Czarownica
Ok, tak jak wspomniałam, dawno nie wpadłam na pomysł bohaterki, więc zapisuję, póki pamiętam, jak miałoby to wyglądać. Nie bardzo przemyślane, więc zabraknie szczegółów.
Tak więc mamy Avengers, powiedzmy, że to bardziej rozszerzone - z Samem, Buckym, Wandą, Visionem. Działają sobie, dostają misje od Fury'ego, wszystko idzie jak należy, czasem się poprzytykają, wiadomo, ale sobie są. Pewnie w pierwszej części wysłałabym ich na jakieś zadanie i pokazała, jak to wygląda, a potem...
Tak wyglądałoby to w teraźniejszości w tej czasoprzestrzeni. Jednak w przeszłości, powiedzmy jakiś XIX wiek, gdzie indziej, gdzie panowała magia i smoki, czyli nie aż tak daleko, odczyniałby się rytuał czarownic, gdzieś za zadupiu, po to, by poznać losy świata. I powiedzmy, że mogłyby tak robić raz na tysiąc lat i właśnie przyszła pora. Okazałoby się, że paskudne wydarzenia z innej linii światów sprawią, że w ciągu kilku tygodni rozpadną się światy czy czasoprzestrzenie. I tym światem byłaby nasza ziemia z avengers.
Tą paskudną rzeczą byłaby wojna Thanosa z bogiem Mercuriusem (jakim siakim jeszcze nie wiem, tylko dobre imię mam, ale na pewno byłby gorszy od Thanosa) oczywiście o rękawicę. Z tym że Mercurius robiłby to w każdej alternatywie, ponieważ posiadałby zdolność kontaktowania się ze swoimi innymi wcieleniami na każdych możliwych płaszczyznach we wszechświecie. I gdyby zdobył tę rękawicę na Ziemi, na reszcie planet byłoby to już kwestią czasu, więc wszystko by się posypało i zginęłyby galaktyki.
Tak więc czarownice to przewidują i postanawiają jedną wysłać na tę ziemię, co nie. Decyduje o tym jakiś artefakt, który wyznacza najodpowiedniejsze jego zdaniem osoby na takie misje. Tym razem okazałaby się to młodziutka, jakoś osiemnastoletnia Fleurette (albo Saphire, nie wiem które imię lepsze), długowłosa szatynka, przeciętna, ale za to bardzo zdolna w dziedzinie magii. Trochę nierozgarnięta jako zwykła dziewczyna, ale fantastyczna jako dobra czarownica, próbująca ochronić świat. Jakiś background by się wymyśliło.
W każdym razie wyobraźcie sobie, że ta nagle trafia na ziemię, niemal w centrum bitwy avengers vs cośtam i wszyscy takie wtf, a ta podekscytowana, że się udało, że wow, ale domy, wieżowce, potwory, jaki przystojny Thor czy ktokolwiek, itp. no NiEsAmOWiTe. Ale szybko się ogarnia, a raczej wkurzone avengers ją ogarnia i choć sądzą, że to wróg, ona pomaga im tę bitwę pokonać, a potem mówi, co ją tu sprowadza.
Mimo tego, co spotkało avengers, jakoś nikt jej do końca nie wierzy, że przybyła z przeszłości i jest czarownicą. To zamieniłaby złośliwego Tony'ego w ropuchę, a Steve śmiałby się z tego do końca życia. xD Odczarowałaby go, no ale to by ich bardziej przekonało, że jest tu, by pomóc. Opowiedziałaby historię i o co w tym wszystkim chodzi. No i zaczęliby współpracę.
Wszystko dążyłoby do ostatecznej walki z Mercuriusem, Fleurette kombinowałaby jak nimi pokierować, by ten się za szybko nie ogarnął w sytuacji. Byłoby dużo o tym, co ją fascynuje w tym świecie i relacji, w sensie musieliby się dotrzeć, poznać itp. żeby jako tako sobie zaufali. Fury to by ją na początku wyśmiał jak Tony. xD
Oczywiście przyjaźnie itp. Bez romansów, wszyscy byliby tylko przyjaciółmi. W sensie, byłoby jak w mcu - pepperony, wandavision, claura, ja oczywiście pocisnęłabym dodatkowo brutashę.
Chyba że ktoś tu widzi romans, ale musiałabym ją postarzyć. XD
Także tak. Taka moja czarownica.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro