Goście?
Weszłam przez okno do mojego pokoju. Zamknełam je i padłam na łóżko. Próbowałam zasnąć ale Avengersi nie dają mi spokoju. Więc wziełam prysznic i przebrałam się w czystą piżame. Wyszłam z łazienki i usiadłam na łóżku. 3:27. Nie zasne już. Wyciągnełam telefon i podłączyłam słuchawki. I tak oto przez spędziłam następne kilka godzin.
-Jennifer! Wstawaj skarbie!-krzykneła moja babcia. Zwlokłam się z łóżka przebrałam się w czare getry, szarą bluze z kapturem, skarpety w jednorożce.... No niestety innych nie miałam. I czarne super stary. Umyłam zęby i uczesałam włosy w rozwalonego koka. Po drogdze wziełam telefon ze słuchawkami. Tak zeszłam na dół.
-No jesteś w końcu. Spakowałam Ci śniadanie.
-Dziękuje.
-No dobrze. Leć już do szkoły.
-Pa.-powiedziałam, założyłam plecak, pocałowałam ją w policzek i wyszłam. No to teraz to tej koszmarnej szkoły.... Weszłam do budynku. Przechadzałam się korytarzem a tam każdy miał włączony wczorajsze wideo.
" Wczoraj wydarzyła się bardzo ciekawa rzecz. Dziewczynka chciała skoczyć z dachu. Avengersi przybili tam ale nic nie zdziałali. Jakaś dziewczyna odciągneła ją od skoczenia w dół. Kim ona jest? Czy się ujawni? Czy dalej będzie pomagać? Mówiła Kim Nadid."
Tyle uszłyszałam. No to mam przerąbane. Wszędzie o mnie mówią. Zajebiście.... Skierowałam się do sali gdzie miała odbyć się pierwsza lekcja. Przyszła nauczyciela i wszyscy weszli do sali i usiadli na swoje miejsca.
-Kochani. Dzisiaj mamy gościa. Pana Anthonego Starka.-powiedziała szczęśliwa nauczycielka a do sali wszedł Starka.
-Cześć. Dzisiaj przyszedłem do was, ponieważ organizuje konkurs......-gadał i gadał aż po 5-ciu minutach i 32-dwóch sekundach skończył. Potem usiadł na końcu klasy a lekcja.... Nie było bo nauczycielka ciągłe gadała z Starkiem. Drugi dzwonek! Chwała Ci o drugi dzwonku! Wyszłam szybko z klasy i skierowałam się na dwór. Usiadłam pod drzewem i zaczełam myśleć.
-Witam panne Williams. To jak. Powiesz mi dlaczego jej pomogłaś Jennifer?- usłyszałam głos konserwy.
-Powiedziałam wam.- wstałam, ominełam Stark i poszłam do pielęgniarki. Skłamałam jej że boli mnie głowa i brzuch. Dała i jakąś herbate z chińskimi ziołami czy czymś tam.... Była ochydna. No trudno. Ale o tyle dobrze że nie będe musiała widzieć Starka, ponieważ ide do domu. Weszłam do domu i zamknełam drzwi.
-Babci już jestem! Przyszłam wsześniej bo boli mnie głowa i brzuch! Jesteś tu?-krzyknełam ale odpowiedziała mi głucha cisza.
-Halo?
-O już jesteś Jennifer. Mamy gości.-powiedziała i pocałowała mnie w policzek.
-Gości?-spytałam ale mi nie odpowiedziała tylko poszła do salonu. Zdziwiona zdjełam buty i ubrałam puchowe kapcie w jednorożce. Plecak postawiłam przy drzwiach wyjściowych. Zaciekawiona poszłam do salonu.
-O kurwa...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro