To ta choroba?
Wróciłam do swojego pokoju. Umyłam się, umyłam zęby, rozczesałam włosy. Ubrałam: czarne jeansy, niebieskie trampki, szara bluzka na krótki rękaw a na to czarna bluza. Włosy upiełam w koka. Tak ubrana i uczesana wyszłam z pokoju. Poszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Widziałam jak czarna postać idzie w moim kierunku. Przeraziłam się. Szybko zamknełam oczy. Nadal czułam że to coś tu jest. Otworzyłam oczy. Nikogo tu nie ma.
Świetnie. Nie dość że koszmary mnie prześladują to jeszcze popadam w paranoje.
-Jennifer? Długo tu siedzisz?
-Nie.
-Wogule nie spałaś, prawda?
-Tak. Nie spałam.
-Jesteś głodna?
-Troche.
-Lubisz naleśniki?
-Uwielbiam.-odpowiedziałam bez zastanowienia na co Steve się uśmiechnął. Usłyszałam jak Steve szpera po szafkach. Pewnie chce zrobić naleśniki. Ja w międzyczasie bawiłam się pierścionkiem od babci. (Pierścionek w załączniku). Tak, lubie nosić pierścionki.
-Panie Rogers? Koleżanka panny Williams chce się widzieć z nią.- powiedział mechaniczny głos.
-Wpuść ją Jarvis.-odpowiedział Steve. Zastanawiałam kto chce mnie odwiedzić.
-Cześć Jennifer.-powiedziała Sue po czym mnie przytuliła. Sue to moja koleżanka z klasy. Jest szatynką o brązowych oczach i łagodnych rysach twarzy.
-Cześć Sue. Mój psychologu.-odpowiedziałam po czym się odkleiłam.
-Dzień dobry panu.
-Dzień dobry.
-Sue. Poznaj mojego...-tu przerwałam. Zastanawiałam się jak jej powiedzieć.-Opiekuna.-dokończyłam.
-Jestem Sue. Sue Rocked.
-Steve Rogers.
-Jennifer? A co z twoją babcią?
-Nie żyje.-powiedziałam bez emocji.
-Tak mi przykro.-powiedziała po czym znowu mnie przytuliła. Odkeiła się po chwili.
-A co z twoją chorobą?
-Jest gorzej. A tak właście co cię tu sprowadza?
-Przyszłam dać ci lekcje. A tak wogule martwiłam się.
-Dzięki Sue.
-Sue. Zechcesz zjeść z nami naleśniki?
-Jasne.-odpowiedziała i usiadła przy stole. Postapiłam tak jak ona. Usiadłam obok niej i wziełam kilka naleśników z bitą śmietaną. Zjadłam ze smakiem podobnie jak Sue.
-Pyszne naleśniki.-powiedziała Sue.
-Potwierdzam.
-Ciesze się że wam smakuje.
-No to Jennifer. Zostawiam Ci zeszyty i moje notatki. Jakby coś się stało to napisz lub zadzwoń. A jak twój stan by się pogorszył to mów. O każdej porze dnia i nocy. Ja będe się zbierać. Pa Jennifer.-powiedziała po czym weszła do windy.
-Pa Sue.-odpowiedziałam ale nie usłyszała.
-To twój psycholog?
-Tak jakby. Interesuje się różnymi chorobami psychicznymi.
-A ta twoja choroba to?-do rozmowy wtrącił się Tony.
-Jest jednym z kluczowych objawów depresji.
-Czyli?
-Tony. Poczytaj w internecie.
-Jarvis?
-Tak panie Stark?
-Jeden z kluczowych objawów depresji to..
-Anhedonia, sir.
-A po ludzku?
-Anhedonia jest niezdolność do odczuwania emocji takich jak szczęście, radość.
-Dzięki Jarvis.
-To ta choroba?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro