Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ciasto oraz Mia

-To co będziemy robić?

-A na co masz ochote?

-Narazie na nic. A ty?

-Jeszcze nie wiem.

-Wymyślimy coś.-powiedziałam i zaczełam myśleć.

Granie w coś?

Nie.

Czytanie książek?

Nie.

Zabijanie kogoś?

Nie! Chociaż to najciekawsza opcja... Nie!

-Wymyśliłeś coś?

-Nie. A ty?

-Nie.

-No to...-nagle mnie olśniło.-Będziemy robić ciasto.

-Tylko że ja nie umiem robić ciast.

-Naucze cię. Za chwilke wracam.-powiedziałam i zabrałam ciuchy oraz ręcznik. Wziełam szybki przysznic i ubrałam się. Oczywiście nie zapomniałam o uczesaniu oraz myciu zębów.

-Jestem. To idziemy?

-Tak.-odpowiedział. Poszliśmy do kuchni. Umyłam ręce. Buckiemu kazałam zrobić to samo.

-Robimy blok czekoladowy.-powiedziałam. Mówiłam Buckiem co ma robić. Czasem mu pomagałam. Na sam koniec ciasto włożyłam do lodówki.

-No to teraz tylko czekamy.-powiedziałam i usiadłam na kanapie. Nagle moje ciało przeszedł dreszcz. Urochomiłam swoją drugą ja. Zobaczyłam czarną mgłe. Podeszła do mnie i się przytuliła.

-Cześć Mia. Co cię tu sprowadza?

-Zemsta.

-A no tak. Он расположен на 23 этаже. (Znajduje się na 23. piętrze.) -powiedziałam a ta znikneła.

-Od kiedy ty znasz rosyjski?-spytał Bucky.

-Kiedyś koleżanka mnie uczyła paru zwrotów.

-Z kim rozmawiałaś?

-Z Mią.-odpowiedziałam. Usłyszałam krzyk.

Oho! Już dotrała. Coś czuje że ojciec nie będzie się nudzić.

-Jennifer?

-Tak?

-Od kiedy nie czujesz szczęścia?

-To gdzieś tak będzie rok i kilka miesięcy.-odpowiedziałam a do salonu weszli Avengersi.

-Cześć.-powiedziałam i uśmiechnełam się.

-Cześć Jennifer.-odpowiedział Steve. Inni pomachali albo mrukneli ciche "Hej".

-Mieliśmy wrócić później ale szybciej uporaliśmy się z misją.-wyjaśnił Steve i usiadł obok mnie. Pocałował mnie w czoło. Usłyszałam jak winda wydaje ciche pip. Zaskoczona spojrzałam w tamtą strone.

-Cześć Jennifer.-powiedziała dumna Alex. Jej koleżanki pomachały do mnie niewinnie.

-Boże przenajświętrzy, w którego nie wierze za co je tu sprowadziłeś?-spytała zmęczona a zarazem zła. Gdy ujrzały Avengersów zaczeły piszczeć.

-O mamo! To oni!-piszczały wszystkie naraz.

Zaraz moje uszy nie wytrzymają.

-Jessica. Szybko. Rób fotki.-rozkazała Alex. Jessica wyciągneła telefon. Wstałam i szybko zabrałam jej własność.

-Po pierwsze: nie macie piszczeć. Po drugie: żadnych zdjęć, wywiadów i tym podobne. Po trzecie: czego chcecie?-powiedziałam ostro i oddałam telefon Jess.

-No wiesz co? My tu ciebie odwiedzamy a ty tak nam się odwdzięczasz? Zero szacunku.

Trzymajcie mnie, bo zaraz się na nie rzuce i im flaki wypruje.

-Przyszłyście tylko po to aby zobaczyć avengersów.

-No łał! Oczywiście, że tylko po to tu jesteśmy.-oznajmiła Clara.

-Nie widzicie że nie chcą z wami rozmawiać?

-Nie z tobą gadamy Jennifer. Panie Stark? Podpisze mi się pan na bluzce?-spytała Alex. Wkurwiona złapałam ją mocno za ręke i zaprowadziłam ją do windy.

-Co ty robisz?! To boli! Puszczaj mnie!-krzyczała na mnie. Nie zwarzając na jej krzyki, kliknełam guzik a już po chwili winda jechała na dół.

-Wiecie gdzie znajduje się winda czy pomóc wam? Jessica, Clara? Nie?

-N-nie. Damy sobie rade.-odezwała się Clara. Chwyciła Jess za ręke i pociągneła w kierunku windy.

-No i zajebiście.-powiedziałam zła.

-Jarvis. Nie wpuszczaj tu nikogo z mojej klasy ani szkoły. Tylko Sue ma tu dostęp.

-Oczywiście panienko Williams.-odpowiedział mechaniczym głosem.

-Chce ktoś kawałek ciasta?











Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro