Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zwidy

Pojawiłam się z Arminem w salonie.

-Już jestem.-powiedziałam. Peter rzucił się na mnie.

-Też tęskniłam słoneczko. Ale czy mógłbyś wziąć ręke z mojego brzucha?-spytałam. Peter zabrał ręke. Podwinął bluze oraz bluzke. Spojrzał na mój bandaż.

-Ja nie wiedziałem Jennifer. Przepraszam.-powiedział. Spojrzał na mnie smutno.

-Nie szkodzi słoneczko.-powiedziałam i usiadłam na kanapie.

-Byłam się najeść. Tak wiem troche to trwało.

-Nie było Cię godzine.

-Tak wiem. Przepraszam Steve. Lecz myśle że wynagrodze to. Mam informacje o Hydrze. Otóż.. Dowiedziałam się że przenoszą baze z Ameryki do Niemiec oraz chcą odzyskać Buckiego.

-Od kogo uzyskałaś te informacje?

-Od niejakiego Niala Morsana.

-Jak?

-Mam swoje sposoby.

-Trzeba powiedzieć reszcie.

10 minut później..

Stałam na środku sali konferencyjnej.

-Hydra przenosi baze z Ameryki do Niemiec. Chcą odzyskać Buckiego.

-Skąd masz takie informacje?-zapytała Natasha.

-Wyciągnełam je od Niala Morsana. Ma wyskokie stanowisko w Hydrze.

-Możesz podać dokładniejsze miejsce bazy w Ameryce?-zapytała Wanda.

-Tak. Są to obrzeża Nowego Jorku. Mają przenieść baze do Berlina. Za cztery dni będą wywozić wszystkie rzeczy które znajdują się w bazie.

-Jak chcą mnie odzyskać?-zapytał Bucky.

-Liczą na to że popełnisz gdzieś błąd i Cię złapią. Debile.-powiedziałam. Zaczeli omawiać plan. Przedemną pojawiła się biała postać. Wyciągneła do mnie ręce. Rozpoznałam ją.

-Zostaw mnie mamo.-wyszeptałam, lecz ona nie odeszła. Nadal stała. Poczułam ból. Zobaczyłam jej wspomnienia.

-Zostaw mnie!-wykrzyczałam, lecz jej już nie było. Wszyscy popatrzyli na mnie.

-Przepraszam.-powiedziałam i potarłam skronie.-Chyba mam zwidy.

-Jennifer..-powiedział i podszedł do mnie.

-Co się stało?

-Zobaczyłam mame.-powiedziałam cicho. Ręce zaczeły mi się trząść.

-Jennifer?-spytał Steve. Popatrzyłam na niego. Zobaczyłam jego wspomnienia.

Nie dostanie się do wojska, eksperyment, Peggy, samolot.

Krzyknełam z bólu. Po chwili ból minął.

-Zaraz wracam.-powiedział Steve do reszty Avengersów. Wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju. Położył mnie na łóżku.

-Jennifer? Co widziałaś?

-Twoje wspomnienia.

-Moje wspomnienia?

-Tak. Poczułam ból jaki ty czułeś. Ja nawet nie wiem jak to zrobiłam. Przepraszam.-powiedziałam. Steve ujął moją twarz.

-Skarbie. Nie przepraszaj.-powiedział i pocałował mnie w nos.

-Teraz musze iść. Zawołam Petera.

-Steve? Powiesz mi plan jak ustalicie?

-Oczywiście.-powiedział. Pocałował mnie w czoło i wyszedł. Po chwili do pokoju wparował Peter.

-Jennifer? Co się stało?-spytał i położył się obok mnie.

-Zobaczyłam mame. Widziałam jej wspomnienia. Potem widziałam wspomnienia Steva.

-Jak?

-Nie wiem.-powiedziałam. Peter wstał i wziął korone. Podniosłam się do zsiadu.

-To twoja korona?

-Tak słońce.

-Jesteś księżniczką?

-Królową.-poprawiłam go. Peter popatrzył się na mnie jak na ducha.

-Co?

-Jestem królową dusz.-powiedziałam spokojnie. Peter otworzył buzie z zdziwienia.

-Czyli.. R-rozmawiam z królową?

-Tak.

-Wasza wysokość.-powiedział i ukłonił się.

-Peter. Nie wygłupiaj się. Nie musisz do mnie mówić "wasza wysokość" i kłanić się przedemną.

-Naprawde?

-Tak. A teraz chodź się przytulić.-powiedziałam. Peter usiadł na moich kolanach i się przytulił.

-Jak zostałaś królową?

-Lucyfer do mnie przyszedł, oznajmił że mam się opiekować duszami, po pewnym czasie Mia powiedział mi że jestem królową.

-Masz jakieś super moce?-zapytał podeskcytowany.

-Gdy dotkne kogoś i pomyśle o tym aby cierpiał on cierpi, ale raczej tego nie można nazwać super mocą.

-Oh. A masz rozwinięte zmysły?

-Tak. Bardzo dobrze słysze, mam bardziej rozwinięty zmysł węch, lepiej widze.

-Super.-skomentował i zamilkł. Zaczęłam głaskać go po włosach. Peter od czasu do czasu pomrukiwał.

-Moje małe słoneczko.-wyszeptałam. Peter spojrzał na zegar.

-O kurcze. Spóźnie się.-powiedział i wstał z moich kolan.

-Musze już iść. Pa.-powiedział szybko, pocałował w policzek i wyszedł z pokoju.

Steve omawia plan, moje słoneczko poszło, Bucky jest z Steve na spotkaniu... Chyba wiem gdzie pójdę

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro