Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Psycholog

-Dobrze że pan tak szybko przybył. Zaprowadze pana do pokoju gdzie będzie pan mógł porozmawiać z Jennifer.-powiedział Steve i wszedł do windy a ja z tym psychologiem podążaliśmy za nim jak cienie. Okazało się że pokój, w którym mieliśmy rozmawiać znajdował się na 23 piętrze. Steve wyszedł i zostawił mnie z tym facetem. Usiadłam na krześle.

-A więc Jennifer. Wogule mnie nie obchodzi jak się czujesz, co ci dolega. Interesują mnie tylko pieniądze. A za to zlecenie zaoferowali mi pokaźną sumke.-powiedział, usiadł na przeciwko mnie i wyciągnął telefon.

I co? Teraz będzie tak siedział i gapił się w telefon? Jak tam ma być to ja pierdole to.

Wstałam i wyszłam z pokoju. Weszłam do windy i kliknełam guzik. Już po chwili znajdowałam się w salonie. Steve był zaskoczony moją obecnością.

-Tak szybko?

-Jak on ma się gapić w telefon przez całą godzine a ja mam tam siedzieć to przez ten czas wole zrobić coś bardziej interesującego.-powiedziałam i poszłam do pokoju. Wyciągnełam słuchawki, podłączyłam do telefonu i zaczełam słuchać muzyki. Po pewnym czasie do pokoju wszedł Steve.

-Jennifer. Choć. Przyszedł inny psycholog.-powiedział Steve. Weszłam do windy i ponownie wcisnełam guzik z numerem 23. Weszłam do odpowiedniego pokoju i usiadłam na krześle. Po chwili przyszedł psycholog. Brunetka z niebieskimi oczami.

-Dzień dobry.-przywitała się i usiadła naprzeciw mnie.

-Witam.

-Może opowiesz mi troche o sobie?

-Pani pierwsza.

-No dobrze. Jestem Veronica Cameon. Mam 34 lata. Od 5 lat pracuje jako psycholog.

-Jennifer Williams. Mam 15 lat. I cierpię na anhedonie.

-Anhedonie powiadasz.. No cóż na anhedonie zalecam spędzanie czasu z bliskimi.

-Wszyscy nieżyją.

-A co z twoim opiekunem. Wie o tym?

-Wie.

-Rozmawiałaś z nim o swoich problemach?

-Troche.

-To porozmawiaj z nim bardziej. Anhedonia to nic strasznego. Inni ludzie mają gorzej...-powiedziała i rozpoczeła godzinny wykład o tym jakie ludzie przeżywają tragedie. Wogule się na tym nie skupiałam. Planowałam jakby się wyżyć.

Zabić tutaj? Nie. Tu kamery i każdy by wiedział. Zabić wieczorem w domu? Nie. Musze rozwiązać sprawe z babcią. A tak wogule po co zabijać? A no tak. Za ten godzinny wykład. Przecierz i tak wie że nie słucham. A może nie wie? Jak nie wie jak podchodzić do ludzi to nie powinna wykonywać swojego zawodu.

Po tym wykładzie wyszła z pokoju. Chwile po tym wszedł Steve.

-Ja tam?

-Źle.

-Dlaczego?

-Zrobiła mi godzinny wykład jak to inni ludzie mają odemnie gorzej.

-Naprawde?

-Jak mi nie wierzysz to zobacz nagranie z kamery.-powiedziałam i poszłam. Udałam się do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i wyciągnełam akta.

Robota się sama nie zrobi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro