Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Obietnica oraz pytania

-Kapitanie? Jennifer śpi jeszcze?-spytał Peter ale nikt mu nie odpowiedział. Wszedł głębiej do pokoju. Uśmiechnął się na widok jaki tam zastał i wyszedł.

Otworzyłam oczy. Ujrzałam twarz Steva. Miał zamknięte oczy.

Wygląda uroczo.

Pogładziłam dłonią jego policzek. Steve pod wpływem mojego dotyku otworzył oczy.

-Przepraszam. Nie chciałam Cię obudzić.-powiedziałam i zabrałam ręke. Steve wziął moją ręke i położył na swoim policzku.

-Nie przeszkadza mi to.-powiedział.

-Steve? Kochasz mnie?

-Bardzo mocno Cię kocham.-powiedział i pocałował mnie w czoło.

-Dlaczego pytasz?

-Jesteś dla mnie ważny. Zrobie dla ciebie wszystko, ale.. Ja nie czuje miłości. Ja czuje tylko pustke.-powiedziałam. Steve ujął moją twarz.

-Jennifer. Jeszcze poczujesz miłość. Obiecuje ci to.-powiedział i pocałował mnie w nos.. Leżeliśmy trzymajac się za ręce dobre kilkanaście minut.

-Kapitanie. Jest pan proszony do sali konferencyjnej.

-Przekaż że zaraz będe.-powiedział i popatrzył mi w oczy.

-Musze iść Jennifer.-powiedział, pocałował mnie w czoło i wyszedł z pokoju. Poleżałam kilka minut i wyszłam z pokoju. Poszłam do salonu. Zrobiłam sobie kawy i usiadłam na kanapie.

Jak Steve chce sprawić abym poczuła miłość?

Upiłam łyk kawy.

Kocha mnie. 15-latke, która się tnie i dwa razy chciała się zabić.

Upiłam kolejny łyk kawy.

Co on we mnie widzi?

-Jak się czujesz Jennifer?-spytał Mark, który siedział obok mnie.

Nawet go nie zauważyłam.

-Lepiej.-mruknełam.

-Ja przepraszam cię. Za wszystko.-powiedział. Odstawiłam kubek z ciepłą cieczą i przytuliłam go. Ten nie spodziewał się takiego gestu z mojej strony ale oddał uścisk.

-Czyli że wybaczasz mi?

-Nie umiem się długo gniewać. A poza tym jesteś moim bratem. Ale jeśli zrobisz coś Sue, Stevowi, Peterowi i reszcie avengersów zapłacisz za to.

-Wybaczyłaś mi!-krzyknął szczęśliwy i mocniej mnie przytulił.

-Ale nie będziesz się zadawał z nieciekawym towarzystwem, nie będziesz brał pożyczek od szemranych typów, nie masz brać narkotyków i nie masz popełniać żadnych przestępstw.

-Jasne!

-A teraz puść, bo dusisz.-powiedziałam a Mark natychmiast mnie puścił. Usiadłam obok niego i dopiłam kawe.

-Jaki jest ten facet, który cię adoptował?

-Steve. Jest miły. Dba o mnie. Wspiera. A jak tobie życie potoczyło się przez te kilka lat?

-Odkąd uciekłaś ojciec sprowadził sobie jakąś laske. Gotowała, prała, sprzątała. Innym słowem przejeła twoje obowiązki. Ale wytrzymała tylko 2 lata. W szkole miałem słabe oceny. Wpadłem w złe towarzystwo. Zapożyczyłem się u paru gościów. I tak jakoś do teraz. A ty? Co robiłaś przez te lata?

-Chodziłam do szkoły. Potem anhedonia, cięcie się, próby samobójcze. Nic ciekawego.

-Jennifer! Ty chciałaś się zabić?

-Tak. Zostawmy ten temat.

-Wrócimy do niego. Całowałaś się namiętnie z kimś?

Co to za pytanie?

-Nie.

-Masz chłopaka?

-Nie.

-Jest ktoś kto kręci się wokół ciebie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro