Ciasto oraz Mia
-To co będziemy robić?
-A na co masz ochote?
-Narazie na nic. A ty?
-Jeszcze nie wiem.
-Wymyślimy coś.-powiedziałam i zaczełam myśleć.
Granie w coś?
Nie.
Czytanie książek?
Nie.
Zabijanie kogoś?
Nie! Chociaż to najciekawsza opcja... Nie!
-Wymyśliłeś coś?
-Nie. A ty?
-Nie.
-No to...-nagle mnie olśniło.-Będziemy robić ciasto.
-Tylko że ja nie umiem robić ciast.
-Naucze cię. Za chwilke wracam.-powiedziałam i zabrałam ciuchy oraz ręcznik. Wziełam szybki przysznic i ubrałam się. Oczywiście nie zapomniałam o uczesaniu oraz myciu zębów.
-Jestem. To idziemy?
-Tak.-odpowiedział. Poszliśmy do kuchni. Umyłam ręce. Buckiemu kazałam zrobić to samo.
-Robimy blok czekoladowy.-powiedziałam. Mówiłam Buckiem co ma robić. Czasem mu pomagałam. Na sam koniec ciasto włożyłam do lodówki.
-No to teraz tylko czekamy.-powiedziałam i usiadłam na kanapie. Nagle moje ciało przeszedł dreszcz. Urochomiłam swoją drugą ja. Zobaczyłam czarną mgłe. Podeszła do mnie i się przytuliła.
-Cześć Mia. Co cię tu sprowadza?
-Zemsta.
-A no tak. Он расположен на 23 этаже. (Znajduje się na 23. piętrze.) -powiedziałam a ta znikneła.
-Od kiedy ty znasz rosyjski?-spytał Bucky.
-Kiedyś koleżanka mnie uczyła paru zwrotów.
-Z kim rozmawiałaś?
-Z Mią.-odpowiedziałam. Usłyszałam krzyk.
Oho! Już dotrała. Coś czuje że ojciec nie będzie się nudzić.
-Jennifer?
-Tak?
-Od kiedy nie czujesz szczęścia?
-To gdzieś tak będzie rok i kilka miesięcy.-odpowiedziałam a do salonu weszli Avengersi.
-Cześć.-powiedziałam i uśmiechnełam się.
-Cześć Jennifer.-odpowiedział Steve. Inni pomachali albo mrukneli ciche "Hej".
-Mieliśmy wrócić później ale szybciej uporaliśmy się z misją.-wyjaśnił Steve i usiadł obok mnie. Pocałował mnie w czoło. Usłyszałam jak winda wydaje ciche pip. Zaskoczona spojrzałam w tamtą strone.
-Cześć Jennifer.-powiedziała dumna Alex. Jej koleżanki pomachały do mnie niewinnie.
-Boże przenajświętrzy, w którego nie wierze za co je tu sprowadziłeś?-spytała zmęczona a zarazem zła. Gdy ujrzały Avengersów zaczeły piszczeć.
-O mamo! To oni!-piszczały wszystkie naraz.
Zaraz moje uszy nie wytrzymają.
-Jessica. Szybko. Rób fotki.-rozkazała Alex. Jessica wyciągneła telefon. Wstałam i szybko zabrałam jej własność.
-Po pierwsze: nie macie piszczeć. Po drugie: żadnych zdjęć, wywiadów i tym podobne. Po trzecie: czego chcecie?-powiedziałam ostro i oddałam telefon Jess.
-No wiesz co? My tu ciebie odwiedzamy a ty tak nam się odwdzięczasz? Zero szacunku.
Trzymajcie mnie, bo zaraz się na nie rzuce i im flaki wypruje.
-Przyszłyście tylko po to aby zobaczyć avengersów.
-No łał! Oczywiście, że tylko po to tu jesteśmy.-oznajmiła Clara.
-Nie widzicie że nie chcą z wami rozmawiać?
-Nie z tobą gadamy Jennifer. Panie Stark? Podpisze mi się pan na bluzce?-spytała Alex. Wkurwiona złapałam ją mocno za ręke i zaprowadziłam ją do windy.
-Co ty robisz?! To boli! Puszczaj mnie!-krzyczała na mnie. Nie zwarzając na jej krzyki, kliknełam guzik a już po chwili winda jechała na dół.
-Wiecie gdzie znajduje się winda czy pomóc wam? Jessica, Clara? Nie?
-N-nie. Damy sobie rade.-odezwała się Clara. Chwyciła Jess za ręke i pociągneła w kierunku windy.
-No i zajebiście.-powiedziałam zła.
-Jarvis. Nie wpuszczaj tu nikogo z mojej klasy ani szkoły. Tylko Sue ma tu dostęp.
-Oczywiście panienko Williams.-odpowiedział mechaniczym głosem.
-Chce ktoś kawałek ciasta?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro