Przejedzenie
Otworzyłam oczy. Ujrzałam twarz Petera. Uśmiechnęłam się i wygramoliłam z objęć Petera. Wyciągnęłam z szafy ciuchy i ręcznik. Poszłam do łazienki. Umyłam się, umyłam zęby, wysuszyłam włosy. Przy ubieraniu bluzki popatrzyłam na swoje odbicie w lustrze.
Blizny na rękach, brzuchu. Rozpuszczone włosy.
Zaczęłam przyglądać się swoim ciuchom.
Czarne spodnie, szara bluzka na długi rękaw... Pora coś zmienić.
Wyszłam z łazienki i otworzyłam szeroko szafę.
Czarne, czarne, szare, brązowe, błękitne, fioletowe, czarne, bordowe, pudrowo róźowe..
Wzięłam pudrowo różową bluzkę i jasne niebieskie jeansy. Poszłam do łazienki i ubrałam te ciuchy. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Wyszłam z łazienki.
-Hej Jennifer. Ślicznie wyglądasz.-powiedział Peter.
-Hej słoneczko.-powiedziałam i pocałowałam go w policzek.-Dziękuję.-powiedziałam. Peter wziął ciuchy i poszedł do łazienki.
-Jarvis. Gdzie jest Sharon Carter? Chciałam ją przeprosić.
-Jest w Avengers Tower na piątym piętrze.
-Dzięki.-powiedziałam. Po niecałych czterech minutach byłam na 5 piętrze.
-Cześć Sharon. Chciałam Cię przeprosić za wczoraj. Po prostu...-powiedziałam, lecz przerwała mi.
-Jennifer. Ja też przepraszam Cię. Nie posłuchałam się Jarvisa.
-To zgoda?
-Zgoda.-powiedziała. Podałyśmy sobie ręce. Weszłam do windy i kliknęłam odpowiedni guzik. Już po chwili znajdowałam się w kuchni. Nikogo tam nie było. Postanowiłam że na śniadanie zrobię naleśniki. Wyjęłam potrzebne rzeczy i zaczęłam robić ciasto na naleśniki. W trakcie smażenia włączyłam jakąś piosenkę z mojego telefonu i zaczęłam cicho śpiewać.
-I'm in love with the shape of you...-śpiewanie przerwał mi ktoś. Przytulił się od tyłu.
-Pięknie wyglądasz oraz ślicznie śpiewasz.-wyszeptał mi do ucha.
-A dziękuję Steve.-powiedziałam i uśmiechnęłam się.-Masz ochotę na naleśniki?-spytałam i odwróciła się do niego przodem.
-Chętnie.-powiedział, pocałował mnie w czoło i usiadł przy stole. Usmażone naleśniki postawiłam na stole. Obok nich postawiłam bitą śmietanę i sos czekoladowy. Do salonu wpadł Peter.
-Dzień dobry Kapitanie.-powiedział i usiadł przy stole. Peter nałożył sobie kilka naleśników i zaczął jeść.
-Witaj Peter.-powiedział Steve i również zaczął jeść. Usiadłam między Peterem a Stevem i też zaczęłam jeść. Zjadłam 3.
-Są pyszne!-skomentował Peter i pocałował mnie w policzek.
-Też tak uważam.-powiedział Steve.
-Ciesze się że wam smakują.-powiedziałam i uśmiechnęłam się. To była prawda. Cieszyłam się. Peter zjadł sześć naleśników i spojrzał na zegar.
-Spóźnie się!-krzyknął i zerwał się z krzesła. Pobiegł gdzieś i zaraz wrócił z plecakiem.
-Robisz świetne naleśniki. Miło spędziłem z tobą czas, ale muszę lecieć. Pa Jennifer.-powiedział szybko i pocałował mnie w policzek.
-Pa słońce. Uważaj na siebie.-powiedziałam. Peter wszedł do windy. Pomachał mi i zniknął za metalowymi drzwiami.
-Co robiliście wczoraj?
-Oglądaliśmy Sherlocka, jedliśmy popcorn.-powiedziałam.
-Dlaczego tak agresywnie zachowałaś się w stosunku do Sharon?
-Dała dostęp Alex mimo tego że Jarvis mówił że zabroniłam, ale przeprosiłam ją.-powiedziałam. Staram bitą śmietanę z kącika jego ust.
-Ubrudziłeś się.-powiedziałam. Steve wstał zebrał brudne talerze i włożył do zmywarki. Umył ręce i usiadł obok mnie. Zemdliło mnie. Wstałam i pobiegłam do toalety. Uklękłam przed sedesem i zaczęłam wymiotować. Steve założył mi włosy za ucho. Cały posiłek jaki zjadłam przed chwilą teraz znajdował się w muszli.
Usiadłam przy ścianie. Steve przykucnął przedemną.
-Co Ci mogło poszkodzić?
-Nie wiem. Ale wiem kto może wiedzieć.
Armin. Pojaw się. Musisz mi coś wytłumaczyć. Szybko. To ważne.
W pomieszczeniu pojawił się Armin.
-Wzywałaś mnie. O co chodzi Jennifer?
-Przed chwilą wymiotowałam. Na śniadanie zrobiłam naleśniki. Steve i Peter zjedli i nic im nie jest. Co mi jest?
-Przejadłaś się Niallem.-powiedział. Popatrzyłam na niego niezrozumiale.
-Twoje ciało nie przyjmuje normalnych pokarmów. Chce krwi, bo przedtem miałaś jej aż ponadto. Przyzwyczaił się do krwi. Są dwa wyjścia. Albo nie będziesz jadła przez dwa dni i twój organizm się odzywczai się od krwi i będziesz mogła normalnie jeść, lecz twoja ludzka strona będzie głodna i długo nie wytrzyma, albo teraz napijesz się krwi i do wieczora nie będziesz jeść i Ci przejdzie i tu jest haczyk. Krew musi być czysta. Nie może być od złego człowieka.
-Wybieram głodówke przez dwa dni.
-Nie. Nie pozwolę na to.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro