Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Przeprosiny

-Cześć Jennifer.-powiedziała i uśmiechnięła się sztucznie Alex.

-Hej. Myślę że pora na was. Nie miło było was zobaczyć.-powiedziałam zła.

-Co tak ostro? Chcieliśmy odwiedzić koleżankę w żałobie.

-Jennifer.. Ty..-wyjąkał Zayne i wskazał na moje blizny.

Cholera. Mam bluzkę na krótki rękaw. Mogłam nie zdejmować tej bluzy.

-Tniesz się?-zapytała zaskoczona Clara.

-Tak. Napatrzyliście się?-zapytałam. Oni nadal się patrzyli. Czułam się naga, bezbronna. Schowałam ręce za siebie.

-Tniesz się. Jesteś taka słaba.-wysyczała do mnie Alex.

-Po co przyszliście?

-Mamy dla ciebie ciasto.-powiedział Tom i dał mi ciasto. Powąchałam je.

-Ciasto z bitą śmietaną i środkami przeczyszczającymi. Mmm. Pycha.-skomentowałam i wyrzuciłam je do śmieci.

-Jak?-wyszeptała Jessica.

-Magia.-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się wrednie.

-T-ty..-wyjąkał Zayne.

-Dobra. Dość tego!-wykrzyczała Alex.-Jak wrócisz do szkoły zrobimy Ci piekło.-wyszeptała do mojego ucha.-Idziemy.-powiedziała do reszty. Nie zrobili kroku.

-Na co czekacie? Idziemy!-krzyknęła Alex.

-Ona się tnie.-wyszeptała Clara.

-Tak i co z tego?!

-Trzeba jej pomóc.-wyszeptał Zayne.

-Co powiedziałeś?

-Powiedział że trzeba jej pomóc.-odpowiedział za niego Tom.

-Ah tak Zayne. A chcesz mieć piekło w szkole?

-Nie strasz, nie strasz, bo się zesrasz.-powiedział Tom.

-Coś ty powiedział?!

-To co słyszałaś.

-Będziesz miał przejebane w szkole!

-Nie będzie miał. Nie dasz rady tego zrobić Alex.-powiedziałam.

-Tak?!

-Tak. I nie drży ryja, bo aż głowa boli.

-Mogę krzyczeć! Nikt mi nie zabroni!

-Ah tak?-spytałam i dotknełam jej czoła. Chciała powiedzieć coś, lecz z jej ust nie wydobył się żaden dźwięk. Zaczęła wymachiwać rękoma.

-Co jej zrobiłaś?-zapytała Jessica.

-Uciszyłam. Nie widać?-spytałam. Wszyscy popatrzyła na mnie z strachem.

-No. Nie będziesz krzyczeć?-zapytałam grzecznie. Pokiwała głową przecząco.  Dotknełam jej czoła.

-Coś ty mi zrobiła? Jesteś wiedźmą?-spytała ze strachem. Zaśmiałam się krótko.

-Nie jestem wiedźmą. A teraz idź stąd.-powiedziałam. Alex fukneła i wyszła a wraz z nią Jessica.

-A wy co? Zostajecie na obiad?

-Jennifer.-wyszeptała z łzami w oczach i przytuliła mnie.-Przepraszam Cię. Ja nie wiedziałam.

-Szzzz... Jest okej.-powiedziałam i pogłaskać ją po plecach. Do przytulaska dołączył się Zayne.

-Ja też przepraszam, że nie zaregowałem.-powiedział Zayne i pociągnął nosem.

-Spoko. Nie szkodzi.

-Ty się przez nich ciełaś a mówisz że nic nie szkodzi.-powiedział Tom. Nie odpowiedziałam. Tom miał rację. Zayne i Clara odsuneli się ode mnie. Tom podszedł do mnie. Podrapał się po karku i też mnie przytulił.

-Przepraszam.-wyszeptał i odkleił się ode mnie.

-Nie szkodzi.

-My już pójdziemy. Chodźcie chłopaki.-powiedziała Clara.

-Jeszcze raz przepraszam.-powiedział Zayne.

-Ja też.-mruknął Tom.

-Nie szkodzi.-powiedziałam i uśmiechnęłam się do nich. Clara przed wyjściem posłała mi przepraszające spojrzenie. Potarłam skronie i zamknełam oczy wstrzymując łzy.

Mieli mnie gdzieś. Nic nie robili widząc jak Alex mi dokucza. Ale zrozumieli, przeprosili. Lepiej później niż wcale.

Po moim policzku spłynęła łza. Zaśmiałam się i uśmiechnęłam tłumiąc szloch. Miałam ochotę zrobić sobie krzywdę i wypłakać. Szybko staram łzę.

-Panienko Jennifer? Wszystko dobrze?-spytał dobrze mi znany mechaniczny głos. Zaśmiałam się.

-Nie mów do mnie panienko.-powiedziałam rozbawiona.

-Nie odpowiedziałaś na moje pytanie Jennifer.

-Jest w..-przerwałam. Wzięłam głęboki wdech starając się uspokoić.-W porządku Jarvis. Powiedź mi... Gdzie mogę znaleźć Sharon?

-Jest w sali konferencyjnej z Avengersami i Furym.

-Dziękuję za informacje Jarvis.-powiedziałam i uśmiechnęłam się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro