Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

To ta choroba?

Wróciłam do swojego pokoju. Umyłam się, umyłam zęby, rozczesałam włosy. Ubrałam: czarne jeansy, niebieskie trampki, szara bluzka na krótki rękaw a na to czarna bluza. Włosy upiełam w koka. Tak ubrana i uczesana wyszłam z pokoju. Poszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Widziałam jak czarna postać idzie w moim kierunku. Przeraziłam się. Szybko zamknełam oczy. Nadal czułam że to coś tu jest. Otworzyłam oczy. Nikogo tu nie ma.

Świetnie. Nie dość że koszmary mnie prześladują to jeszcze popadam w paranoje.

-Jennifer? Długo tu siedzisz?

-Nie.

-Wogule nie spałaś, prawda?

-Tak. Nie spałam.

-Jesteś głodna?

-Troche.

-Lubisz naleśniki?

-Uwielbiam.-odpowiedziałam bez zastanowienia na co Steve się uśmiechnął. Usłyszałam jak Steve szpera po szafkach. Pewnie chce zrobić naleśniki. Ja w międzyczasie bawiłam się pierścionkiem od babci. (Pierścionek w załączniku). Tak, lubie nosić pierścionki.

-Panie Rogers? Koleżanka panny Williams chce się widzieć z nią.- powiedział mechaniczny głos.

-Wpuść ją Jarvis.-odpowiedział Steve. Zastanawiałam kto chce mnie odwiedzić.

-Cześć Jennifer.-powiedziała Sue po czym mnie przytuliła. Sue to moja koleżanka z klasy. Jest szatynką o brązowych oczach i łagodnych rysach twarzy.

-Cześć Sue. Mój psychologu.-odpowiedziałam po czym się odkleiłam.

-Dzień dobry panu.

-Dzień dobry.

-Sue. Poznaj mojego...-tu przerwałam. Zastanawiałam się jak jej powiedzieć.-Opiekuna.-dokończyłam.

-Jestem Sue. Sue Rocked.

-Steve Rogers.

-Jennifer? A co z twoją babcią?

-Nie żyje.-powiedziałam bez emocji.

-Tak mi przykro.-powiedziała po czym znowu mnie przytuliła. Odkeiła się po chwili.

-A co z twoją chorobą?

-Jest gorzej. A tak właście co cię tu sprowadza?

-Przyszłam dać ci lekcje. A tak wogule martwiłam się.

-Dzięki Sue.

-Sue. Zechcesz zjeść z nami naleśniki?

-Jasne.-odpowiedziała i usiadła przy stole. Postapiłam tak jak ona. Usiadłam obok niej i wziełam kilka naleśników z bitą śmietaną. Zjadłam ze smakiem podobnie jak Sue.

-Pyszne naleśniki.-powiedziała Sue.

-Potwierdzam.

-Ciesze się że wam smakuje.

-No to Jennifer. Zostawiam Ci zeszyty i moje notatki. Jakby coś się stało to napisz lub zadzwoń. A jak twój stan by się pogorszył to mów. O każdej porze dnia i nocy. Ja będe się zbierać. Pa Jennifer.-powiedziała po czym weszła do windy.

-Pa Sue.-odpowiedziałam ale nie usłyszała.

-To twój psycholog?

-Tak jakby. Interesuje się różnymi chorobami psychicznymi.

-A ta twoja choroba to?-do rozmowy wtrącił się Tony.

-Jest jednym z kluczowych objawów depresji.

-Czyli?

-Tony. Poczytaj w internecie.

-Jarvis?

-Tak panie Stark?

-Jeden z kluczowych objawów depresji to..

-Anhedonia, sir.

-A po ludzku?

-Anhedonia jest niezdolność do odczuwania emocji takich jak szczęście, radość.

-Dzięki Jarvis.

-To ta choroba?








Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro