Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Co będziemy robić?

-O-on..

-Chciał ją zgwałcić.-powiedział za mnie Bucky. Steve wyrwał mnie z uścisku i mnie przytulił. Pocałował mnie w czoło. Trwaliśmy tak chwile. Odkleiłam się od niego. Widziałam że Tony chce coś powiedzieć ale przeszkodziłam mu.

-I co? Teraz pewnie powiesz że mi nie wierzysz. Bo przecierz kto by uwierzył psychicznej nastolatce?-powiedziałam i mocniej się rozpłakałam. Weszłam do łazienki i zamknełam się. Osunełam się powoli po ścianie.

-Jennifer! Otwórz!

Nie słuchałam go. Teraz chciałam tylko zatopić smutek. Wstałam i wyciągnełam z szuflady żyletke.  Robiłam cięcia bez opamiętania.

-Jennifer. Nie rób tego prosze.-powiedział Steve. Odłożyłam żyletke i otworzyłam drzwi. Spojrzał na moje cięcia z smutkiem.

-Jennifer.-wyszeptał i zaczął mi opatrywać rany. Po kilku minutach miałam zabandażowane recę po łokcie. Położyłam się na łóżku i westchnęłam. Steve usiadł obok mnie.

-Nie rób tego więcej. Proszę.

-Steve.. Postaram się.-powiedziałam. Mój organizm damagał się snu. Pozwoliłam mu. Otworzyłam oczy. Spojrzałam na zegarek.

10:23. Co tak późno?

Zamknełam oczy, bo stwierdziłam że moge jeszcze pospać, bo i tak dziś sensownego nie zrobie. Poczułam że ktoś na mnie patrzy. Jak poparzona z powrotem otworzyłam je. Spojrzałam w prawo.

-Cześć Bucky.-powiedziałam zachrypniętym głosem.

-Cześć Jennifer.

-Długo tu siedzisz?

-Nie. Od 54 minut.-odpowiedział.

-Dlaczego akurat śliwki?

-Babcia uwielbiała je.

-A to?-spytał i wskazał na moją noge.

-Stare blizny.-odpowiedziałam i schowałam noge pod kordłe.

-Dużo ich masz?

-Dosyć sporo.

-Moge zobaczyć?-spytał. Zastanawiałam się dłuższą chwile.

-Dobrze.-odpowiedziałam. Odkryłam kordłe aby mógł zobaczyć noge. Bucky wstał i usiadł obok mnie. Jechał palcami po moich bliznach.

-Robisz głębokie blizny gdy chcesz zapomnieć. Długie przez szkołe. Nierówne gdy jesteś mocno zdenerwowana.

-Czytasz ze mnie jak z otwartej księgi.

-Moge zobaczyć inne?

-Dobrze.-powiedziałam i usiadłam. Podwinełam bluzke i jej rękawy. Siedziałam z odsłoniętym brzuchem, nogami oraz troche spuszczonymi spodenkami. Siedziałam tak kilka minut.

Co oni widzą w tych bliznach?

-Napatrzyłeś się już?-spytałam. Nie dostałam odpowiedzi. Wyciągnał ręke w moją strone. Dotknął blizny na biodrze. Zadrżałam lekko. Mechaniczną ręką poprawił moją bluzke a zdrową pogładził mnie po policzku. Po czym pocałował mnie w czoło. Przytuliłam się do niego. Po chwili zaburczał mi brzuch. Odkleiłam się od Buckiego niechętnie. Poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem. Zjadłam i wróciłam do pokoju. Bucky przeglądał moje zdjęcia.

-Ładnie wychodzisz na zdjęciach.-powiedział i pokazał mi zdjęcie. Byłam tam uśmiechnięta a w ręku trzymałam świadectwo.

-Miło że tak uważasz.-odpowiedziałam i usiadłam na łóżku.

-Dziękuje że mnie uratowałeś wczoraj.

-Nie ma za co.-odpowiedział i usiadł obok mnie.

-Jest.-powiedziałam.

-Jak się czujesz?

-Nijak.-odpowiedziałam. Swoją głowe położyłam na jego uda. Nie usłyszałam żadnego sprzeciwu.

-Bucky? Gdzie jest reszta?

-Są na misji. Wrócą późno.

-To co będziemy robić?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro