Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Bomba i dokumenty

Wyczarowałam sztylet i wyjęłam pistolet z torby.

-Dlaczego to coś znało moje nazwisko?-spytał wkurzony Chris.

-Mają tu wszystkie informacje o ludziach, którzy mogli by im pomóc albo zagrozić. Ty najwidoczniej należysz do jednej z grup.-powiedział Mark.

-Co im powiedziałeś?-spytałam.

-Trochę o tobie, avengersach, paru kolesia chyba z Tarczy.

-Zajebiście.-powiedział Rey.-Wiesz na co wszystkich naraziłeś?

-Tak.

-Dobra nie ma czasu się kłócić. Teraz te zjeby idą nas zabić.-powiedziała Miranda i wskazała na dużą grupę agentów, którzy biegli na nas.

-Chris schowaj pendriva i walcz.-poleciłam.

-Nie zabijecie mnie za to że to wszystko im powiedziałem?-spytał Mark.

-Nie wiem.-powiedziałam i ruszyłam na agentów. Zabiłam paru po czym usłyszałam ryk.

-Hulk.-powiedziała Natasha. Do pomieszczenia wbiegł Armin z woreczkami krwi.

-Mam!-krzyknął radośnie. Agent Hydry strzelił w woreczki i w Armina.

-Ty kurwiu!-wykrzyczał Armin i podszedł do niego. Agent wystraszył się i strzelał non stop w Armina. Pociski mu nic nie robiły.

-Wiesz jak ja to długo zbierałem?!-wykrzyczał zły i ryrwał mu serce.-Co za zjeb!-wykrzyczał. Peter zakrył sobie usta.

-Chyba będę wymiotował.-wyszeptał.

-Armin! Zrobiłeś to na oczach dziecka!? Pojebało Cię?!-spytała zła Sylia.

-Wkurzył mnie.-powiedział spokojnie.

-Okej, ale nie wyrywaj serc na oczach dzieci! Rób to gdzieś na uboczu.-powiedziała zła Sylia.

-Gorzej niż dzieci.-skomentował Tony.

-Ja Ci dam gorzej niż dzieci.-powiedziała Sylia. Podeszłam do Petera.

-Lepiej Ci?-spytałam i pogłaskałam go po policzku przez maskę.

-Tak.

-Dasz rade walczyć dalej?

-Tak. Dam rade.-odpowiedział. Usłyszałam kroki niedaleko Steva. Podbiegłam do nich i zabiłam agenta.

-Dzięki.-powiedział Steve. Pietro podbiegł do mnie.

-Muszę Ci coś pokazać.-powiedział i pociągnął mnie za rękę. Zaczął biec.

-Poczekaj chwile. Nie mogę zmienić się w ducha. Nie mam siły.-powiedziałam. Pietro wziął mnie na ręce i zaczął biec. Po chwili postawił mnie na ziemi i otworzył jakieś drzwi. Przed mną ukazały się góry jakiś dokumentów i bomba z odliczaniem.

-To akta. Wszystkich osób, które są w Hydrze, zagrażają jej, chcą wcielić, zabić, pomagają im.

-Spakujmy to.

-Gdzie niby?

-Do torby.-powiedziałam. Zdjęłam torbę z ramienia i zaczęłam chować wszystkie akta.

-Jest więcej takich pomieszczeń.

-Jak my to spakujemy?-spytałam.

-Chowańce.

-Że co?

-Chowańce. Duchy, które zbierają informacje, przechowują coś, znają tajemnice. To bardzo porządne dusze. Nie zdradzom nikomu żadnego sekretu.

-Weź ich tu zwołał. Pokaż im pomieszczenia gdzie są te papiery i niech zbiorą największą ilość tego. Tylko po cichu. Lucyfer nic nie wie o tej akcji.

-Okej. A co z bombą? Ładunki wybuchowe są umieszczone w wszystkich budynkach. Do wybuchu zostało osiem minut i pięćdziesiąt jeden sekund. Pięćdziesiąt, czterdzieści dziewięć.

-Powiemy reszcie.-powiedziałam. Piętro wziął mnie na ręce i już po chwili byliśmy obok Avengersów.

-W budynku jest bomba.-powiedziałam. Pietro zniknął.

-Co?-spytał Sam.

-Mamy niecałe dziewięć minut.-powiedziałam.

-Nie ruszać się!-wykrzyczał jakiś facet. Spojrzałam ma niego. Trzymał Petera a do jego głowy przyciskał pistolet.

-Ty.-powiedział i wskazał na mnie.-Wyjmiesz wszystkie dokumenty z torby. A wy schowajcie broń.

-Jennifer.-wyszeptał Peter.-Nie rób tego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro