Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Goście?

Weszłam przez okno do mojego pokoju. Zamknełam je i padłam na łóżko. Próbowałam zasnąć ale Avengersi nie dają mi spokoju. Więc wziełam prysznic i przebrałam się w czystą piżame. Wyszłam z łazienki i usiadłam na łóżku. 3:27. Nie zasne już. Wyciągnełam telefon i podłączyłam słuchawki. I tak oto przez spędziłam następne kilka godzin.

-Jennifer! Wstawaj skarbie!-krzykneła moja babcia. Zwlokłam się z łóżka przebrałam się w czare getry, szarą bluze z kapturem, skarpety w jednorożce.... No niestety innych nie miałam. I czarne super stary. Umyłam zęby i uczesałam włosy w rozwalonego koka. Po drogdze wziełam telefon ze słuchawkami. Tak zeszłam na dół.

-No jesteś w końcu. Spakowałam Ci śniadanie.

-Dziękuje.

-No dobrze. Leć już do szkoły.

-Pa.-powiedziałam, założyłam plecak, pocałowałam ją w policzek i wyszłam. No to teraz to tej koszmarnej szkoły.... Weszłam do budynku. Przechadzałam się korytarzem a tam każdy miał włączony wczorajsze wideo.

" Wczoraj wydarzyła się bardzo ciekawa rzecz. Dziewczynka chciała skoczyć z dachu. Avengersi przybili tam ale nic nie zdziałali. Jakaś dziewczyna odciągneła ją od skoczenia w dół. Kim ona jest? Czy się ujawni? Czy dalej będzie pomagać? Mówiła Kim Nadid."

Tyle uszłyszałam. No to mam przerąbane. Wszędzie o mnie mówią. Zajebiście.... Skierowałam się do sali gdzie miała odbyć się pierwsza lekcja. Przyszła nauczyciela i wszyscy weszli do sali i usiadli na swoje miejsca.

-Kochani. Dzisiaj mamy gościa. Pana Anthonego Starka.-powiedziała szczęśliwa nauczycielka a do sali wszedł Starka.

-Cześć. Dzisiaj przyszedłem do was, ponieważ organizuje konkurs......-gadał i gadał aż po 5-ciu minutach i 32-dwóch sekundach skończył. Potem usiadł na końcu klasy a lekcja.... Nie było bo nauczycielka ciągłe gadała z Starkiem. Drugi dzwonek! Chwała Ci o drugi dzwonku! Wyszłam szybko z klasy i skierowałam się na dwór. Usiadłam pod drzewem i zaczełam myśleć.

-Witam panne Williams. To jak. Powiesz mi dlaczego jej pomogłaś Jennifer?- usłyszałam głos konserwy.

-Powiedziałam wam.- wstałam, ominełam Stark i poszłam do pielęgniarki. Skłamałam jej że boli mnie głowa i brzuch. Dała i jakąś herbate z chińskimi ziołami czy czymś tam.... Była ochydna. No trudno. Ale o tyle dobrze że nie będe musiała widzieć Starka, ponieważ ide do domu. Weszłam do domu i zamknełam drzwi.

-Babci już jestem! Przyszłam wsześniej bo boli mnie głowa i brzuch! Jesteś tu?-krzyknełam ale odpowiedziała mi głucha cisza.

-Halo?

-O już jesteś Jennifer. Mamy gości.-powiedziała i pocałowała mnie w policzek.

-Gości?-spytałam ale mi nie odpowiedziała tylko poszła do salonu. Zdziwiona zdjełam buty i ubrałam puchowe kapcie w jednorożce. Plecak postawiłam przy drzwiach wyjściowych. Zaciekawiona poszłam do salonu.

-O kurwa...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro