Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozmowa z Markiem

Wyciagnęłam telefon i napisałam do Sue.

Mam załamanie.

                                    Spokojnie wdech i                                    wydech. Co się stało?

Peter poprosił mnie abym ubrała różowe ciuchy. Ubrałam je. On wtedy pokazał mnie Starkowi i pocałował tym samym wygrywając zakład. Poczułam się jak rzecz.
                  
                                 Co za dupek! Możesz o  tym komuś powiedzieć?  Na przykład Stevowi?

Nie. Nie chce mu o tym mówić.
  
                                                   A Bucky?

On jest w salonie a tam są wszyscy.

                                                   A ktoś inny?

Mark...

                         Twój brat? On jest w wieży?
         
Tak. Pogadać z nim?

                      Jasne! Zbliżycie się do siebie!

No dobra. Dzięki Sue.

Odłożyłam telefon i poszłam do pokoju Marka. Przed wejściem zapukałam.

-Kogo niesie?

-To ja Jennifer. Mogę wejść?

-Wchodź Perełko.-powiedział. Weszłam do pokoju. Mark podszedł do mnie.

-Dlaczego płakałaś?

-Ja..-wyszeptałam, przytuliłam Marka i rozpłakałam się.

-Perełko dlaczego płaczesz?-spytał i pogłaskał mnie po włosach. Wzięłam głęboki wdech.

-To przez Petera. Bo on poprosił mnie abym ubrała to. Zrobiłam to. Pokazał mnie Starkowi i pocałował przy nim a ten powiedział że Peter wygrał zakład. Poczułam się jak rzecz.-powiedziałam i przerwałam.-Ja wiem, że to błacha rzecz, ale musiałam komuś powiedzieć.

-Dobrze, że powiedziałaś. Nie warto tłumić w sobie emocji. Bo to..

-Zabija od środka.-dokończyliśmy razem.

-Możesz mi powiedzieć wszystko. Wiem że ostatnio między nami się nie układało i nie ufasz mi, ale chcę to poprawić. Pozwolisz mi?

-Tak.

-Dziękuję.-powiedział i pocałował mnie w czoło.

-A co do tego Petera.-mruknął i wytarł kciukiem moje łzy.-Nogi z dupy mu powyrywam.-powiedział zły.

-Mark. Zostaw go.

-Nie pozwolę aby moja siostrzyczka płakała przez jakiegoś gówniarza!

-Mark. Proszę. Po prostu daj mi się wypłakać.

-No dobrze.-powiedział i posadził mnie na swoich kolanach. Płakałam w jego ramię. Mark cały czas głaskał mnie po włosach i mówił jaka to jestem wyjątkowa, piękna i żebym nie przejmowała się. Uspokoiła się trochę.

-A jak było w wieży kiedy przyszłaś?-spytał. Zaczęłam mu opowiadać co się działo. Potem nastała cisza.

-Dziękuję, że mnie wysłuchałeś.-powiedziałam i pocałowałam go w policzek.

-Nie ma za co.

-Ja już pójdę.-powiedziałam i wstałam.

-Chcesz abym dotrzymał Ci towarzystwa jeszcze przez jakiś czas?-spytał. Pokiwałam głową. Mark wstał i złapał mnie za rękę.

-Gdzie chcesz iść?

-Do pokoju.-powiedziałam i wyszliśmy z pokoju Marka. Byliśmy już przed drzwiami mojego pokoju gdy Bucky zaczepił nas.

-Płakałaś?

-Tak. Przez Petera.-powiedziałam. Bucky zacisnął pięść. Założył mi włosy za ucho, pocałował w czubek głowy i poszedł.

-Widzę że koleś też ma ochotę mu wpierdolić. Chyba dogadam się z nim.-powiedział Mark. Weszłam do pokoju z bratem. Usiadłam do papierów. Przejrzałam czy aby napewno podpisałam wszystkie i odłożyłam na bok. Położyłam się na łóżku i westchnęłam. Mark usiadł obok mnie i pogłaskał po włosach.

Zdradziłam Steva.

-Dlaczego wyrzuciłam żyletkę?

-Żeby nie robić sobie krzywdy. Przynieść Ci lody?

-Jakbyś mógł.-mruknęłam.

Perspektywa Marka

Wyszedłem z pokoju i poszedłem do kuchni. Wyciągnąłem z zamrażarki lody i wziąłem łyżkę.

-Nie dość, że jesteś tu tylko z przymusu to jeszcze masz zamiar żyć na mój koszt.-mruknął Stark.

-Mówi to do mnie konserwa, która ma kasy jak lodu. Poza tym to nie jest dla mnie.-mruknąłem. 

-A co Jennifer nie chciało się ruszyć czterech liter?

-Spierdalaj Stark.-powiedziałam.

-Taka prawda.

-Prawda jest taka że Jennifer ma ochotę znowu się ciąć i to przez tego gówniarza, który założył się z tobą.-powiedziałem zły i poszedłem do pokoju Jennifer. To co tam zastałem przeraziło mnie.

Dziękuję @JasnaAsia2 za pomoc w poprzednim rozdziale.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro