Sue
Z Stevem omówiliśmy sprawy dotyczące pogrzebu, który odbędzie się za kilka dni.
Mam nadzieje że te dni będą spokojne.
-Jennifer?
-Tak Steve?
-Moge do ciebie mówić "Jen"?
-Jasne.-odpowiedziałam. Steve uśmiechnął się i mnie przytulił. Odkleił się odemnie po pewnym czasie. Pocałował mnie w czoło i wyszedł z pokoju. Usiadłam na łóżku a telefon wydał z siebie charakterystyczny dźwięk. Odblokowałam go i odczytałam wiadomość.
Od: Sue
Cześć Jen. Kiedy wrócisz do szkoły?
Do: Sue
Nie zastanawiałam się nad tym.
Od: Sue
A wogule przejrzałaś moje notatki?
Do: Sue
Nie... Ale zaraz zobacze.
Wstałam z łózka i zaczełam szukać notatek Sue. Po pewnym czasie znalazłam. Zaczełam je przeglądać.
Biologia 5 stron, Historia 4 strony, Chemia 6 stron, Matematyka 7 stron, Angielski 6 stron... O kurwa.
Do: Sue
Tego jest strasznie dużo.
Od: Sue
Wiem. I jeszcze dojdzie Ci pare stron.
Do: Sue
...
Od: Sue
Jennifer. Jak wrócisz do szkoły to będziesz musiała napisać pare testów, ale spokojnie. Nauczyciele dadzą Ci czas.
Do: Sue
Tia.. Zwłaszcza Joker. Jak wróce do szkoły ona pierwsza będzie mi truć dupe abym napisała testy.
Od: Sue
Joker nie jest taka zła. Fakt jest wymagająca ale gdy się nauczysz i napiszesz test w miare szybkim terminie to będzie dobrze.
Do: Sue
Nie pomyślałaś że jak u niej napisze szybko testy inni nauczyciele też będą chcieli abym u nich napisała szybko testy?
Od: Sue
Masz racje... Po części.
Po tej wiadomości wyłączyłam telefon. Położyłam się na łóżku.
Nie myśl o szkole. Nie przejmują się nią, bo to i tak nic nie da.
Westchnełam. Tak cholernie nie lubiłam rozmyślać o szkole. Wstałam z łóżka i poszłam do salonu. Napiłam się soku pomarańczowego. Z windy wyszła Sue.
-Cześć Sue.
-Dlaczego nie odbierasz?
-Mam wyłączony telefon.
-Okej. Tu masz notatki.-powiedziała i położyła zeszyty na stole.
-Jakbyś czegoś nie rozumiała to pisz do mnie albo poproś kogoś o pomoc.
-Jasne. A teraz idź już, bo spóźnisz się na tą randke.
-Skąd wiesz?-spytała zaskoczona.
-Sue, Sue, Sue. Masz zrobionego kłosa, ubrałaś swoją bransoletke szczęścia, użyłaś perfumów, mówisz szybko.
-Łał.
-No a teraz zmykaj. Pa. Baw się dobrze czy jakoś tak.
-Pa.-powiedziała i weszła do windy.
-Jesteś świetną obserwatorką.-powiedział Bucky. Zignorowałam to. Poszłam do pokoju. Włączyłam telefon. Zalała mnie fala widomości o tym że Sue do mnie dzwoniła. Odłożyłam telefon i chwyciłam za notatki. Odłożyłam je po chwili.
Tak bardzo nie chce mi się tego czytać.
Usłyszałam piosenke Lil Happy Lil Sad- Lil Numb. Odebrałam telefon.
-Halo?
-J-j-jen. Pomóż mi.-wszeptała Sue. Przestraszyłam się nie na żarty.
-Sue? Gdzie jesteś co się dzieje?
-S-samochód. Obok parku. Pomóż mi proszę.-wyszeptała i rozpłakała się. Wybiegłam z pokoju jak burza. Popędziłam do windy. Po chwili byłam na dole. Biegłam do parku.
-Sue. Zaraz będe. Nie rozłączaj się.-powiedziałam. Gdy zobaczyłam ją jak leży w kałuży krwi, przyspieszyłam. Kucnęłam obok niej.
-Już jestem Sue. Już dzwonie po karetke.-powiedziałam szybko i złapałam za jej ręke. Wykonałam telefon. Opisałam sytuacje.
-Będą za kilka minut.
-Jennifer. Ja nie chce umierać.
-Sue. Nie umrzesz kochana. Nie pozwole na to.
-Ja nie chce umierać.
-Nie umrzesz. Rozumiesz? Nie umrzesz. Nie pozwole na to.-powiedziałam z łzami w oczach. W tym momencie przyjechała karetka i zabrała ją. Chciałam jechać z nimi ale nie pozwolili mi. Wróciłam do Avengers Tower. Wyszłam z windy. Gdy Steve mnie zobaczył przeraził się.
-Jennifer. Co się stało?-spytał i podszedł do mnie.
-Sue.. Ktoś ją potrącił.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro