3.Forcebook
Stałem na planie patrząc na twarz najważniejszej osoby w moim życiu, na miłość mojego życia, na mój wieloletni sens życia i jeden z powodów dla których żyje. Patrzyłem jak na jego pięknej twarzy zawitał uśmiech jak tylko do naszych uszu dotarł dźwięk zakończenia ujęcia. Właśnie skończyliśmy nagrywać naszą kolejną wspólną serię.
Prawdę mówiąc miałem ochotę już teraz się na niego rzucić i go wycałować, ale nie mogę! na dodatek mamy dziś imprezę z innymi Aktorami...a już miałem takie niecne plany na niego.
- Force - usłyszałem jego głos, uderzył mnie w tył głowy z otwartej ręki
- za co to.- zmarszczyłem brwi
- znów latasz w obłokach, mówię do ciebie - złapał mnie za rękę i zabrał na bok, patrzyłem na niego- Coś się dzieje?- poprawiłem jego włosy
- nie, po prostu myślałem o tym jak bardzo miałem ochotę cię pocałować - przewrócił oczami słysząc to i zarzucił mi po prostu ręce na barki
- trzeba było to zrobić i tak każdy wie, że jesteśmy razem - pocałował mnie w usta rozbawiony. Oddałem pocałunek, nagle znów poczułem czyjąś rękę na mojej głowie, odsunąłem się od niego i spojrzałem w bok, Santa patrzył na nas widocznie rozbawiony, Uwielbiam tego dziecka. Na dodatek już został przez naszych fanów adoptowany jako nasz dzieciak, tak samo jak Pavel.
- a rodzice nie mogą tego robić po pracy?- zapytał, a ja złapałem go za nos
- nie, nie mogą- zaśmiałem się - czego chcesz dzieciaku?- zapytałem patrząc na niego, zaraz przykazał jego naczelny ochroniarz Perth.
- niczego nie chce, po prostu przyszedłem wam poprzeszkadzać - zaśmiał się, a ja spojrzałem na bokkie- humorek to on ma po tobie- Bokkie też zaśmiał się i odsunął całkiem odemnie, ale po chwili poklepał mój policzek i przybliżył się do mojego ucha
- może rano postaramy się o kolejnego dziecka- szepnął mi do ucha. MUSZĘ CZEKAĆ DO RANA?! Jak on tak może. Teraz z wrażenia nie będę mógł zasnąć.
Dopiero kiedy dotarliśmy do restauracji i każdy zaczął już pić zrozumiałem dlaczego mi to powiedział.
JEŚLI SIĘ UPIJE nici z miziania rano, ten to ma jednak zawsze jeden krok do przodu. Oparłem się o niego, obejmując go ręką od tyłu, pomyśleć, że poznałem go kiedy byłem małym smrodem, widziałem go w każdym możliwym stanie, jest moją lepszą połówką, bratnią duszą, powodem do uśmiechu... Pogłaskał moje włosy uśmiechnięty.
- kocham cię - powiedziałem mu do ucha.
- ja kochałem pierwszy - powiedzieć z uśmiechem na ustach, no tak to prawda. Bokkie pierwszy wyznał mi miłość, mieliśmy siedemnaście lat, powiedziałem wtedy, że potrzebuje chwili czasu. Czekał na to, aż ja też zrozumiem , że go kocham.
Prawdę mówiąc dopiero jak oznajmił mi, że mnie kocha zacząłem zauważać również swoje dziwne zachowania, swoje emocje i trochę mi zajęło zanim zrozumiałem, że ja też to czuję. Zawsze będę mu wdzięczny, że na to czekał...mimo że bywałem głupi i samolubny.
Był moim pierwszym pocałunkiem, mieliśmy po piętnaście lat i po prostu chcieliśmy zobaczyć czym ci nasi znajomi się tak zachwycali... I tak się stało, że mimo bycia przyjaciółmi całowaliśmy się co jakiś czas.
A kiedy Bokkie oznajmił mi , że chyba naprawdę woli chłopaków pozwoliłem mu sprawdzić na mnie czy to prawda, było to kurwa mega głupie, zwłaszcza, że był już zakochany. Prawdę mówiąc sam wtedy też przechodziłem przez milion myśli, czy ja też jestem gejem? Przecież dziewczyny też wydawały mi się słodkie...jak on.
Dopiero po czasie zdałem sobie sprawę, że wszystkie kobiety z którymi się spotykałem w jakimś stopniu musiały mi go przypominać, szukałem w nich Kasidet.
Bałem się również reakcji otoczenia na fakt, że mogę być gejem.
Mimo , że powiedziałem mu, że nie czuje tego co on...nie pozwoliłem by ktoś inny się do niego zbliżył, nie mogłem w głowie pogodzić się z myślą, że jakiś inny facet będzie go całował...a co dopiero dotykał.
Nienawidzę siebie z tego okresu, byliśmy głupimi nastolatkami. On dopingował mi jak tylko pojawiła się jakaś dziewczyna podobna do niego, a ja łapałem tęgo królika za nogi by pod żadnym pozorem nie wpadł w sidła kogoś innego.
Na szczęście w dobrym czasie zrozumiałem, że nie wyobrażam sobie życia bez niego. On musi być jego częścią bo już jest jego sensem.
Poza mną nikt inny nie może pochwalić się tym, że wylądował w norze królika. W sumie on może się pochwalić tym samym, poza nim Nikt inny nie posiadł mnie całkowicie na własność.
Na dodatek mimo tych wszystkich lat, nie nudzimy się sobą i jestem w stanie powiedzieć, że z każdym kolejnym dniem kocham go coraz mocniej i mocniej.
Z myśli wyrwała mnie ręka na udzie, spojrzałem na Bokkie
- o czym znów tak myślisz?- zapytał i pogłaskał moje włosy - wymyśl coś lepszego niż o mnie- zaśmiał się
- wyjdziesz za mnie?- zapytałem zdejmując z dłoni swój pierścionek, złapałem go za nadgarstek i wcisnąłem mu wręcz pierścionek na palec. Otworzył szeroko oczy
- o kurwa.- usłyszałem głos osoby siedzącej na przeciwko nas. Spojrzałem na Aou, który zakrył usta od razu
- Force ty jesteś zdecydowanie pijany - Kasidet odwrócił moją twarz znów w swoją stronę, poklepał mnie po policzku- nie myślisz, że to trochę za szybko?- zapytał rozbawiony. ON MYŚLI ŻE ŻARTUJE?!
- za szybko? Znacie się dwadzieścia trzy lata- wtrącił się Gawin siedzący z nami przy stole.
- mnie nawet tyle na świecie nie ma- Santa powiedział oparty o Pertha.
- WIDZISZ? Nie za szybko - złapałem go za policzki i pociągnąłem je- Masz się zgodzić.
- Ty dziadu jeden!- zaczął teraz mnie ciągać za policzki - wytrzeźwiej lepiej!
- On nawet jednego drinka nie wypił Book.- Emi pokazała mu palcem na moją pełną szklankę. Bokkie spojrzał na szklankę, później na mnie, znów na szklankę i znów na mnie, później na swoją dłoń
- CZEKAJ TY TAK POWAŻNIE?!- o jakbym w końcu po tajsku mówił i to dopiero zrozumiał.no kretyn.
-no raczej.- złapał mnie tym razem mocniej za policzki i pocałował mnie w usta. O kurwa. Zazwyczaj nie całujemy się przy innych. Ale ciul tam! Oddałem pocałunek, po chwili się odsunął i spojrzał na innych, skłonił się. Ale debil zapomniał chyba , że siedzimy przy stole, uderzył prawię głową o blat.- czy możecie na chwilę utrzymać to co się właśnie stało przed publicznością?- oczywiście większość się zgodziła... WIĘKSZOŚĆ. Spojrzałem na Sante który trzymał w ręku telefon - Santa...
-... To tylko do p'Guna powiedział w prost.on ma widzieć wszystko.- na szczęście udało się ukryć nasze zaręczyny przed fanami...
TA KURWA JASNE.
Przy pierwszym lepszym wywiadzie, a to wymksneło się Aou, że dałem mu pierścionek.
A to Gun odpowiadając na pytanie fanów czy on i Off będą pierwszą zaręczoną parą w wytwórni odpowiedział , że JUŻ GO KTOŚ WYPRZEDZIŁ.
Później jak tylko przez wszystkich aktorów przeszła już ta informacja to przy każdej okazji ktoś mówił o tych zaręczynach, ale nie mówili kogo one dotyczą.
P' Tha zaprosił nas do swojego biura, obaj obawialiśmy się jego reakcji, ale nie potrzebnie się tego baliśmy, oddał nam wolną rękę w decyzji o tym jak teraz będzie wyglądać nasze pokazywanie naszej relacji. Na dodatek wręczyły nam piękną czerwoną kopertę z gratulacjami i oczywiście były w niej pieniążki. A my obaj lubimy pieniążki.
Pewnego dnia Leżałem w piżamie głową na kolanach Bokkiego, który oglądał telewizję, poprawił moje włosy
- może już to wyjawimy? I tak ciągle są filmiki o tym, że to o nas. Na dodatek jeśli mówiłeś Kochanienki serio i tak by się dowiedzieliś jeśli byśmy wzięli ślub - zaśmiał się.
Oczywiście, że zgodziłem się na to, zrobiliśmy sobie zdjęcie , które bookie dodał do siebie.
Jego telefon już po chwili zmienił się dosłownie w wibrator, latał na boki od wibracji, powiadomienia przychodziły jak popieprzone. Spojrzałem na niego, pocałował mnie w usta widocznie szczęśliwy.
Oczywiście nasi rodzice wiedzieli już, że masz związek idzie w tym naprawdę poważnym kierunku.
Bokkie zarzucił mi ręce na barki
- może dasz trochę miłości swojemu narzeczonemu?- zapytał patrząc mi w oczy, od razu złapałem go za biodra i przyciągnąłem do siebie mocno. Wbiłem się w jego usta.
Oddał pocałunek dosłownie wchodząc mi na ręce, ruszyłem w stronę naszej sypialni, nasze piżamy już po chwili leżały w różnych częściach domu, moje bokserki wylądowały na podłodze , Bokkie, leżał na plecach i pokazał mi palcem gest bym przybliżył się do niego.
Oczywiście musiałem wysłuchać mojego NARZECZONEGO. Kurwa jak ja kocham myśl, że naprawdę spędzimy razem resztę naszego życia.
Wręcz rzuciłem się na niego jak Lis polujący na Zająca, nasze usta łączyły się tego wieczoru naprawdę wiele razy, a żeby to tylko były usta, łączyliśmy się dogłębnie blisko, zacisnąłem ręce na jego nogach, które znajdowały się na moich barkach, dostałem po chwili stopą w twarz, spojrzałem na niego
- czy lis ma znów cię zjeść króliczku?- zapytałem i specjalnie wbiłem się w niego jeszcze Głębiej i mocniej, odchylił aż głowę do tyłu - oh co ty taki cichy króliczku?- poprawiłem swój poprzedni ruch mocniej. Chcę walki będzie ją miał.
Chyba za bardzo zmasakrowałem mojego króliczka bo jego paznokcie zostawiły niezłe ślady na moich plechach i biodrach.
Na dodatek spałem na dywanie.
ON Dosłownie wywalił mnie z łóżka, na szczęście rano mu przeszło kiedy przyniosłem mu jego ulubioną kawę i śniadanie do łóżka, usiadłem z nim na łóżku, siedział na dwóch poduszkach bo uznał, że aż tak go biodra bolą, że potrzebuje dwóch.
- ty mnie naprawdę kiedyś zabijesz w tym łóżku - złapał mnie za brodę - czy ty chcesz zostać wdowcem przed ślubem?- potarł nosem o mój nos- liczysz na spadek? Zapisałem wszystko naszym Synom- uśmiechnął się wrednie
- skurczybyki. Pawełkowi jeszcze rozumiem, grzeczny chłopak, jeździ rowerkiem z Ohm'em... Ale Santa? Ta mała menda ? Wyda wszystkie pieniądze na słodycze i Labubu.
- oj nie przesadzaj, grzeczny jest tańczy sobie ładnie - zaśmiał się i pocałował mnie w usta - tobie w spadku pozwolę wsiąść dywan, nawet ten puszysty- złapał mnie za policzki i znów mnie pocałował - dobra przystojniaku dorzucę karnet na siłownię.
- mamy siłownie w domu.
- wiem- kocham tego wariata.
Więc jak już tylko pochwalił się fanom o naszych zaręczynach gdzie tylko mógł chwalił się obrączką. Którą mu kupiłem bo mój pierścionek był na niego trochę za duży.
Na każdym możliwym zdjęciu z fanami pokazywał ją w prost do obiektywu, aż przez jakieś trzy miesiące. Ja nie mogłem być gorszy również przy każdej lepszej okazji oznajmiłem, że jest moim narzeczonym.
Ah gdyby ten mały ja wiedział, że podchodząc do tego najbardziej cichego chłopca w przedszkolu znajdzie tym samym miłość swojego życia to zapewne by mi nie uwierzył.
Nasze życie nie wiele zmieniły zaręczyny, ale i tak cieszyły nas jak głupie. Będziemy razem aż do końca naszych dni i jeszcze dłużej bo będę jego duszę ganiać w każdym innym wcieleniu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro