Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Święta Czwórca

Na wstępie zaznaczę, że kocham MCU i tak dalej, ale ogólnie to ogromną miłością darzę Deadpoola w wykonaniu Ryana Reynoldsa i od ponad pół roku chyba chodzi mi pomył o Deadpoolu, aż wpadłam na genialny, by go połączyć z MCU. xD

*ok to pora na śmianie się*

Zacznijmy normalnie. Mamy sobie MCU, bez Thanosa, traum i dram, czyli Sama, radosnego Bucky'ego - czy po terapiach, czy przed, do własnej interpretacji póki co, po prostu Bucky jest radosnym człowiekiem, tak samo Wilson. To są po prostu bff - no ale nie tak prosto.

Nasz Balcon ma dwa problemy. W sensie Sam ma jeden, a Bucky ma drugi.

Tak więc Sam Wilson chce się "zabić", bo jego daleki kuzyn zapowiedział się, że wpada do Nowego Jorku i ten ma go przygarnąć, i że nie ma innej opcji. A Sam do tej pory pamięta kłopotliwego Wyde'a, który zwalał wszystko na Sama. Ogólnie Falcon średnio wierzy w jego przybycie do Nowego Jorku, ale faktycznie Wade Wilson odwiedza naszego Wilsona. I cóż, Sam, mimo kręcenia nosem, od razu łapie falę ze zrytym psychicznie Wadem, i jak się okazuje, Deadpoolem, który ma również problem fizyczny z poparzeniem. Rzecz jasna Falcon ma jego twarz gdzieś, po prostu Wade i on to soulmates na 200%, co weryfikują po dniu przebywania ze sobą.

Im głusze pomysły, tym lepiej. Mamy jeszcze przecież naszego Bucka, który im durniejszy pomysł, tym bardziej super, więc tak naprawdę mamy bff trio: Deadpool, Falcon i Zimowy Żołnierz. Po prostu psiapsiółki na maksa. Rzecz jasna - wykonują razem zadania, łapią złych, rozwiązują zagadki, ale okazuje się, że wyznaczyli sobie zupełnie inny życiowy cel.

Tym celem jest zestawienie świętego Steve'a Rogersa z jakąś fajną damą.

I próbują. Jak nie ta, to druga, nie ta, to inna, nie ta, to tamta, jak nie czwarta, to dziesiąta. Naprawdę się starają, na wszelkie sposoby, tak, Deadpool też. Serio wychodzą z siebie. I konfrontują to z Rogersem, ale on za każdym pieprzonym razem jest na NIE.

W końcu... tak, Wade zaczyna myśleć. A jak on, to i Sam, a jak sam, to i Bucky.

I odkrywają, dlaczego randki, które aranżowali, nie wychodziły. Ponieważ Steve się zakochał w kimś innym. W kimś, kogo znają. Co gorsza, w facecie. 

W Tonym.

I mamy tu dramat naszych trzech (pseudo)homofobów, którzy jednak nie są homofobami, bo przyjaciel jest ważniejszy niż głupie poglądy. Okazuje się, że Wade w ogóle się z nich śmiał, gdyż Sam od dawna zakochany był w Buckym, a Bucky w nim, niemniej tylko Deadpool to widział, zdeklarowany homofob. Ale nie względem nich.

I w sumie całe clue ff. Nie chodzi tu o obrażanie kogokolwiek xd, po prosu o fun. Każdy miałby trochę rewolucję w swoich poglądach i tyle - musieliby zmierzyć się sami ze sobą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro