzrokiem. Na jej ustach błąkał się przebiegły uśmieszek kiedy zerkała to na rozmawiających, a w zasadzie krzyczących na siebie, to na jedno ze zdjęć przywianych przez wiatr. 

- Czyli tak się mają sprawy? - mruczała do siebie. - Dobrze, wręcz doskonale!

- Nie masz prawa mnie do niczego zmuszać! Dorosły jestem i sam decyduje o swoim życiu! - Naruto zacisnął pięści. Chyba po raz pierwszy w życiu mu się postawił. Do tej pory był raczej posłusznym chłopcem, nie licząc wybryków z Kibą a pozostanie w mieście wręcz wybłagał, kiedy chrzestny dostał intratną propozycję pracy na drugim końcu kraju i teraz nie miał zamiaru rezygnować ze swojej wolności.

- Ty gówniarzu! - Jiraiya miał dość. Niewiele myśląc wymierzył mu siarczystego policzka, aż Naruto potoczył się do tyłu i gdyby nie stojący za nim Kiba, runął by jak długi.

Zapadła grobowa cisza. Naruto trzymał się za obolały policzek wpatrując się z niedowierzaniem w Jiraiyę. To był pierwszy raz kiedy chrzestny podniósł na niego rękę. Zawsze ograniczał się jedynie do wrzasków, wielogodzinnych wykładów i szlabanem. Nawet jak był niesfornym dzieckiem nigdy nie podniósł na niego ręki, a teraz... 

Jiraiya również zamarł, jakby dopiero teraz zrozumiał co takiego uczynił. W jednej sekundzie oprzytomniał, a wyraz jego twarzy złagodniał. Chciał przeprosić, jednak Naruto przebiegł obok niego sycząc przez zęby że go nienawidzi i pognał przed siebie. 

Zatrzymał się dopiero kiedy zatrzasnął z hukiem drzwi do swojej kawalerki. Przekręcił zasuwę i usiadł na podłodze. Tego było dla niego stanowczo za dużo. Co chrzestny w ogóle tu robi? I kim, do cholery, jest ten cały Sai, który jak widać od jakieś czasu go śledził? Dlaczego nie mógł wieść normalnego, spokojnego życia? Czym sobie zawinił? Przecież on i Sasuke to zwykłe nieporozumienie. Przecież... 

Spojrzał na zdjęcia które cały czas ściskał w dłoni. Wygładził je nieco i na nowo zaczął się im przyglądać. Każdy by przyznał, że są to zdjęcia normalnej, zakochanej w sobie pary. Nic nadzwyczajnego. Jednak on wiedział jaki fałsz się za tym kryje. Dziewczyna ze zdjęć nie istnieje. To zwykła mrzonka. Iluzja.

- Kurwa! - warknął pod nosem uderzając głową w drzwi. 

---

Naruto wpatrywał się beznamiętnie w szybę . Do tej pory cały aż się gotował ze złości a policzek piekł niemiłosiernie. Naprawdę nie przewidział takiego obrotu sprawy. Wszystko sprzysięgło się przeciw niemu! Dosłownie wszystko! Jakby nagle cały wszechświat postanowił zadrwić z niego i pokazać jak niewiele znaczy. Jak on mógł? Jakim prawem podniósł na niego rękę? Przecież... Przecież... Wytarł wierzchem dłoni skradającą się łzę. Nie! Nie będzie płakał! Niech sobie nie myśli! Nie będzie płakał jak baba, pomimo że tak bardzo go kochał! Zacisnął mocniej dłonie a w samochodzie rozniósł się nieprzyjemny zgrzyt ocierających się o siebie zębów.

- Naruko, wszystko dobrze? - Głos Sasuke przesiąknięty był troską. 

Odkąd tylko przyszła widział, że coś jest mocno nie tak. Miała zaczerwienione oczy, była małomówna i jeszcze ani razu się nie uśmiechnęła.  Nie tak wyobrażał sobie to spotkanie. Musiał szybko coś wymyślić inaczej z romantycznej randki zostanie jedynie wspomnienie. 

- Co? A tak. - Naruto wyrwany ze swojego świata z początku zapomniał, że siedzi w samochodzie Sasuke. 

Naruto naprawdę nie chciał przychodzić na to spotkanie. Już wczoraj powziął taką decyzję, w końcu mówił mu wyraźnie że nie ma czasu, jednak po wydarzeniach w schronisku nie mógł usiedzieć na miejscu. Obawiał się również nieproszonych gości a ostatnim na co miał ochotę to dobijający się do jego drzwi chrzestny. Dzwonił  do Shikamaru z którym  i tak planował się spotkać jednak przyjaciel został podstępem  wyciągnięty na zakupy. Naruto nawet nie chciał wiedzieć jakich argumentów użyła Temari, jednak po głosie Shikamaru rozumiał że dziewczyna wyciągnęła ciężką artylerię.  

Chwilę wpatrywał się na przemian w ciemny ekran smartfona i zdjęcia po czym wysłał krótkiego sms'a.

"Będę za godzinę pod barem. Naruko."

- To dlatego, że wszyscy są poza miastem. - Tłumaczył sam sobie przesuwając spotkanie, na które nie zamierzał iść, o całe pół dnia. 

"Będę"

Odpowiedź przyszła po kilku minutach. Naruto skrzywił się w grymasie który miał być uśmiechem. Szybko się przyszykował i wybiegł z domu. Tym razem starał się rozglądać czy nikt za nim nie podąża, jednak tłum otaczających go ludzi skutecznie mu to uniemożliwił. 

Był na miejscu, dosłownie parę sekund przed pojawieniem się czarnego mustanga. Dopadł do niego nim Sasuke zdążył zgasić silnik.

- Jedź! - nakazał zatrzaskując drzwi auta.

- Naruko?  Co... - Sasuke był zaskoczony tak nagłym jej pojawieniem.

- Nie gadaj, tylko jedź! - warknął wbijając się w fotel. 

Sasuke widząc ją w takim stanie, bez słowa wyjechał z parkingu. 

- Gdzie? - spytał miękko kiedy stanęli na światłach. Naruko była czymś mocno poruszona i choć chciał ją przytulić i dowiedzieć się jaki palant wyprowadził ją z równowagi, intuicja mu podpowiadała, że to nie czas i miejsce na takie zwierzenia.

- Obojętnie - rzucił przytulając czoło do chłodnej szyby. - Byle jak najdalej stąd - dodał ciszej.

- Znam doskonałe miejsce - skwitował Sasuke a na jego ustach pojawił się przebiegły uśmiech. 

- Jesteśmy na miejscu! - Sasuke oznajmił z uśmiechem na ustach otwierając jej drzwi.

- To znaczy gdzie? - warknął, odtrącając jego wyciągniętą dłoń. Nie miał najmniejszej ochoty na takie gierki. 

- Będzie fajnie, zobaczysz. - Sasuke nie przestawał się uśmiechać kiedy stanął za Naruko obejmując ją w pasie a brodę opierając o jej ramię. - To jedno z moich ulubionych miejsc. - Dodał muskając ustami skórę na szyi. 

- Ty chyba sobie żartujesz?! - zaśmiał się nerwowo zdawszy sobie sprawę gdzie się znajdują. 

----------------------------------

Dziękuję za wszystkie komentarze i gwiazdki :)

Za wszelkie błędy z góry przepraszam. Wytykajcie śmiało, będę poprawiać!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro