Ucieczka
Perspektywa Steva
Po kilku chwilach Jennifer otworzyła oczy. Spojrzała na mnie z przerażaniem po czym cofneła się o krok i wybiegła.
-Jennifer! Zaczekaj!-krzyknąłem ale nie usłyszała. Już kilka minut później byłem w parku. Znalazłem ją pod drzewem.
Perspektywa Jennifer
Gdy skończyłam biec okazało się że jestem w parku. Usiadłam pod drzewem i przetarłam oczy. To nie może być prawda. Jeszcze raz włożyłam ręce do kieszeni. Na całe szczęście nic tam nie mam. Dopiero teraz poczułam że czuje się niepotrzebna. Nikt się o mnie nie martwi. A Steve? Steve pewnie wziął mnie z litości. Więc..Moge zginąć. Ta... To będzie 3 próba samobójcza. Pewnie też nie uda się. Jak 2 poprzednie. Chcociaż do 3 razy sztuka. A może? Udało by się?
-Jennifer. Bałem się o Ciebie.-powiedział po czym usiadł obok mnie.
-Dlaczego uciekłaś?
-Moge odpowiedzieć później?
-Tak.
-Możemy wracać?
-Oczywiście.-odpowiedział i tak oto wróciliśmy do Avengers Tower.
Perspektywa Steva
Wróciliśmy do Avengers Tower. Nikogo nie było. Wziąłem torby Jennifer i odstawiłem je w pokoju dziewczyny.
-To jest twój pokój. Rozgość się i czuj się jak u siebie.-powiedziałem po czym wyszedłem.
Perspektywa Jennifer
Pokój jest piękny. Obok łóżka znajdowała się czarna szafka nocna a nieopodal czarna szafa. W pokoju znajdowały się białe drzwi. Weszłam do kolejnego pomieszczenia.
Łazienka też jest cudowna. Wróciałam do poprzedniego pokoju i zaczełam się rozpakowywać. Po skończonej czynności poszłam do salonu. Weszłam do salonu i stwierdziłam że ja jednak mam pecha. Przyciągam avengersów do siebie. Co ja jestem? Magnes? Usiadłam na kanapie.
-Jennifer?
-Tak?
-Odpowiesz mi na pytanie dlaczego uciekłaś?
-Nie wiem jak to ubrać w słowa.
-Wtrące się. Moge przejrzeć twoje wspomnienia?-spytała a ja zaczełam się głęboko zastanawiać.
Perspektywa Wandy
Jennifer zaczeła się zastanawiać. Wiem że nie powinnam tego robić ale... Weszłam do jej umysłu i zaczełam przeglądać wspomnie. Kochająca matka, kochająca babcia, opropny brat, niedoceniający ojciec. Wypadek, stracenie... I tu poczułam opór. Zobaczgłam że jest słaby punkt i tam uderzyłam. Ja widziałam jak ona zobaczyła nas z wydłubanymi oczami i tym podobne.
Perspektywa Jennifer
-Mhm. I tak bez mojej zgody przeglądałaś moje wspomnienia.
-Jak ty to?-spytała zdziwiona.
-Chciałaś się dowiedzieć co zobaczyłam więc jak zaczełam się zastanawiać to był idealny moment by wejść do mojej głowy. Ale wracając. Widziałaś krew i inne rzeczy. Tak?
-Tak.
-Czy ktoś wkońcu powie mi co zobaczyłaś?-spytał Tony.
-Po pierwsze Steve mnie się spytał dlaczego uciekłam. Po drugie. Co cie to ineresuje? Najgłośniej krzyczałeś na Steva że niepotrzebnie mnie adoptował.- powiedziałam a jego najwyraźniej zatkało.
-Jestem ciekaw.
-Czasami ciekawość jest zgubna.
-Ale nie zawsze.-wtrąciła Wdowa.
-Masz racje. Nie zawsze.-powiedziałam, wstałam i podeszłam do okna.
-Widziałam was z wnętrznościami na wierzchu, wydłubanimi oczami a przed oczmi widziałam swoje niezbyt miłe wspomnienia. Całe to pomieszczenie było we krwi.-powiedziałam ze stoickim spokojem.
-Nie pasuje mi tu coś. Dlaczego mówisz to z takim spokojem?-spytał Bruce.
-Przyzwaiczaiłam się. Gdybyście codziennie widzieli takie scenki moglibyście się przyzwyczaić. A teraz wybaczcie. Jestem troche zmęczona. Pójde do swojego pokoju.-oznajmiłam i tak jak powiedziałam poszłam do swojego pokoju i położyłam się spać. I mam w dupie że jest 18:49.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro