Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Armin

-Jennifer? Kto to był?-spytał Bucky.

-Kim ty jesteś?-spytał Clint.

-Gdzie byłaś?-zapytał Sam.

-Od kogo był ten list?-zapytała Wanda.

-Co było w tym liście?-spytał Pietro.

-Dlaczego nosisz koronę?-zapytał Tony. Westchnełam.

-Był to Armin. Jestem królową. Byłam u Śmierci. List był od Lucyfera. Było tam napisane że Armin mnie zabierze do Śmierci a on powie mi wsztstkie zasady. Nosze koronę, bo jestem królową.-opowiedziałam na wszystkie pytania.

-Skąd mamy mieć pewność że nie zmyślasz?-zapytał Tony.

-Tony. Po co miałabym zmyślać? A nawet jeśli to nie mam aż tak bójnej wyobraźni by to wszystko wymyśleć.

-Ale jak to jesteś królową?-spytał Clint.

-Długa historia. Nie zrozumiesz jej. Nawet ja jej nie rozumiem.-powiedziałam i popatrzyłam na wszystkich.

-Coś chyba nie możecie mi uwierzyć.-powiedziałam. Thor podszedł do mnie i popatrzył na koronę a potem na mnie.

-Niemożliwe.-wyszeptał.

-Thor? O co chodzi?-spytałam.

-Ty jesteś królową dusz?

-No tak.

-Wasza wysokość.-powiedział i ukłonił się.

-Thor. Nie musisz tego robić.

-Ale wasza..

-Wystarczy Jennifer. Naprawde.-powiedziałam. Reszta patrzyła się na nas dziwnie.

-Thor. Możesz im wytłumaczyć wszystko? Bo ty jeden rozumiesz. Prosze.-poprosiłam Thora.

-Jennifer jest królową dusz. Ma władze nad duchami.

-Co?-spytali chórem.

-Królowo!-krzyknął Armi, który nie wiem kiedy pojawił się w salonie.

-Zapomniałem poprosić o podpis.-powiedział. Podał mi kartkę i pióro. Przeczytałam szybko treść i podpisałam.

-Królowo. Pare dusz ma sprawe do Ciebie.

-Armin? Mów do mnie Jennifer.

-Ale tak nie wypada.

-To rozkaz.

-Oczywiście Jennifer. Gdzie zaprowadzić dusze?

-Do mojego pokoju. Prosto, trzecie drzwi.

-Przepraszam. Musze już iść.-powiedziałam i udałam się do  pokoju. Wziełam fotel, który był z boku i postawiłam na środku. Usiadłam na łóżku. W pokoju pojawił się Armin z jakąś duszą.

-Usiądź.-zleciłam. Dusza usiadła.

-Przedstaw się i powiedz jaki masz problem...

I tak oto zaczeły się godzinne wysłuchania. Dusze mówiły mi o swoich problemach i czego oczekiwały odemnie. Zawsze starałam się żywo reagować. Armin dzielnie trwał przy mnie, doradzał mi i czasem szturchał abym wróciła na ziemie.

-To już ostatnia dusza na dziś. Jak się czujesz Jennifer?

-Zmęczona.-mruknełam.

-Tak będzie wyglądać każdy dzień?

-Nie. Jutro zapoznam Cię z ważnymi duchami. Zejdzą mna trzy godziny. Pojutrze opowiem o tym co dzieje się z duszą po śmierci.-powiedział. Jęknełam niezadowolona.

-Wiem niezapowiada się za ciekawie.

-Będziesz trwał przy mnie przez cały czas?

-Tak.

-No i super, bo polubiłam Cię.

-Ciesze się.-powiedział i uśmiechnął się.

-Armin, od kiedy służysz dla Lucyfera?

-Od czterech lat.

-To dużo. Jakiej klasy duchem jesteś? Jeżeli moge spytać.

-Duch ciężki.

-Jakie złe rzeczy popełniłeś w życiu?

-Zabiłem moją żone i mojego najlepszego przyjaciela.-powiedział i zamilkł na chwile. Lecz po chwili znowu kontynułował.-Wróciłem wcześniej do domu, bo wcześniej skończyłem prace. Zastałem tam mojego najlepszego przyjaciela i moją żone. Uprawiali seks. Wkurzyłem się. Wziąłem to co było pod ręką. Okazało się że to nóż. Zadźgałem ich. Wsadzili mnie do więzienia na 9 lat. Wyszedłem. Wpadłem w złe towarzystwo. Dragi i alkohol były dla mnie codziennością. Aż w końcu ktoś mnie zabił.-powiedział. Widziałam łzy płynące po jego policzkach. Podeszłam do niego i przytuliłam go.  Zaczął szlochać.

-Ja naprawde tego żałuje.-wyszeptał.

-Wiem Armin.-powiedziałam i pozwoliłam wypłakać mu się w moich ramionach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro