Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Jaka byłaś dawniej?

-Tak.-odpowiedziałam po dłuższej chwili.

-Siostrzyczka wam o mnie nie wspominała? Jen dlaczego im nie powiedziałaś?-spytał Mark. Zdenerwowałam się. Włączyłam swoją drugą ja.

-Mówiłam abyś do mnie nie mówił Jen. Nie masz takiego prawa.-wyszeptałam do niego.

-A kto niby takie prawo ustanowił? Będe mówił na ciebie jak mi się podoba!

-Chcesz się przekonać?

-N-nie.-odpowiedział przestraszony.

-To ja chyba będe się już zbierał. Pa Jennifer.-powiedział i wyszedł. Uśmiechnełam się do siebie.

-Jennifer. Powiesz mi co wczoraj robiłaś?-spytał troche zdenerwowany Steve.

-Gdy wyszłam z Avengers Tower poszłam do Sue. Oglądałam z nią fimy. Potem miałam zamiar iść do domku przy lesie lecz po drodze spotkałam pijanego brata. Zabrałam go do domu i położyłam spać. Rano się obudził, wziął prysznic i odprowadził mnie pod Avengers Tower.

A o tym że go torturowałam nie musze wspominać.

-Nie powiedziałaś wszystkiego.-zauważył Bucky. Chciałam go niego podejść i sprawić mu ból ale pochamowałam się.

Nikt nie rozpoznał że nie powiedziałam wszystkiego. Nawet Wanda, która ma nadludzkie zdolności. Tylko ty... Ciężki z ciebie zawodnik.

Nie chciałam ich okłamywać.

Czyli będe musiała powiedzieć że go torturowałam. Tak bardzo mówić o tym nie chce.

-To on... Zabił moją babcie. Gdy wyszłam z domu Sue poszłam pod klub. Wiedziałam że tam będzie. Zgarnełam go i zabrałam do domu ciotki. Poczekałam aż wytrzeźwieje. Po przebudzeniu zapytał kim jestem. Gdy odpowiedzialam że jestem jego siostrą.. Jego oddech przyspieszył a w oczach czaił się strach. Chciałam to wykorzystać. Uderzyłam go tylko raz. Nie wiem jakim cudem ale weszłam mu do głowy i przywróciłam mu źle wspomnienia. Po dobrych 20 minutach przestałam. Kazałam mu się ogarnąć. Ogarnął się i odprowadził tutaj... To chyba tyle.-powiedziałam i zamilkłam.

-To napewno on zabił twoją babcie?-spytał Tony. Poszłam do pokoju i zabrałam akta. Przyszłam do salonu i podałam mu akta. Otworzył i zaczął czytać. Następnie podał akta Stevowi a Steve Natashy.

-Jeszcze jakieś pytania?-spytałam. Nikt się nie odezwał.

-Jeszcze jedno. Nie powiadamiajcie o tym policji. To nic nie da.-dodałam i wyszłam. Powędrowałam na dach. Usiadłam na krawędzi dachu.

Dlaczego zawsze gdy uruchamiam swoją psychopatyczną ja to czuje zapach rozkładającego ciała, które mnie nakręca i mam ochote kogoś zabić?

Westchnełam i spróbowałam uspokoić swoje zmysły.

-Dlaczego go nie zabiłaś?-spytał ktoś z nikąd. Nie odpowiedziałam.

-Miałaś świetną okazje. Avengersi by się nie dowiedzieli a ty byś się zemściła.

-To nie jest takie proste Bucky. Miałam wielką ochote by to zrobić lecz powstrzymałam się. Może dlatego że miałabym wyrzuty sumienia? Nie to odpada. Może dlatego że żył w starchu przedemną? Być może. A może obudziła się we mnie iskierka człowieczeństwa? Może. Element dawnej mnie?-spytałam sama siebie.

-Jaka byłaś dawniej?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro