Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozmowa

Zamknęłam oczy i skupiłam się na zapachu. Wyczułam jego zapach za mną.

-Steve?-spytałam cicho i odwróciłam się. Stał przy wejściu do salonu i wpatrywał się we mnie. Podeszłam do niego i przytuliłam się.

-Jestem.-odpowiedział równie cicho.

-Dlaczego nie śpisz?-spytałam.

-Ty mi powiedz.

-Ja nie mogę spać. Nie chce mi się.

-Ja też nie mogę spać. Tony się strasznie wierci.-powiedział na co uśmiechnęłam się. Mark przewrócił się na drugi bok.

-Chodźmy. Nie będziemy ich budzić.-powiedziałam i złapałam rękę Steva.
Zaprowadziłam go do piwnicy. Zapaliłam światło.

-Piwnica?-spytał zaskoczony.

-Tu przynajmniej możemy normalnie rozmawiać.-powiedziałam. Usiadłam na kanapie, która stała w rogu. Wydawała się czysta. Steve usiadł obok mnie, a ja na nim.

-Nie wiem kiedy będę mogła nacieszyć się twoją bliskością.-powiedziałam i położyłam swoją głowę na jego ramieniu.

-Wiem Jen.-powiedział i zaczął bawić się moimi włosami.

-Może lepiej było by powiedzieć wszystkim, że jesteśmy razem?-spytałam, podniosłam głowę i popatrzyłam na Steva.

-Nie wiem skarbie.-powiedział. Położyłam rękę na jego policzku i pocałowałam go w nos. Uśmiechnął się delikatnie.

-Jak chcesz to możemy powiedzieć.-powiedział. Zaczęłam jeździć palcami po jego policzku.

-Nie wiem Steve. Mark zapewne by krzyczał tak, że wszyscy by usłyszeli, że jego siostra jest z starcem.-powiedziałam i uśmiechnęłam się. Steve także uśmiechnął się.

-Czasem nie mogę uwierzyć, że to twój brat.-powiedział.

-Ja też. Tyle nas różni.

-Ale macie jednen i taki sam groźny tekst.-powiedział. Zmarszczyłam brwi.

-Jaki?-spytałam.

-Nogi z dupy Ci powyrywam.-powiedział i zaśmiał się. Uśmiechnęłam się szeroko.

-Ten tekst jest świetny.-powiedział Steve.

-A może byś tak zapuścił brodę?-spytałam czując pod palcami jego zarost.

-Chciałabyś?

-Nie wiem. Może. Ciekawa jestem jakbyś wyglądał.

-Przemyśle to.-powiedział i uśmiechnął się.

-Steve, Steve, Steve.-wyszeptałam.

-Tak kochanie?

-Kocham Cię.-powiedziałam i pocałowałam go krótko w usta.

-Ja Ciebie też.-powiedział i uśmiechnął się. Objął mnie rękoma i położył głowę na moim ramieniu.

-Idziemy spać?-spytał Steve.

-Ty idziesz spać.

-A ty?

-Sprawdzę czy wszyscy śpią, zobaczę co robią duchy.

-No dobrze.-powiedział. Zjechał dłońmi na moje uda i wstał. Pisnęłam na co Steve się cicho zaśmiał.

-Jak śmiesz się śmiać z królowej?-zapytałam w żartach.

-Przepraszam wasza wysokość. To się nie powtórzy.-powiedział.

-Masz szczęście, że Cię kocham. Nie dam Ci kary.

-Jesteś bardzo łaskawa królowo. Moja łaskawa królowa.-powiedział i pocałował mnie w policzek. Zgasił światło i wszedł po schodach. Po chwili byliśmy obok salonu.

-Dobranoc skarbie.-powiedziałam i pocałowałam w policzek. Steve pocałował mnie szczękę i zaczął schodzić pocałunkami w dół.

-Steve.-szepnęłam czując jego usta na szyi.

-Tak?-spytał i zaprzestał.

-Nie to, że mi się nie podoba, bo bardzo mi się podoba, ale nie teraz. Dokończymy to, dobrze?-spytałam.

-Dobrze.-powiedział i mnie puścił. Stanęłam na palcach i ponownie pocałowałam go.

-Miłych snów.-wyszeptałam. Steve uśmiechnął się i poszedł w stronę salonu. Zamknęłam oczy i skupiłam się. Nie słyszałam żadnych rozmów w budynku.

Wychodzi na to, że wszyscy śpią.

Pójdę do dusz. Ciekawe czy znowu będą się kłócić.

Cicho wyszłam z domu i rozejrzałam się. Nie widziałam nikogo.

-Jesteście?-spytałam. Ktoś zeskoczył z drzewa i podszedł do mnie. To był Armin.

-Coś się stało? Dlaczego nie śpisz?-spytał.

-Wszystko dobrze. Nie chcę mi się spać i tyle.-powiedziałam.

-O Jennifer! Jesteś. Trochę Cię ominęło.-powiedział Pietro, który pojawił się przede mną.

-A co dokładnie?-spytałam.

-Fabio z Chrisem się dogadali, a przynajmniej już tak się nie kłócą.-wtajemniczył mnie Armin.

-Co tak długo Cię nie było?-spytał Armin.

-Posiedziałam trochę z Stevem.

-Zazdrosny o Petera?

-Raczej nie, a przynajmniej mi tego nie powiedział.

-Pamiętaj. Jakby coś było z nim było nie tak albo by Cię skrzywdził to daj znać.-powiedział Armin i puścił mi oczko. Walnęłam go łokciem w żebro.

-Steve jest w porządku.-powiedziałam.

-Zdaje sobie z tego sprawę, że jest zajebisty, ale w razie czego to mów. Sprzątniemy go raz dwa.

-No hejka!-powiedział Fabio.

-Co do kurwy!?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro