
𝟟 - 𝕚'𝕞 𝕘𝕠𝕟𝕟𝕒 𝕞𝕒𝕜𝕖 𝕙𝕚𝕞 𝕡𝕒𝕪 𝕗𝕠𝕣 𝕥𝕙𝕚𝕤
ੈ✩‧₊˚
꒦꒷︶°꒷︶°︶₊˚ʚɞ˚₊︶°︶꒦˚︶꒷꒦
— Przeklęta umowa, przeklęte prawo pracy, przeklęty Park Chanyeol, cholerny, bezczelny drań — Czuł gorycz w gardle, gdy w grobowym humorze przychodził do pracy, zostając zmuszonym do siedzenia w tym piekle kolejny miesiąc, uśmiechając się jakby nic się nie stało, a jego wypowiedzenie było żartem na prima aprilis.
Płakał pół nocy, nie potrafiąc rozumieć, dlaczego wszechświat był dla niego taki okrutny i nie pozwolił mu być w końcu szczęśliwym.
Miał trzydzieści dwa lata.
Czy nie zasługiwał na szczęście?
Dlaczego każdy mógł się zakochać, założyć rodzinę i odpocząć, tylko nie on?
Dlaczego byle kto miał prawo do odpoczynku i wolnej woli a on, Byun Baekhyun musiał pracować na siebie i swoją rodzinę, odkąd tylko skończył piętnaście lat?
Kiedy przyjdzie jego czas na bajkowe życie, usłane różami, wyciągnięte jak z koreańskiej dramy?
Teraz chciał romansu, domku nad jeziorem i dwóch kotów.
Nie zamierzał tkwić w błędnym kole, żyjąc jedną i tą samą melodramą.
— Jestem tak głupi, że zgodziłem się na tą cholerną sztuczkę z miesięcznym wypowiedzeniem — Mamrotał do siebie, siedząc na dachu budynku, odpalając papierosa, wyciągniętego z paczki po chusteczkach. — Daje sobą pomiatać i nie potrafię wyhodować kręgosłupa
—Kiedy wróciłeś do palenia, lalka? — O mało co nie połknął tlącej się używki, gdy Jion wystraszył go, zakradając mu się za plecami.
Usiadł obok Byuna, klepiąc go po ramieniu i przysuwając się tak, by mógł położyć swoją głowę na jego barku.
— W sumie to dzisiaj — Odpowiedział smętnym tonem, zaciągając się dymem, po którym zaczął kaszleć jak stara babcia — Muszę sobie jakoś radzić, inaczej nie wytrzymam tu kolejnego tygodnia
— A co z twoim wypowiedzeniem?
— Pierdole to wypowiedzenie — Zaklął, spluwając na ziemię. — W tym kraju nie szanuje się pracowników i dopóki nie masz pieniędzy po tatusiu i wpływów w każdym możliwym urzędzie to nie istniejesz. Jesteś tylko zwykłym robakiem, muszącym tyrać dla rozpieszczonego bachora, który nie potrafi przyjąć odmowy
— Czyli powołał się na ten zapis o znalezieniu zastępstwa?
Baekhyun wyglądał na zdenerwowanego samym wspomnieniem o tym, co działo się dzień wcześniej, gdy marszcząc nos, zaczął zbyt intensywnie bawić się swoimi paznokciami u rąk, podważając jeden z nich tak, że połamał się on wpół.
Krew skapywała mu intensywnie z dłoni na pokryty kostką brukową chodnik.
Syknął zirytowany jeszcze bardziej, zaciskając usta w cienką linię.
— A jak myślisz? Zjawił się w moim domu, jak jakiś lunatyk i próbował na wszelkie sposoby zmusić mnie do powrotu, a jak dotarło do niego, że mu się to nie uda, to zagroził mi tym zapisem
Jion widząc jak jego przyjaciel nieznacznie krwawi, zabrał mu paczkę chusteczek, wyjmując z niej jedną i obwijając nią krwawiącego palca.
Na wypadek, gdyby Byun próbował pozbawić swojego palca jeszcze jednego paznokcia, wziął jego rękę w swoją i zamykając w szczelnym uścisku, przysunął ją bliżej siebie, uważnie monitorując zmieniające się zachowanie mężczyzny.
— Pieprzony dupek
— Nie dupek, a pierdolony potwór — Poprawił go, oburzając się samym faktem tego, że Yun zbyt łagodnie wyraża się o gnidzie, jaką definitywnie był Park Chanyeol. — Widzi jak bardzo chce się stąd wydostać i zacząć od nowa, to robi wszystko by mi to utrudnić. Zmarnowałem z nim niemal dekadę swojego życia i jeśli mam znowu pracować u jego boku, to wolę skoczyć z dachu i mieć cały ten cyrk za sobą
— Bae, to tylko miesiąc. Niespełna trzydzieści dni, damy radę wytrzymasz to
— Jestem zmęczony Jiji. Nie chce być już asystentem, ganiającym za wybujałym ego pana prezesa, który przez pierwszy rok naszej współpracy traktował mnie jak gówno, które nie nadaje się nawet do wycierania podłogi. Poniżał mnie, krytykował wszystko co robię i ubliżał mi przy każdej możliwej okazji. Co zyskałem przez lata życia w tym koszmarze? Spłaciłem długi mamy, Bareum mógł zostać lekarzem, nie martwiąc się o czesne oraz wyremontowałem nasz dom rodzinny. Jadłem kimbap, piłem najtańszą wodę, żyjąc jak szczur w kanale. Całe życie spędziłem na dbaniu o innych i polepszaniu jakości ich życia. Sam nie mam nic, żyjąc trzydzieści dwa lata w piekle, który wykreowałem sobie sam, nie potrafiąc się przeciwstawić
Był bliski płaczu, czując się zmęczony udowadnianiem, że należy mu się godne życie na innym stanowisku, niż dwudziestoczterogodzinna opiekunka bogatego prezesa, który nie uważa go za człowieka, zasługującego na coś więcej niż bycie czyimś asystentem.
Do cholery jasnej, mamy dwudziesty pierwszy wiek.
Niewolnictwo już nie obowiązywało - dlaczego więc czuł się jak personalny niewolnik Parka, uwiązany do jego nogi i skazany na śmierć z przepracowania, w miejscu, do którego przychodził wyłącznie z obowiązku złożonego matce, że będzie wspierał ją i brata finansowo?
Jion nie wiedział jak za bardzo ma pomóc Baekhyunowi i sprawić, by ten poczuł się lepiej.
Nie miał tyle władzy by przyczynić się do terminacji jego kontraktu, a nawet gdyby udało mu się uzyskać poparcie pana Sungcheola, to wciąż było za mało by przewyższyć wpływ i pozycję, jaką w firmie sprawował Chanyeol.
Mógł zaproponować tylko odpoczynek od potwornego szefa, proponując mu schować się w miejscu, w którym Park z pewnością nie będzie go szukał, a mianowicie mieszkanie Yun Jiona.
— Przeprowadź się do mnie lalka. Mam wolny pokój, w którym możesz zamieszkać i zmieścisz bez problemu swoje wszystkie figurki. Niedaleko mojego osiedla jest metro, szpital uniwersytecki i park - będziesz miał wszystko co potrzebne pod ręką. Możemy razem jeździć samochodem do pracy, a w niedzielę urządzimy sobie biwak poza miastem. Dobrze gotuje i zadbam o ciebie tak, jak na to zasługujesz — Jego propozycja była szczera i kierowana dobrem psychicznym przyjaciela, któremu przyda się oczyszczenie myśli i zmiana otoczenia.
Nie mieszkał w nie wiadomo jakich luksusach, ale jego trzypokojowe mieszkanie, z całą pewnością pomieści szafę ubrań Byuna i każdą z jego figurek z Danmei, które widział o kilka razy za dużo niż by sobie życzył.
Nie miał zielonego pojęcia o co tak naprawdę chodziło w byciu fudanshi i jak to się miało do bycia mężczyzną, który czyta oraz ogląda o miłości dwóch mężczyzn, jednak wspierał go w jego pasji i raz nawet pojechał z nim do Osaki na konwent fanów BL, gdzie został namówiony do kupienia kilku mang, dalej leżących w swoich pierwotnym stanie gdzieś na dnie którejś z szafek.
— Nie mogę zrzucać ci się na głowę za każdym razem, gdy mam kryzys. Wystarczy, że słuchasz mojego narzekania na tego debila i pozwalasz mi się do ciebie przytulać, jak czuję się samotny — Doceniał propozycję Jiona i był wdzięczny za to, że rozważył coś tak dużego niemal od razu, ale nie może wpraszać się nieproszony do czyjegoś mieszkania, z powodu tego, że jego psychopatyczny szef chce go wykończyć.
— Daj spokój Bae, przecież wiesz, że jesteśmy przyjaciółmi. Jakbyś chciał to oddałbym ci własną nerkę. Twoje zamieszkanie ze mną będzie dla mnie niczym innym niż przyjemnością. Jest wiele rzeczy dla par, których chciałbym spróbować, ale nie mogę, bo jestem singlem. Mając ciebie pod ręką, mógłbym spróbować tego i owego, jeśli wiesz co mam ma myśli
— Jesteś pewny? Nie chce wymuszać na tobie czegoś, czego tak naprawdę nie chcesz robić. Jeśli czujesz, że poniekąd zmuszam cię do zaoferowania mi tego to wiedz, że to nie prawda i ja sobie doskonale poradzę sam, Muszę tylko najpierw ponarzekać i zrobić z siebie ofiarę by było mi lepiej
— Jestem dorosły i wiem co robię — Położył mu dłoń na ustach, kontynuując po chwili. — Gdy mówię ci, że chce byś ze mną zamieszkał, to na tysiąc procent mam to na myśli. Kocham cię jak własnego brata i nie mogę patrzeć na to jak marniejesz, męcząc się pod butem tego troglodyty. Dlatego zamknij się w końcu i przyjmij moją ofertę jak na dobrego chłopca przystało
Jion ma rację.
Nie może wiecznie uciekać, dopatrując się wszędzie podstępu.
—Nie będę robić żadnych rozbieranych zdjęć. Odmówiłem ci dwa lata temu i odmawiam teraz. Mam jeszcze jakieś resztki godności. Mało, bo mało, ale są moje i nie oddam ich nikomu. Cross dresing też odpada. Za ładnie wyglądam jako kobieta i później miewam dziwne myśli jak widzę się przed lustrem. Drugi kolczyk w sutku odpada; namówiłeś mnie na jednego i tyle starczy. Depilacja całego ciała nie wchodzi w grę, nawet o tym nie myśl. Jeszcze coś, jakbym zapomniał - nie zgadzam się na udawany związek. Za mocno się przywiązuje i jak ze mną zerwiesz, to będę płakał, bo najprawdopodobniej się w tobie zakocham
— Pamiętaj, że zawsze istnieje lawendowe małżeństwo. Uśmiechnij się do mnie ładnie a to rozważę — Dodał żartobliwie, śmiejąc się ze wściekłego spojrzenia, jakie posłał mu Byun.
— Yun Jion ty podła i nie czuła świnio — Krzyknął, wbijając mu łokieć w żebro i zabierając swoją dłoń z jego uścisku, starając się ukryć lekki rumieniec, który pojawił się znikąd na jego policzkach
— Ostatni raz to mama do mnie mówiła pełnym rządowym imieniem i nazwiskiem. Czuje się, jakbym wpadł w kłopoty
— W kłopoty to wpadłem ja, dając się przywiązać do nogi narcystycznego pana prezesa — Burknął Baekhyun, zdeptując zgaszoną końcówkę wypalonego papierosa, wyrzucając ją do śmietnika obok. — Daj mi swojego papierosa, bo mam ochotę zapalić jeszcze jednego, a ty palisz cienkie miętowe
Jion wyciągnął z kieszeni marynarki paczkę papierosów i wręczył je Baekowi, patrząc na niego jak na wariata, gdy z przymkniętym prawym okiem, próbował odpalić używkę, jakby była to niebezpieczna bomba potrzebująca uważnego rozbrojenia.
— Bądź moim współlokatorem a poradzę ci, jak łatwo wytrzymasz miesiąc niewolniczego wyzysku z uśmiechem na ustach — Kontynuował swoją propozycję, nie uzyskując od mężczyzny jednoznacznej odpowiedzi.
— Możemy zrobić pięćdziesiąt na pięćdziesiąt? Trzy dni u mnie a cztery u ciebie? Za mocno kocham swoje łóżko by je porzucić
— Zgadzam się lala na wszystkie twoje warunki — Przytaknął, biorąc od niego swoje papierosy, chowając je z powrotem do kieszeni.
— Super — Klasnął uradowany w dłonie Byun. — To teraz mów, jak mam przetrwać miesiąc tej udręki a jutro przenoszę część rzeczy do ciebie
—Randki w ciemno Bae. Zacznij chodzić na randki i poznaj tam księcia, który pocałunkiem zdejmie z ciebie klątwę ogra Parka
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro