Rozmowa
Zamknęłam oczy i skupiłam się na zapachu. Wyczułam jego zapach za mną.
-Steve?-spytałam cicho i odwróciłam się. Stał przy wejściu do salonu i wpatrywał się we mnie. Podeszłam do niego i przytuliłam się.
-Jestem.-odpowiedział równie cicho.
-Dlaczego nie śpisz?-spytałam.
-Ty mi powiedz.
-Ja nie mogę spać. Nie chce mi się.
-Ja też nie mogę spać. Tony się strasznie wierci.-powiedział na co uśmiechnęłam się. Mark przewrócił się na drugi bok.
-Chodźmy. Nie będziemy ich budzić.-powiedziałam i złapałam rękę Steva.
Zaprowadziłam go do piwnicy. Zapaliłam światło.
-Piwnica?-spytał zaskoczony.
-Tu przynajmniej możemy normalnie rozmawiać.-powiedziałam. Usiadłam na kanapie, która stała w rogu. Wydawała się czysta. Steve usiadł obok mnie, a ja na nim.
-Nie wiem kiedy będę mogła nacieszyć się twoją bliskością.-powiedziałam i położyłam swoją głowę na jego ramieniu.
-Wiem Jen.-powiedział i zaczął bawić się moimi włosami.
-Może lepiej było by powiedzieć wszystkim, że jesteśmy razem?-spytałam, podniosłam głowę i popatrzyłam na Steva.
-Nie wiem skarbie.-powiedział. Położyłam rękę na jego policzku i pocałowałam go w nos. Uśmiechnął się delikatnie.
-Jak chcesz to możemy powiedzieć.-powiedział. Zaczęłam jeździć palcami po jego policzku.
-Nie wiem Steve. Mark zapewne by krzyczał tak, że wszyscy by usłyszeli, że jego siostra jest z starcem.-powiedziałam i uśmiechnęłam się. Steve także uśmiechnął się.
-Czasem nie mogę uwierzyć, że to twój brat.-powiedział.
-Ja też. Tyle nas różni.
-Ale macie jednen i taki sam groźny tekst.-powiedział. Zmarszczyłam brwi.
-Jaki?-spytałam.
-Nogi z dupy Ci powyrywam.-powiedział i zaśmiał się. Uśmiechnęłam się szeroko.
-Ten tekst jest świetny.-powiedział Steve.
-A może byś tak zapuścił brodę?-spytałam czując pod palcami jego zarost.
-Chciałabyś?
-Nie wiem. Może. Ciekawa jestem jakbyś wyglądał.
-Przemyśle to.-powiedział i uśmiechnął się.
-Steve, Steve, Steve.-wyszeptałam.
-Tak kochanie?
-Kocham Cię.-powiedziałam i pocałowałam go krótko w usta.
-Ja Ciebie też.-powiedział i uśmiechnął się. Objął mnie rękoma i położył głowę na moim ramieniu.
-Idziemy spać?-spytał Steve.
-Ty idziesz spać.
-A ty?
-Sprawdzę czy wszyscy śpią, zobaczę co robią duchy.
-No dobrze.-powiedział. Zjechał dłońmi na moje uda i wstał. Pisnęłam na co Steve się cicho zaśmiał.
-Jak śmiesz się śmiać z królowej?-zapytałam w żartach.
-Przepraszam wasza wysokość. To się nie powtórzy.-powiedział.
-Masz szczęście, że Cię kocham. Nie dam Ci kary.
-Jesteś bardzo łaskawa królowo. Moja łaskawa królowa.-powiedział i pocałował mnie w policzek. Zgasił światło i wszedł po schodach. Po chwili byliśmy obok salonu.
-Dobranoc skarbie.-powiedziałam i pocałowałam w policzek. Steve pocałował mnie szczękę i zaczął schodzić pocałunkami w dół.
-Steve.-szepnęłam czując jego usta na szyi.
-Tak?-spytał i zaprzestał.
-Nie to, że mi się nie podoba, bo bardzo mi się podoba, ale nie teraz. Dokończymy to, dobrze?-spytałam.
-Dobrze.-powiedział i mnie puścił. Stanęłam na palcach i ponownie pocałowałam go.
-Miłych snów.-wyszeptałam. Steve uśmiechnął się i poszedł w stronę salonu. Zamknęłam oczy i skupiłam się. Nie słyszałam żadnych rozmów w budynku.
Wychodzi na to, że wszyscy śpią.
Pójdę do dusz. Ciekawe czy znowu będą się kłócić.
Cicho wyszłam z domu i rozejrzałam się. Nie widziałam nikogo.
-Jesteście?-spytałam. Ktoś zeskoczył z drzewa i podszedł do mnie. To był Armin.
-Coś się stało? Dlaczego nie śpisz?-spytał.
-Wszystko dobrze. Nie chcę mi się spać i tyle.-powiedziałam.
-O Jennifer! Jesteś. Trochę Cię ominęło.-powiedział Pietro, który pojawił się przede mną.
-A co dokładnie?-spytałam.
-Fabio z Chrisem się dogadali, a przynajmniej już tak się nie kłócą.-wtajemniczył mnie Armin.
-Co tak długo Cię nie było?-spytał Armin.
-Posiedziałam trochę z Stevem.
-Zazdrosny o Petera?
-Raczej nie, a przynajmniej mi tego nie powiedział.
-Pamiętaj. Jakby coś było z nim było nie tak albo by Cię skrzywdził to daj znać.-powiedział Armin i puścił mi oczko. Walnęłam go łokciem w żebro.
-Steve jest w porządku.-powiedziałam.
-Zdaje sobie z tego sprawę, że jest zajebisty, ale w razie czego to mów. Sprzątniemy go raz dwa.
-No hejka!-powiedział Fabio.
-Co do kurwy!?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro