Misja
Poszłam do swojego pokoju. Szybko ogarnęłam się.
-Jennifer. Lucyfer czeka na ciebie w salonie.
-Już idę.
Poszłam do salonu. Lucyfer stał przy przeszklonej ścianie.
-Podpisałaś papiery, które dał Ci Loki?
-Nie.
-Tarcza ma Cię na oku. Pilnuj się.
-Będę.
-Pogodziłaś się z Starkiem i Parkerem. Nie przywiązuj się do nich.
-Za późno.-powiedziałam. Lucyfer podszedł do mnie.
-Nie rozumiesz, że gdy odejdą to mocniej zaboli? Chce Cię przed tym chronić.
-Lucy wiem to. Wiem, że gdy się do nich przywiąże a coś im się stanie to nie wybacze sobie. Wiem, że stanowie dla nich zagrożenie i w każdej chwili gdy starce kontrolę mogę ich zabić. Ale ja ich kocham. To przez nich poczułam szczęście i miłość. To przez nich pustka, którą czułam tyle czasu ustępuje.
-Rozumiem. Dzisiaj Armin będzie uczył Cię tańczyć i będzie Ci pomagał zapanować nad twoją drugą stroną.-powiedział i zniknął. Usiadłam na kanapie i potarłam skronie. Do salonu weszła cała drużyna.
-Jennifer.-zaczął Bucky.-Jedziemy na misję. Do wieczora powinniśmy wrócić.-powiedział. Nie myślałam, że bedą dziś mieli misje. Myślałam, że jeszcze poczekają. Przecież mogą ich zabić.
-Musicie jechać?-spytałam.
-Musimy.-odpowiedział Sam.
-Dobrze.-powiedziałam.Wstałam, podeszłam do nich i każdego z kolei przytuliłam.
-Uważajcie na siebie.-powiedziałam. Odprowadziłam ich na dach gdzie czekał na nich odrzutowiec. Wszyscy weszli oprócz Steva. Po moich policzkach zaczęły lecieć łzy.
-Jennifer. Nie płacz.
-A jak coś się wam stanie?
-Skarbie wszystko będzie dobrze. Nic się nam nie stanie.-powiedział i starł kciukiem moje łzy.
-Nigdy nie bede miała dość twojego przytuliania.-Uważaj na siebie.-powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
-Jak wróce to Cię tak wyprzytulam że będziesz miała dość!-krzyknął, tym samym próbując przekrzyczeć silnik odrzutowca. Zaśmiałam się.
-Nigdy nie bede miała dość twojego przytulania!-wykrzyczałam i uśmiechnęłam się przez łzy. Steve wszedł do odrzutowca. Po kilku sekundach odrzutowiec wzbił się w powietrze. Poszłam do salonu. Zobaczyłam Marka. Podeszłam do niego i go przytuliłam.
-Hej, co się stało?-spytał i przytulił mnie.
-Boje się o nich. Nie chce by im się coś stało.
-Nic im nie będzie. Dadzą sobie radę.-pocieszał mnie.
-Jennifer?-w pokoju pojawił się Armin.-Co jest?
-Nie chce by im się coś stało.-powiedziałam, odsunęłam się i starłam łzy.
-Ja chcesz mogę Ci pokazać co robią.
-Chce zobaczyć.-powiedziałam. Armin wyciągnął rękę przed siebie i wyszeptał coś. Po chwili pojawił się obraz z odrzutowca, którym lecieli.
-Proszę. To jest tablica. Tu widzisz co widzą. Wybierasz osobę i widzisz co ona widzi. Jeśli chcesz zobaczyć więcej skup się na pomieszczeniu, a po chwili wszystko zobaczysz.-wyjaśnił. Podeszłam do tablicy. Kiliknęłam na Steva i zobaczyłam to co on widzi. Z boku były wykresy. Poziom stresu, o czym myśli, co czuje.
-Niesamowite.-powiedziałam.
-Nieprawdaż? Dziś nauka tańca i trochę o innych rodzajach duchach. Wiem, że trudno będzie Ci się skupić, dlatego jeśli chcesz możemy to odłożyć.
-Dziękuję Armin.-powiedziałam i przytuliłam go.-Armin?
-Tak?
-Chce im pomóc. Jak nie będą sobie radzić albo ktoś będzie chciał ich zastrzelić, a oni nie zauważą to wkrocze. Jeśli nie będziesz chciał mi pomóc zrozumiem to.
-Pomogę Ci.
Notatka od Autorki
Cześć! Oto nowa część. Nie wiem kiedy następna. Jak będę miała jakąś zapasową cześć to wstawię.
Miłego dnia kochani!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro