Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Broken war

[Po pierwsze spisuję tu każdy pomysł od razu, niezależnie od tego, co robię, i pory dnia xD chyba, że pracuję. A po drugie, xmanów oglądam, bo McAvoy, więc jestem w temacie, ok?]

Także mamy, jak na pewno każdy już się zorientował, dwa teamy.

Avengers: Tony, Steve, Nat, Bruce, Clint, Thor, i Fury wesoło szefuje.

Xmen: Hank (Beast), Jean (Phoenix), Eric (Magneto), Scott (Cyclop), Raven (Mystique), ofc Logan, Ororo (Storm), Quicksilver, szefuje im ofc moja miłość Charles Xavier.

Ogólnie, to się nie znają - w sensie słyszeli o sobie, ale nie ingerują w siebie. W sumie Avengers działa w USA, a Xmen działaliby z UK, tak sobie po prostu wymyśliłam. Mamy więc garstkę dziwako-kosmitów oraz mutantów, więc ONZ decyduje, że nie będą tracić czasu i zrobią jeden traktat. Dla jednych, i dla drugich ten sam. W sumie zagrożenia te same, co nie? Nie, nie, to nie civil war, tutaj po długim zastanowieniu każdy to podpisuje i się tego trzyma. I jest naprawdę ok. Mają nawet okazję bliżej się poznać na jakiejś małej imprezce, oczywiście pomysłodawca to Tony. I tak Tony z Brucem od razu łapie się z Hankiem, bo naukowcy i wgl OmG nAuKa. Raven z miejsca kumpluje się z Natashą. Storm, OCZYWIŚCIE, z Thorem. I zakładamy, że na potrzeby ff nie ma Wandy, jest za to Quicksilver z Xmenów (lubię go niesamowicie), także on od razu kumpelstwo z Hawkeye. Scott x Steve, w sensie kumpelstwo, za to Jean i Magneto czują się wyobcowani.

No, ale Jean jest ogarnięta mimo przeżyć. Ale Magneto... (zaznaczam, że najbardziej uwielbiam go jako skurwysyna) odłącza się od tej zacnej grupy. W sensie takim, że on nie pasuje, ma inne wizje, terefere, chujemuje, i sobie od nich obchodzi. Ale pokojowo, ok, w porządku.

Tyle że na całym świecie zaczynają wydarzać się okropne kataklizmy. Powodzie, pożary, susze, wszystko inne. Wielu ludzi ginie w jednym miejscu i Xavier od razu podejrzewa Erica (Xmen znów siedzą w Londynie). Teoretycznie słusznie, ale nie do końca.

Bo oczywiście Mangeto jak zwykle miał swoją wizję naprawy świata niczym Thanos. Odnalazł gdzieś jakąś księgę z rytuałem odnośnie boga natury i odprawił sobie rytuał, wydawało mu się, że bezskutecznie. Ale potem okazało się, że BARDZO skutecznie, gdyż ten bóg zaczął oczyszczać nie tylko Ziemię, ale i inne planety, na przykład Asgard.

I tutaj zaczynają się moje gdybania. Jak już powiedziałam, Mangeto skur*** to moja miłość, więc jako jedyny stałby po stronie boga (jak go nazwać wgl???) i hardo dążył do oczyszczenia wszechświata. Także ostatecznie to zło by wygrało, i tak, większość Avengers i Xmen zginęłoby, a reszta zostałaby wzięta w niewolę.

Druga opcja to kiedy Magneto nawraca się i ostatecznie staje po dobrej stronie, a bóg natury zostałby sam. Wtedy jakoś by go pokonali. Także istnieją dwa zakończenia, choć szczerze? Wolę pierwsze, bardziej powerful.

Paringi byłyby takie jak w uniwersach, nic tu bym nie kombinowała, tylko z przyjaźniami. Duet Nat i Jean? Przecież byłyby nie do pokonania. Tony i Charles? OMG.

Tytuł jak zwykle z dupy, jak ktoś to przeczyta, to błagam o lepszy?? Wymyślcie lepszy, pls???

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro