Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Policja?

Obudziłam się zalana potem. Koszmary nie dawały mi spokoju, więc wstałam po cichu i podeszłam do okna. Usiadłam i zaczełam się patrzeć na gwiazdy.

-Gwiazdy cię interesują?-spytał zachrypniętym głosem Steve.

-Troche. To takie małe świecące coś a takie interesujące. Niektórzy mają ochote te małe świecące coś zgasić. Mimo tego że nic im nie zrobiło.-urwałam na chwile. Lecz zaraz znowu kontynułowałam.-Gwiazdy można porównać do ludzi.

-Weźmy na przykład tą. Największą i najjaśniej świecącą. I teraz wobraźmy sobie takiego człowieka. Ma plany, marzenia, dobrze się uczy, nie da sobie w kasze dmuchać. Nikt mu niepodstkoczy.

-Od dawna gwiazdy cię interesują?

-Od dzieciństwa. Zawsze gdy noc zapadała a pojawiały się gwiazdy, zostawałam na dworze dłużej aby móc popatrzeć na nie. A babcia nie mogła mnie odciągnąć od tego. Oczywiście po pewnym czasie zawsze zabierała mnie do domu i opierniczała że zamiast spać to siedze na dworze i patrze na gwiazdy.-uśmiechnełam się na to wspomnienie.

-Panie Rogers policja przyszła.-powiedział Jarvis.

-Jarvis obudź reszte.-rozkazał Steve i wyszedł z mojego pokoju. Poszłam za nim.

-Dzień dobry. Mamy człowieka, który jest powiązany z kilkoma morderstwami.-powiedział jeden z policjantów.

-Wiemy że tutaj macie inną strefe czasową ale to rozkaz z góry.-powiedział drugi.

-A wy nie możecie się nim zająć?-wtraciłam się.

-Nie chce gadać. A te morderstwa są ważne.

-Mamy podejrzenia że może być powiązany z pedofilią.-powiedział pierwszy.

-Dobrze. Zaprowadzcie go na 15 piętro.-rozkazał Steve a tamci wykonali rozkaz. Spojrzałam na zegar. 5:42. Steve wyszedł z salonu a ja poszłam do pokoju. Wziełam ręcznik, czyste ciuchy i poszłam się wykąpać. Umyłam zęby. Ubrałam czarne jeansy, białą bluzke, czarną bluze z nadrukiem na plecach który glosi:"Fuck you" i czarne trampki. Włosy wysuszyłam i zrobiłam kitka. Wyszłam z pokoju. Poszłam do salonu gdzie Avengersi zawzięcie o czymś rozmawiali.

-On nie chce gadać. Nie rozumiecie? Trzeba go do tego zmusić.-powiedziała Nat.

-Nie mieliśmy używać przemocy Nat.-powiedział Steve.

-Moge z nim pogadać?-spytałam.

-W żadnym wypadku.-powiedział Steve.

-Ale chociaż pozwól mi spróbować.-nalegałam.

-Jennifer nie.-powiedział stanowczo.

-Ale ja znam gościa i wiem jak go podejść. Tylko musisz mi pozwolić.-wyznałam.

-Skąd go znasz?-spytał Tony.

-Później powiem. To moge?

-No dobrze.

-Obiecuje że przyniose odpowiedzi na wszystkie pytania.-powiedziałam i pognałam do windy. Kilknełam guziczek z numerem 15 i już po chwili byłam na miejscu. Weszłam do środka i usiadłam na przeciwko człowieka, który był powiązany z pedofilią oraz morderstawami.

-Dzień dobry ojcze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro